We wtorek, 10 listopada, finałowa prezentacja projektu Katowice-Silesia 2024, czyli polskiej kandydatury do organizacji lekkoatletycznych mistrzostw Europy na Stadionie Śląskim. Kontrkandydatem jest Rzym.
Gospodarz zawodów miał być wybrany już wiosną, jednak pandemia COVID-19 sprawiła iż wydarzenie zostało przeniesione na listopad. Obecna sytuacja epidemiczna zmieniła formę prezentacji. Pierwotnie planowano, że kandydaci swoje atuty przedstawią podczas kilkunastominutowych wystąpień w Paryżu. Ostatecznie oferty zostaną zaprezentowane on-line. To pierwszy taki przypadek w historii European Athletics.
– Liczyliśmy, że będziemy mogli na żywo przedstawić wszystkie nasze atuty, ale jednak sytuacja wymusiła zmianę tych planów. Na drodze losowania okazało się, że będziemy prezentować się jako pierwsi. Największe atuty naszej oferty to znakomity obiekt, czyli Narodowy Stadion Lekkoatletyczny-Stadion Śląski, wzorowa współpraca z samorządem województwa oraz związane z tym gwarancje finansowe. Pomaga także bogate doświadczenie jakie Polska ma w organizacji najważniejszych wydarzeń lekkoatletycznych – podkreśla dyrektor ds. międzynarodowych PZLA Piotr Długosielski.
W projekt już na etapie kandydatury zaangażowany jest znakomity przed laty płotkarz Marek Plawgo.
– Kolejny raz będę miał zaszczyt prowadzić prezentację polskiej oferty na organizację dużego wydarzenia lekkoatletycznego. Wspierałem m.in. Toruń gdy ten ubiegał się o halowe mistrzostwa Europy. Wtedy udało się wygrać i w marcu 2021 roku zorganizujemy mistrzostwa. Wierzę, że i tym razem będziemy mieli powody do zadowolenia, a Stadion Śląski będzie w 2024 roku areną mistrzostw Europy – mówi srebrny medalista europejskiego czempionatu w biegu na 400 metrów przez płotki z 2006 roku.
Kontrkandydatem oferty Katowice-Silesia jest Rzym.
– Włosi mają również ciekawą i konkurencyjną ofertę, ale liczę, ze nasze atuty zyskają więcej uznania w oczach Rady European Athletics – dodaje Piotr Długosielski.
Gospodarza zawodów powinniśmy poznać 10 listopada w godzinach popołudniowych.
Maciej Jałoszyński / foto (ilustracyjne): Tomasz Kasjaniuk