Sześć medali wywalczyli polscy paralekkoatleci podczas zakończonych w weekend w Paryżu 17. Letnich Igrzysk Paralimpijskich. – Cieszy zdobycie medali, ale to jednak słabszy występ niż w Tokio i Rio – zauważa Marcel Jarosławski z zarządu Polskiego Związku Sportu Niepełnosprawnych Start.
Gdy blisko miesiąc temu w Paryżu gasł olimpijski znicz ostatnie treningowe szlify wykonywali paralimpijczycy. Kilka tygodni później nad Sekwanę zjechało blisko 4500 sportowców, by rywalizować w 549 konkurencjach rozgrywanych w ramach 22 dyscyplin. 28 sierpnia na obszernym Placu Zgody (Place de la Concorde) w centrum francuskiej stolicy odbyła się ceremonia otwarcia siedemnastej edycji igrzysk paralimpijskich. Nad Paryżem ponownie zaświecił płomień rozpalonego znicza, a miasto wypełnił duch sportowej rywalizacji. Dwa dni później na Stade de France rozegrano pierwsze konkurencje paralekkoatletyczne, które przyniosły reprezentacji Polski sześć medali. Te najcenniejsze – złote krążki – zdobyły panie. W biegu na 1500 metrów w klasie T20 najlepsza była Barbara Bieganowska-Zając. Pochodząca z Opolszczyzny biegaczka wywalczyła już szósty medal paralimpijski w karierze. Pierwszy triumf odniosła ponad dwie dekady temu w Sydney wygrywając wówczas rywalizację na dystansie 800 metrów. Kolejne medale zdobyła w Londynie, Rio de Janeiro oraz Tokio. Multimedalistką paralimpijską jest też druga z naszych mistrz z Paryża. Karolina Kucharczyk, także zawodniczka z klasy T20, wygrała na Stade de France skok w dal. 33-latka obroniła tytuł mistrzowski wywalczony przed trzema laty w Tokio. Na swoim koncie ma także srebro z 2016 oraz złoto z 2012 roku. Srebrne medale w Paryżu wywalczyły w pchnięciu kulą Lucyna Kornobys (klasa F34) oraz Renata Śliwińska (klasa F40). Brązowe medale zdobyli równie doświadczeni zawodnicy, czyli znakomity skoczek wzwyż Maciej Lepiato (klasa T64) oraz kulomiot Lech Stoltman (klasa F55).
– Jest to umiarkowanie dobry występ. Cieszy zdobycie 6 medali i zajęcie 23. miejsca w klasyfikacji medalowej paralekkoatletyki, ale jednak jest to skromniejsza zdobycz niż w Tokio czy Rio. Wciąż mamy mistrzów, na których możemy liczyć, jednak wielu z nich może już nie wystartować na kolejnych igrzyskach. Dlatego musimy skupić się na szkoleniu i selekcji młodzieży by w lekkiej atletyce nie odstawać od elit – konkluduje Marcel Jarosławski z Polskiego Związku Sportu Niepełnosprawnych Start.
Dorobek biało-czerwonych na Stade de France mógł być lepszy. Już na początku igrzysk świetnie spisała się Róża Kozakowska. W pierwszej próbie finałowego konkursu rzutu maczugą uzyskała wynik 31.30 poprawiając rekord świata. Niestety w nocy po zawodach rozegrał się prawdziwy dramat. Brazylijczycy oprotestowali rozmiar poduszki, którą przy wykonywaniu rzutów miała pod głową reprezentantka Polski. Mimo dużego zaangażowania polskiej misji paralimpijskiej protest okazał się skuteczny i nasza zawodniczka straciła złoto i rekordowy rezultat.
– Sędziowie nie mieli żadnych wątpliwości, że przepis został naruszony. Poduszka była grubsza niż dopuszczalne 5 centymetrów – informuje Jarosławski, który jest też sędzią międzynarodowym World Para Athletics.
Ostatecznie paryskie igrzyska polscy paralekkoatleci kończą z dorobkiem sześciu medali. W sumie reprezentacja naszego kraju zdobyła 23 medale, w tym 8 złotych. To pozwoliło biało-czerwonym uplasować się na szesnastym miejscu w tabel medalowej.
Kolejnym dużym międzynarodowym sprawdzianem dla paralekkoatletów będą przyszłoroczne mistrzostwa świata.
Maciej Jałoszyński / foto: Bartłomiej Zborowski, Polski Komitet Paralimpijski