Udany początek halowych mistrzostw świata dla biało-czerwonych. W pierwszej sesji zawodów w Štark Arenie w Belgradzie wszyscy nasi zawodnicy awansowali do kolejnych rund. Po pierwszych konkurencjach wieloboju Adrianna Sułek jest wiceliderką z dorobkiem 2895 pkt.
Bez problemu do popołudniowego półfinału biegu na 60 metrów awansowała Ewa Swoboda. Liderka światowych tabel wygrała czwartą serię kwalifikacyjną z czasem 7.10. Również druga z naszych reprezentantek wystartuje w kolejnej rundzie. Pia Skrzyszowska pokonała dystans 60 metrów w 7.23 i zajęła drugie miejsce w szóstej serii.
– Jestem w formie i nie dałam z siebie wszystkiego w tym biegu. Chciałam zachować siły na kolejny start – powiedziała Skrzyszowska.
Justyna Święty-Ersetic oraz Natalia Kaczmarek bez problemów – z pierwszych miejsc – awansowały do wieczornego półfinału. Najpierw na bieżni zobaczyliśmy Święty-Ersetic. Mistrzyni Europy prowadziła po zejściu do krawężnika, dzięki temu uniknęła przepychanek mających miejsce za jej plecami. Później kontrolowała bieg i finiszowała z czasem 52.37.
– Pierwszy raz chciałam pobiec tę pierwszą część dystansu mocno, żeby uniknąć kolizji, przepychanek. Fajnie, że udało się dostać szósty tor i przed wyjściem w wiraż mieć rywalki za sobą. Widziałam potem na telebimie co się tam działo, za moimi plecami – mówiła po biegu Święty-Ersetic.
W kolejnej serii na bieżni pojawiła się Natalia Kaczmarek. Podobnie jak koleżanka z reprezentacji zawodniczka AZS-AWF Wrocław kontrolowała sytuację. Prowadziła już po pierwszym okrążeniu. Na mecie uzyskała czas 52.22.
– Mój plan był taki żeby zacząć mocno, prowadzić po pierwszym okrążeniu i kontrolować sytuację. Ten kto biegnie pierwszy ma możliwość zwalniania rywalek za plecami i cieszę się, że to się udało. Zwolniłam na końcu, żeby być wypoczętą przed wieczornym półfinałem. Jestem dobrej myśli, bo nogi póki co nie są zmęczone – zadeklarowała Kaczmarek.
Kajetan Duszyński był w swoim biegu eliminacyjnym trzeci z czasem 46.75. Zawodnik AZS Łódź przyznał po zejściu z bieżni, że miał nadzieję na lepszy występ i wolno otworzył bieg.
– Ten bieg był zły technicznie. Po pierwszym wirażu lekko wypadłem, to popsuło mój rytm. Stać mnie tutaj na życiówkę, ale nie umiem przebiec tych 400 metrów tak, jak bym chciał – mówił Duszyński.
Polak dopiero po ostatnim – piątym – biegu dowiedział się, że z czasem awansował do wieczornego półfinału. Celem głównym jest jednak start w biegu rozstawnym.
– Przyjechaliśmy do Belgradu głównie dla startu sztafetowego, na nim się skupiamy – powiedział mistrz olimpijski z Tokio.
W pierwszej rundzie rywalizacji na 400 metrów odpadł broniący tytułu halowego mistrza świata Czech Pavel Maslák.
Rywalizację wieloboistek Adrianna Sułek rozpoczęła od zajęcia drugiej lokaty w swojej serii biegu na 60 metrów przez płotki. Czas 8.36 dał Polce 1048 pkt. i szóstą pozycję po pierwszej konkurencji. Z bardzo dobrej strony bydgoszczanka zaprezentowała się w skoku wzwyż. Podopieczna Marka Rzepki w pierwszych próbach zaliczyła 1.74, 1.77, 1.80, 1.83, 1.86. Polka zatrzymała się dopiero na wysokości 1.89, gdy była już sama w konkursie. Poprzeczka pozostała na stojakach po drugiej próbie Polki, ale dla 23-letniej zawodniczki to nie był koniec zmagań. Atakował jeszcze – już bez powodzenia – 1.92. Po dwóch konkurencjach miała na koncie 2141 punktów i przewodziła stawce wieloboistek. Nasza reprezentantka dobrze spisała się w pchnięciu kulą. Chociaż w pierwszej kolejce uzyskała tylko 12.49, a w drugiej miała nieważną próbę to w ostatniej zmobilizowała się, pokazując znakomite przygotowanie mentalne, i pchnęła 13.40. To jej drugi najlepszy wynik w karierze. Przed końcowymi konkurencjami Sułek jest druga – ma 2895 pkt. i traci raptem dwanaście punktów do liderki, Noor Vidts. Dokończenie wieloboju dziś wieczorem.
Belgrad, Maciej Jałoszyński / foto: Marek Biczyk