Menu
1 / 0
Aktualności /

HMŚ: Majewski szlifuje technikę

Tomasz Majewski – mistrz olimpijski i wicemistrz świata w pchnięciu kulą – na kilka dni przed halowymi mistrzostwami świata w Dausze wraca do wielkiej formy. Polak mówi bez ogródek: przyjechałem tu po medal.

Tomasz Majewski – mistrz olimpijski i wicemistrz świata w pchnięciu kulą – na kilka dni przed Halowymi Mistrzostwami Świata w Dausze wraca do wielkiej formy. Polak mówi otwarcie: przyjechałem tu po medal.

 

 

 

Pogoda w Dausze (ok. 25-30 stopni Celsjusza) sprawia, że zawodnicy mogą się poczuć jak na zgrupowaniu klimatycznym. Takie warunki sprzyjają treningom i szlifowaniu formy przed najważniejszymi imprezami. Tomasz Majewski doskonale wpadł w ten rytm i jego forma przed HMŚ rośnie. - Mamy tu świetną pogodę, trenujemy na zewnątrz. Do hali będziemy mogli wejść dopiero w czwartek. Ale mnie to nie przeszkadza, wręcz przeciwnie, dużo lepiej trenuje się w cieple – opowiada Tomek.

Polacy mieszkają w Dausze w tym samym hotelu, w którym zostali zakwaterowani Amerykanie. Spotykają się również na stadionie podczas treningów. - Amerykańska ekipa jest już w Dausze, ale nie spotkałem jeszcze Christiana Cantwella. Pewnie lada chwila się zjawi, bo do rozpoczęcia zawodów pozostało ledwie kilka dni – kontynuuje Majewski.

Podczas halowych mistrzostw Polski w Spale Tomek nie krył rozczarowania tym, że nie udało mu się pchnąć poza granicę 20 metrów (wygrał z wynikiem 19.99 m). Swoją ówczesną formę określił bardzo dosadnie: „bryndza”. Ale ostatnie dni i treningi w Dausze dają powody do optymizmu. - Codziennie szlifujemy technikę, wygląda to coraz lepiej. Mam nadzieję, że do piątku zdążę wszystko poprawić i będę mógł pchać daleko – mówi nasz mistrz olimpijski.

 

Tomasz Majewski trenuje w Dausze na otwartym stadionie (fot. ph)

 

7 marca minęły dwa lata od dnia, w którym zdobył swój pierwszy medal halowych mistrzostw świata. W Walencji, wynikiem 20.93 m, wywalczył brąz, przegrywając tylko z Amerykanami: Christianem Cantwellem (21.77) i Reese Hoffą (21.20). Czwarty był Andriej Michniewicz. Wygląda na to, że obecnie również Cantwell i Michniewicz mają największe szanse na zwycięstwo (jako jedyni w tym roku zbliżyli się do granicy 22 metrów). Do tego dochodzi jeszcze drugi Białorusin – Paweł Łyżyn i Niemiec Ralf Bartels. Majewski doskonale pamięta, że dobry rezultat w Walencji był wstępem do wielkiego sukcesu, jaki osiągnął latem, czyli zdobycia złotego medalu igrzysk w Pekinie. - Jeśli teraz też by się tak ułożyło, w perspektywie mistrzostw Europy w Barcelonie, nie mam nic przeciwko. Przyleciałem do Dauhy po medal, będę zadowolony z każdego, bez względu na to, jakiego będzie koloru – mówi nasz kulomiot.

8 marca Dzień Kobiet obchodzono również w Dausze... O koleżankach z reprezentacji nie zapomniał również Majewski. - Życzenia złożyłem, kwiatów nie podarowałem, bo tu jest bardzo mało zieleni, zdecydowanie więcej piasku – śmieje się Tomek.

Każda z czterech reprezentantek, które są w Dausze, dostała jednak kwiaty od prezesa Jerzego Skuchy i dyrektora sportowego PZLA, Piotra Haczka.

 

Przypomnijmy, że Halowe Mistrzostwa Świata rozpoczną się 12 marca. Transmisję zawodów (wszystkie trzy dni) przeprowadzi w Polsce tylko telewizja Orange sport info. Kanał dostępny jest w ofercie telewizyjnej Telekomunikacji Polskiej na kanale 5 (Neostrada z Telewizją), na satelicie Hot Bird, jako kanał kodowany – Viaccess, Seca Mediaquard oraz na Cyfrze + (kanał 107).

 

rb
Powrót do listy

Więcej