Od lat sportowcy różnych dyscyplin korzystają z pomocy psychologów. Ostatnio najbardziej znanym takim przykładem jest współpraca Igi Świątek z Darią Abramowicz.– Od co najmniej 2014 roku psycholog jest stałym członkiem kadry lekkoatletycznej. Na zawodach pomagamy sportowcom utrzymać koncentrację, ale też znaleźć przestrzeń dla wentylacji emocji – mówi nam współpracujący w Rzymie z polskimi lekkoatletami ceniony fachowiec z dziedziny psychologii sportu Grzegorz Więcław.
Grzegorz Więcław jest certyfikowanym psychologiem sportu Europejskiej Federacji Psychologii Sportu, absolwentem wydziału psychologii i komunikacji na Simon Fraser University w Vancouver oraz psychologii sportu i aktywności fizycznej na University of Jyväskylä. Prowadzi kanały w social mediach „Głowa Rządzi”, a na koncie ma współpracę z przedstawicielami ponad 20 dyscyplin sportowych. Od 2020 r. pracuje także z lekkoatletami w ramach stałej kooperacji z Polskim Związkiem Lekkiej Atletyki.
Z Grzegorzem Więcławem, który w Rzymie pełni funkcję psychologa lekkoatletycznej reprezentacji Polski, rozmawiamy na Stadio Olimpico w przededniu rozpoczęcia mistrzostw Europy.
Psycholog w lekkoatletycznej reprezentacji Polski to już – można tak powiedzieć – stała postać.
Tak. Od profesora Jana Blecharza wiem, że co najmniej od 2014 roku na wszystkie seniorskie imprezy międzynarodowe do zespołu medycznego powoływany jest psycholog. Od niedawna także na te wydarzenia młodzieżowe i juniorskie. Ja na przykład w 2022 roku byłem na mistrzostwach świata juniorów w Kolumbii, a w zeszłym roku na mistrzostwach U23 w Espoo.
Pracujesz nie tylko z lekkoatletami, ale z przedstawicielami różnych dyscyplin. Czym się różni się praca z lekkoatletami od tej, którą wykonujesz w innych sportach?
Praca psychologiczna polega przede wszystkim na budowaniu relacji i dotarciu do jednostki. Dopiero w dalszej kolejności wprowadzane są techniki treningu mentalnego mające na celu zwiększenie wydajności w sporcie. W lekkiej atletyce szczególnie ważne jest indywidualne podejście. Nie mamy tutaj klasycznych zespołów jak w piłce nożnej, koszykówce, czy siatkówce. Oprócz zespołów sztafetowych każdy startuje na własny rachunek. To siłą rzeczy kształtuje mindset sportowca. Dlatego pracę psychologiczną trzeba jak najlepiej dostosować do potrzeb każdego lekkoatlety, który przychodzi do nas po wsparcie lub poradę.
Trening sportowy jest wieloetapowy. Trenerzy rozpisują go często na wiele miesięcy na przód. A jak wygląda praca psychologa, do którego na takich zawodach jak mistrzostwa Europy przyjdzie zawodnik i powie „Grzegorz, pomóż mi”?
Praca na zawodach z zawodnikami, których nie mam w procesie polega na bieżącym wsparciu. Tu i teraz. Trzeba zrobić przestrzeń dla takiej wentylacji intensywnych emocji i myśli, które się kumulują. To jest duża część mojej roboty podczas zawodów. Jako psycholog nie będę na tym etapie proponować nowych technik, czy sposobów na radzenie sobie. Raczej będę starać się sięgnąć do zasobów, które zawodnik już ma i systemów, które wypracował przez lata treningów. Uważam, że naszą rolą, psychologów pracujących przy imprezie mistrzowskiej, jest dotarcie właśnie do tego i wsparcie zawodnika w wykorzystaniu tego, co już ma.
Prowadzisz podcast, który nazywa się Głowa Rządzi. Trudno jest wejść do głowy zawodnika, który na co dzień pracował z innym psychologiem, a tutaj przyjdzie do Ciebie bo jesteś w kadrze?
W zespole medycznym PZLA mamy kilku psychologów, którzy pracują z naszymi zawodnikami. Jeśli tylko sportowiec wyraża taką zgodę, psychologowie mogą wymienić się informacjami tak, żeby być pomocnym najbardziej jak to możliwe. Niektórzy zawodnicy wolą pozostać w kontakcie ze stale współpracującym psychologiem i w pełni to szanuję. W kadrze na Rzym jestem jedynym psychologiem. Mamy 96 zawodników zgłoszonych do startów, więc nie jest to grupa do „ogarnięcia” przez jedną osobę w tak krótkim czasie. Dlatego w tych końcowych momentach przed startami skupiam się przede wszystkim na tych zawodnikach, których znam i z którymi pracuję na co dzień. Oczywiście moje drzwi pozostają otwarte dla wszystkich kadrowiczów.
Ta kadra liczy, tak jak wspomniałeś ponad dziewięćdziesięciu sześciu zawodników. Bardzo dużo jak na jednego psychologa. To dla Ciebie pewnie też duże wyzwanie?
To się tak naprawdę dopiero okaże. Rozmawiamy w przededniu tych zawodów. Już jestem po pierwszym dniu intensywnych konsultacji z zawodnikami i trenerami. Zobaczymy jak to się rozwinie. Im bliżej startów tym bardziej wzrasta napięcie, niepokój. Jestem tutaj też po to, żeby pomóc to rozładować, żeby zawodnicy mogli skoncentrować swoją uwagę na starcie, na swoich zasobach i rutynach.
Masz jakieś takie pomysły, które zawsze się sprawdzają? Na przykład żeby odreagować emocje, albo żeby zawodnik wyrzucił z siebie zbędny stres przedstartowy? Czy są takie metody, które zawsze się sprawdzają?
Tak jak powiedziałem wcześniej, w lekkiej atletyce indywidualizacja pracy jest znacząca. Dla kogoś dobrym sposobem będzie drzemka, dla innego spacer, a dla kolejnego będzie to rozmowa ze znajomymi lub kompletne odcięcie się od świata i ludzi. Dlatego moje rekomendacje nie będą opierały się tylko i wyłącznie na książkowej wiedzy, ale także na obserwacjach „w terenie” i na tym, co usłyszę od samych zawodników.
Zaskoczył Cię kiedyś któryś z naszych lekkoatletów jakimś swoim sposobem na odreagowywanie stresów?
Pomidor!
Rzym, Maciej Jałoszyński / foto: Tomasz Kasjaniuk