Menu
1 / 0
Aktualności /

Poważna kontuzja Wioletty Frankiewicz

Najlepsza polska zawodniczka na dystansie 3000 m z przeszkodami, Wioletta Frankiewicz doznała poważnej kontuzji kolana i będzie pauzować przez kilka miesięcy. Podczas mityngu w Sztokholmie Wiola zerwała więzadła krzyżowe w prawym kolanie.

Najlepsza polska zawodniczka na dystansie 3000 m z przeszkodami, Wioletta Frankiewicz doznała poważnej kontuzji kolana i będzie pauzować przez kilka miesięcy. Podczas mityngu w Sztokholmie Wiola zerwała więzadła krzyżowe w prawym kolanie.

 

 

 

Do nieszczęśliwego zdarzenia doszło w miniony piątek. Frankiewicz jechała do Sztokholmu z nadzieją na dobry wynik. – Czułam się bardzo dobrze. Choroba, która osłabiła mnie tuż przed mistrzostwami Europy teraz odeszła już w niepamięć. Poza tym, dwa biegi w Barcelonie okazały się dobrym przetarciem. W drugiej części sezonu miałam więc być w znakomitej formie i chciałam pokazać, na co mnie stać. Niestety, w Szwecji miałam wielkiego pecha. Ta kontuzja przekreśla to, nad czym w ostatnich miesiącach tak ciężko pracowałam – mówi zasmucona lekkoatletka.

Ma powody do rozczarowania, bo w Sztokholmie zerwała więzadła krzyżowe przednie w prawym kolanie. Do tragedii doszło po 450 metrach biegu. – Na pierwszym kole byłam ostrożna, chciałam znaleźć właściwy rytm, żeby w odpowiednim tempie przebiec kilometr – opowiada. – Na przeszkodę przed rowem z wodą weszłam bezbłędnie, nie musiałam przed nią ani przyśpieszać, ani zwalniać. Do rowu też wskoczyłam identycznie jak miliony razy do tej pory. I nagle poczułam ostry ból w kolanie. Padłam w wodzie na brzuch i nie mogłam się ruszyć. Wyłam z bólu, kiedy przenoszono mnie do karetki. Natychmiast zostałam odwieziona do szpitala, zrobiono mi rezonans magnetyczny. Diagnoza była druzgocąca: zerwane więzadła krzyżowe przednie. Szwedzcy lekarze mówili o półrocznej przerwie od sportu. Byłam załamana. I chyba doznałam szoku, bo podobno od razu chciałam rozruszać tę nogę i mówiłam, że przecież za kilka dni mam ważny start w Lndynie. Dziś już nic z tego nie pamiętam.

W powrocie do kraju Wioli pomogli inni reprezentanci, startujący w Sztokholmie. – Zajęli się mną, Tomek Majewski taszczył na lotnisku moją torbę. Byłam trochę zaskoczona, bo kolano nie puchło. Ale w samolocie, gdzie doszła zmiana ciśnienia, nastąpiło coś niesamowitego. Kiedy wysiadałam moja stopa była trzy razy większa niż przedtem, o kolanie już nie wspomnę!

 

Wioletta Frankiewicz (fot. Adam Nurkiewicz/mediasport.pl)

 

W tym sezonie miała jeszcze w planach cztery starty: Diamentowa Ligę w Londynie i Brukseli (na 3000 m z przeszkodami) oraz mityng w Rieti (1500 m). Koniec sezonu miał nastąpić 5 września podczas mityngu w Krakowie. Z planów nic jednak nie wyszło. Jaka będzie najbliższa przyszłość Wioli? – W czwartek wieczorem przejdę operację w klinice Rehasport w Poznaniu. Operował będzie mnie doktor Tomasz Owczarski. Tutaj będę się też rehabilitowała, jestem pod bardzo dobra opieką. Fizjoterapeuta Marcin Łepski twierdzi, że po trzech miesiącach mam wrócić do biegania, ale bez pokonywania przeszkód czy płotków. Pełny trening rozpocznę za pół roku – wyjaśnia zawodniczka. Jej trener, Zbigniew Król jest zdania, że to wystarczy, by dobrze przygotować się do mistrzostw świata, które w sezonie 2011 odbędą się późno, na przełomie sierpnia i września. – Jeśli rozpoczniemy pracę w grudniu nie widzę problemu, żeby dobrze przygotować Wiolę do mistrzostw świata – mówi szkoleniowiec. – Wielka szkoda, że zachorowała przed wyjazdem do Barcelony, bo kilka dni wcześniej była w fenomenalnej formie. W Hiszpanii zrobiła co mogła, sił wystarczyło na jeden bieg. Teraz to kolano i znów długa przerwa. Ale cóż, trzeba będzie pokonać i tę przeszkodę.

- Nie boję się, choć perspektywa zaczynania wszystkiego po raz kolejny wcale mi się nie uśmiecha. Do tego dochodzi jeszcze kwestia przełamania się w głowie, żeby w przyszłości znów bez wahania pokonywać rów z wodą. Ale muszę sobie poradzić. Mam poważne plany związane z igrzyskami i chcę je wykonać. Czasem myślę sobie, że Bozia tak mnie doświadcza, bo szykuje dla mnie coś specjalnego za dwa lata w Londynie. I oby tak rzeczywiście było... – kończy Wiola Frankiewicz.

 

Rafał Bała
Powrót do listy

Więcej