Menu
1 / 0
Aktualności /

#ProstozTokio: Marcin Lewandowski po półfinale biegu na 1500 metrów

#ProstozTokio: Marcin Lewandowski po półfinale biegu na 1500 metrów

Marcin Lewandowski (odpadł w półfinale biegu na 1500 m, kontuzja):

Najbardziej przykre jest to, że jestem we wspaniałej formie. W tym biegu czułem się tak komfortowo, że mogłem czytać książke, a i tak spkojnie bym awansował. Szkoda, że tak kończę przygodę z igrzyskami. Wciąą wierzę w to, że dzisiejsze przekleństwo będzie da mnie w przyszłości błogosławieństwem. Problemy z łydką miałem już wcześniej, ale nie rozpowiadałem tego. Myślałem, że sprawa jest załatwiona. Ale wziąłem przed biegiem środki przeciwbólowe. Okazało sie, że w trakcie biegu zakłuło mnie w nodze. Na razie nie wiem, czy tam jest coś zerwane, czy nie. Za rok w Eugene będę bronił brązowego medalu mistrzostw świata. Igrzyska w Paryżu już nie są dla nie, ewentualnie w roli działacza, ale już nie zawodnika.

Kamila Lićwinko (awnasowała do finału skoku wzwyż - 1.95 m):

Nie tak miał wyglądać ten konkurs. Załozyłam sobie, że pierwsze wysokości skoczę w pierwszych próbach. Mimo to cieszę się, bo wygrałam sama ze sobą. Udowodniłam, że na dużej imprezie potrafię skakać. Zaliczony najlepszy wynik w sezonie, awans do finału i to jest najważniejsze. To już nasze drugie igrzyska wspólnie - moje i mojego męża i trenera, Michała. Nie chciałam go zawieść. Wiedziałam, że jeśli nie awansuję do finału to będzie tylko moja wina. Skaczę dla siebie i dla niego. Jestem w dobrej dysopyzji. Oby nie było takiej nerwówki w finale.

Marika Popowicz-Drapała (odpadła w eliminacjach sztafety 4x100 m - 43.09):

Ten występ ma dla nas dwojaki smak, słodko-gorzki. Rok temu by nas tu nie było, ale się zmobilizowałyśmy. Teraz mamy piękny sezon. Czujemy niedosyt, bo celowałyśmy w Tokio w rekord Polski. Przyjdzie czas na analizę z trenerami, dlaczego nie udało się pobić tego rekordu. Ale myślę, że na tak nowy team, wszystko przed nami. Wróciłam po porodzie do sportu dlatego, że wierzyłam w tę sztafetę i wciąż w nią wierzę.

Iga Baumgart-Witan (awans do finału sztafety 4x400 m - 3:23.10):

Miałam takie zadanie, wykonałam je. Ale każda z nas zachowałaby się tak samo. Jesteśmy zgrane, doświadczone. Owszem, mam długie nogi i potrafię się odnaleźć na trudnej, drugiej zmianie. Ale przecież Justyna, która biega krótszym krokiem zrobiłaby to samo. Trener ma duży komfort w doborze nas do sztafety. Musiałam tak pobiec, bo dziewczynymi ufają, nie mogłam ich zawieść. Ale znakomicie pobiegła też Ania, która przekazała mi pałeczkę. Później Gosia i Justyna. Jesteśmy bardzo zadowolone.

foto: Marek Biczyk

 

Powrót do listy

Więcej