Menu
1 / 0
Aktualności /

HMŚ: Awans Kszczota, Majewskiego i Michalskiego

Poranna sesja pierwszego dnia HMŚ w Doha przyniosła polskiej ekipie wiele emocji. Awans do finałów wywalczyli Majewski i Michalski. Do półfinału biegu na 800 m zakwalifikował się Kszczot. Odpadli za to Marciniszyn i Cichocka.

Poranna sesja pierwszego dnia halowych mistrzostw świata w Doha przyniosła polskiej ekipie wiele emocji. Awans do finałów wywalczyli kulomiot Tomasz Majewski i tyczkarz Łukasz Michalski. Do półfinału biegu na 800 m zakwalifikował się Adam Kszczot. Odpadli za to Marcin Marciniszyn i Angelika Cichocka.

 

 

Jako pierwszy z biało-czerwonych na starcie 13. HMŚ stanął Łukasz Michalski. 21-letni tyczkarz z Bydgoszczy męczył się na pierwszej wysokości, zaliczając 5.30 dopiero w trzeciej próbie. – Rozbieg był twardy, jakbym biegał po betonie. Zanim się przyzwyczaiłem, dopasowałem do skoczki, trochę minęło – mówił podopieczny trenera Romana Dakiniewicza. Michalski ostatecznie awansował do finału (wystarczyło skoczyć 5.60 – zrobił to w drugiej próbie). Odpadło za to kilku znanych tyczkarzy (m.in. Francuz Renaud Lavillenie, Włoch Giuseppe Gibilisco czy Ukrainiec Maksym Mazuryk). Przed próbą Polaka na 5.60 organizatorom przydarzyła się kolejna wpadka. – Po skoku Steve’a Hookera na 5.60 zepsuły się stojaki… - opowiada Michalski. – Przez kilkanaście minut próbowano coś z tym zrobić, ale ostatecznie zdecydowano się na zakładanie poprzeczki specjalnymi widełkami. Pech, że przydarzyło się to akurat przed moim skokiem (Michalski musiał czekać na rozbiegu około 15 minut). Ogólnie było na skoczni spore zamieszanie, bo obok trwały konkursy trójskoku i skoku wzwyż. Wszyscy sobie przeszkadzali, ciężko było się skoncentrować. W finale może być ciekawie. Poza zasięgiem jest tylko Australijczyk Steve Hooker. Wypełniłem plan minimum, awansowałem do finału. Teraz będę walczył o coś więcej.

Łukasz Michalski (fot. Adam Nurkiewicz)

 

Szansy na poprawę wyniku w kolejnej rundzie nie będzie miał halowy mistrz Polski w biegu na 400 m – Marcin Marciniszyn. 12 dni temu w Spale uzyskał 46.80. W Doha było dużo gorzej – zaledwie 47.23, trzecie miejsce w serii i brak awansu do półfinału. – Nie wiem co się stało, wydawało mi się, że daję z siebie wszystko – mówił tuż po biegu, kręcąc z niedowierzaniem głową. – Tempo od początku było mocne, ale na wirażu wszyscy zwolnili. Byłem trzeci i zacząłem wyprzedzać. Ale rywale nie odpuszczali. Zabrakło mi trochę mocy na końcówce. Liczyłem na awans do półfinału. Nie udało się i muszę teraz skupić się na sztafecie. Tu też będzie ciężko, składy innych ekip są silne.

Kłopoty w trakcie eliminacji miał też kulomiot Tomasz Majewski. Nasz mistrz olimpijski i wicemistrz świata wypełnił normę kwalifikacyjną (20.30) dopiero w trzeciej kolejce. W pierwszej próbie miał 20.27, drugą spalił. W trzecim pchnięciu uzyskał 20.38. To była ósma odległość eliminacji. – Szkoda, że w pierwszej kolejce nie udało mi się pchnąć 3 centymetry, miałbym spokój; a tak musiałem zostać na rzutki do końca konkursu. Było trochę stresu, ale przez to ciekawiej – powiedział Majewski. – Ciągle nie pcham równo, zbyt wolno, każda próba jest inna. Ale czuję moc, będzie dobrze. Przyleciałem tu po medal i nie zmieniam zdania. W finale będzie ciekawie. Myślę, że nawet czterej zawodnicy mogą pchnąć poza granicę 21 metrów.

 

Tomasz Majewski w trakcie eliminacji HMŚ w Doha (fot. Adam Nurkiewicz) 

 

Finał odbędzie się w sobotę o godz. 16.20. Obok Majewskiego zobaczymy w nim. m.in. dwóch Niemców i dwóch Białorusinów.

W sobotnim półfinale na dystansie 800 m (w pierwszej serii – z Sudańczykiem Abubakerem Kaki) wystartuje Adam Kszczot. Czwarty zawodnik ubiegłorocznych HME w Turynie eliminacje rozpoczął na końcu stawki, ale powoli przesuwał się na czoło stawki. Ostatnie 100 metrów pokonał już pewnie, jako lider całej stawki. – Miałem nadzieję, że bieg będzie wolny i tak też się stało – powiedział Kszczot. – Wcześniejsze serie były mocne, ja mogłem do mety dowieźć jak najwięcej sił, a to może być bardzo ważne w perspektywie półfinału. Właśnie tam okaże się, jak naprawdę jestem przygotowany.

Adam Kszczot na ostatnich metrach biegu eliminacyjnego na 800 m (fot. Adam Nurkiewicz)

 

Bardzo dobrze zadebiutowała w tak wielkiej imprezie koleżanka „po fachu” Kszczota, Angelika Cichocka. Zajęła trzecie miejsce w swojej serii półfinałowej ze znakomitym czasem – 2:01.00. Niestety, została zdyskwalifikowana ze względu na przekroczenie linni toru przed znacznikiem, ustawionym za pierwszym wirażem.

 

Z Dohy

Rafał Bała

Powrót do listy

Więcej