Za nieco ponad dwa tygodnie Justyna Święty-Ersetic wspólnie z reprezentacją Polski wystartuje w będących kwalifikacjami olimpijskimi zawodach World Athletics Relays na Bahamach. – Jako, że niemal wszyscy przyjadą tam w najmocniejszych składach to zawody będą niesamowicie widowiskowe – mówi nam podwójna medalistka olimpijska.
Debiut Justyny Święty-Ersetic w reprezentacji Polski miał miejsce 15 lat temu. Od tego występu na mistrzostwach świata juniorów młodszych podopieczna Aleksandra Matusińskiego zdobyła przede wszystkim dwa medale olimpijskie, była dwukrotną mistrzynią Europy oraz wywalczyła srebro i brąz mistrzostw świata. Teraz wspólnie z reprezentacją Polski przygotowuje się do startu w będących kwalifikacją olimpijską zawodów World Athletics Relays na Bahamach. Na nieco ponad dwa tygodnie przed tym wydarzeniem rozmawiamy z Justyną Święty-Ersetic nie tylko o najbliższych startach, ale też o jej planach samorządowych oraz wspomnianym debiucie w reprezentacji kraju.
Już niebawem start na Bahamach podczas World Athletics Relays. To najważniejszy sprawdzian sportowy wiosny, którego stawką jest przepustka na igrzyska w Paryżu. Na czym skupicie się w ostatnich przygotowaniach do tej imprezy podczas zgrupowania w Miami?
Myślę, że będzie to czas przerobienia dotychczasowego treningu. Ostatnio wykonaliśmy dużo jednostek treningowych związanych z mocą i dynamiką. W Miami będziemy zatem pracować na bazie tych przygotowań. Na pewno podczas ostatnich treningów, przed wylotem do Nassau, będziemy z dziewczynami przekazywać pałeczkę, będziemy ćwiczyć po prostu zmiany sztafetowe.
Pierwszy raz w historii World Athletics Relays, impreza z której masz doskonałe wspomnienia ze zwycięstwem w Jokohamie na czele, mają aż tak wysoką stawkę. Czy Twoim zdaniem to dobre rozwiązanie dla sztafet, że mają w zasadzie tylko jedną szansę na wywalczenie awansu na igrzyska?
W przeszłości bywało różnie. Zdarzało się, że jakaś sztafeta była lepsza w sezonie poprzedzającym imprezę, a w tym docelowym biegała wolniej. Dlatego uważam, że mimo wszystko fajnie iż impreza na Bahamach będzie pierwszą i w zasadzie ostatnią szansą na wywalczenie kwalifikacji. Oczywiście zostają tam jeszcze dwa miejsca, na awans z rankingu, ale to tylko dwa miejsca w 16 zespołowej puli. To, że World Athletics Relays ma taką rangę podnosi bardzo prestiż tych zawodów. Przyjadą najmocniejsze zespoły i na pewno będzie to ciekawe pod kątem widowiskowym. Nie tylko dla kibiców, ale też dla nas. To będzie fajne wejście w sezon.
No właśnie, a gdzie kibice będą mogli zobaczyć Twój pierwszy indywidualny start w sezonie olimpijskim?
Jeszcze nie mam 100% pewności. Najprawdopodobniej pierwszy raz wystartuję 18 maja na Stadionie Śląskim podczas 70. Memoriału Janusza Kusocińskiego. Być może uda się sprawdzić formę jeszcze na jakimś mityngu kontrolnym.
W tym roku mija 15 lat od Twojego debiutu w imprezie mistrzowskiej. W 2009 roku zajęłyście szóste miejsce w sztafecie szwedzkiej podczas mistrzostw świata juniorów młodszych w Tyrolu Południowym. Jak wspominasz tamten start?
To już tyle lat! Byłam przerażona, ale z drugiej strony pozytywnie podjarana. Przy tej pierwszej imprezie towarzyszyło mi wiele emocji. Nie spałam cała noc.
Czy wtedy przypuszczałaś, że Twoja kariera tak się rozwinie?
Nie! Nigdy nie myślałam, że moja przygoda ze sportem potoczy się w taki sposób. Nie przypuszczałam, że pojadę na mistrzostwach Polski seniorów, a co dopiero na mistrzostwa Europy czy imprezy światowe. To wszystko tak naprawdę to duże zaskoczenie. Nie spodziewałam się, że uda mi się pojechać na te wszystkie wielkie imprezy, nie wspominając nawet o igrzyskach. A to, że zdobędę dwa medale olimpijskie przekracza wszystkie moje oczekiwania z początków kariery.
Kilkanaście dni temu zostałaś wybraną radną Raciborza. Czy Małgosia Hołub-Kowalik, mająca doświadczenie na takim stanowisku w Koszalinie, przekazała Ci już jakieś cenne wskazówki?
Jeszcze nie (śmiech)! Mam nadzieję, że zrobi to w najbliższym czasie!
A nad czym będziesz chciała skupić się w tej pracy?
Z pewnością na sporcie, bo to jest zakres najbliższy mojemu sercu. Na tym się znam. Na pewno będę dążyła do tego, żeby wróciły stare dobre czasy, gdy Racibórz był słynny z wielu sportów. Chciałabym żeby zawodnicy z miasta walczyli o miano najlepszych w województwie i w Polsce. Mamy super zaplecze sportowe, które powinno przekonać młodych sportowców do kontynuowania karier właśnie w Raciborzu.
Maciej Jałoszyński/ foto: Tomasz Kasjaniuk