Menu
1 / 0
Aktualności /

DME W BERGEN: Dziewiąty Puchar Anny Jesień

W sobotę w Bergen Anna Jesień po raz 9 wystartuje w zawodach z serii Pucharu Europy (obecnie Drużynowe ME). Wygrała je dwukrotnie (2005 i 2009) i znów jest jedną z głównych faworytek.

W sobotę w Bergen Anna Jesień po raz 9 wystartuje w zawodach z serii Pucharu Europy (obecnie Drużynowe ME). Wygrała je dwukrotnie (2005 i 2009) i znów jest jedną z głównych faworytek.

 

 

Jak traktujesz występy w zawodach typu Puchar Europy?

To istotny start przede wszystkim przez pryzmat drużyny. Oznacza inną odpowiedzialność, każdy punkt jest ważny dla zespołu. Ale poza tym, to kolejna okazja do zmierzenia się z silnymi rywalkami. Traktuję te zawody jako ważny sprawdzian.

On może już dać odpowiedź, jak będzie wyglądała rywalizacja za dwa miesiące w Barcelonie?

Nie do końca. Do mistrzostw Europy jest jeszcze dużo czasu. Czeka mnie wkrótce mocny trening. Taki okres ciężkiego przygotowania do Barcelony potrwa około 2 tygodni. To będzie „ładowanie akumulatorów”, żeby starczyło na imprezę docelową i na drugą część sezonu.

A na jakim etapie jesteś obecnie?

Porównując ostatnie sezony – jestem mniej więcej na podobnym poziomie. A więc moja forma powinna teraz rosnąć.

Które zawodniczki będą Twoimi głównymi rywalkami w Bergen?

Rosjanka Natalia Antiuch i Brytyjka Eilidh Child – to chyba dwie najsilniejsze dziewczyny w całej stawce.

Jak podoba Ci się stadion Fana?

To kameralny obiekt, na pewno nie będzie tu atmosfery mistrzostw Europy czy jakichś dużych zawodów. Zazwyczaj im większy stadion tym większa adrenalina.

 

Anna Jesień podczas zwycięskiego biegu w DME w Leirii w sezonie 2009 (fot. rb)

 

W czwartek długo padało, było bardzo zimno. Masz jakieś oczekiwania jeśli chodzi o pogodę na weekend?

Nie chcę o tym myśleć. W sumie wszystko mi jedno. Wiele razy startowałam w kiepskich warunkach. Trzeba sobie z tym poradzić. Oczywiście lepiej byłoby biegać w cieple i słońcu, bo mięśnie inaczej wtedy pracują, lepsze jest samopoczucie. Ale każda z nas ma przecież takie same warunki.

Pamiętasz jakiś start w bardzo trudnych warunkach pogodowych?

Oczywiście, na przykład półfinał Mistrzostw Europy w Helsinkach. Trudne warunki były też kiedyś podczas zawodów Pucharu Europy w Laapenrancie, a pobiegłam tam w granicach rekordu życiowego. Grunt żeby się dobrze rozgrzać.

Co ze sztafetą?

Będę startowała również w tej konkurencji. Mamy z dziewczynami wystarczającą średnią, żeby zakwalifikować się do ME w Barcelonie, ale musimy potwierdzić to we wspólnym biegu. A jedyna taka okazja jest właśnie teraz w Bergen. Jak już nam się uda, będę chciała również w Hiszpanii pomóc sztafecie, tak, żebyśmy się znalazły w finale.

A na co liczysz w Bergen jeśli chodzi o bieg indywidualny?

Oczywiście chcę wygrać. Nie zastanawiam się nad tym, jaki osiągnę wynik. Wiele zależy od pogody. Najważniejsze, żeby iść do przodu, żeby poprawiać się ze startu na start. Z drugiej strony, nie mogę mieć teraz szczytu formy, bo pewnie nie dałabym rady utrzymać takiej dyspozycji do mistrzostw w Barcelonie.

Ustaliliście z mężem-trenerem jakąś taktykę na bieg w Bergen?

Muszę iść odważnie i powalczyć na końcówce dystansu. Będę się starała przebiec siedem płotków na piętnaście kroków. W tym roku mam problemy z tym siódmym płotkiem, ciężko mi na niego płynnie wejść. W Bergen mocna będzie Antiuch, jest bardzo dobra na płaskim dystansie 400 m, wytrzymała, silna, trzeba znaleźć na nią sposób.

 

Rozmawiał w Bergen Rafał Bała

Powrót do listy

Więcej