Piotr Lisek wygrał konkurs skoku o tyczce w ramach 71. ORLEN Memoriału Janusza Kusocińskiego, który odbył się w Chorzowie. Lisek atakował minimum kwalifikacyjne na wrześniowe mistrzostwa świata, ale nie zdołał pokonać poprzeczki na wysokości 5.82 m. W Chorzowie z bardzo dobrej strony pokazała się też m.in. Pia Skrzyszowska, która wyraźnie wygrała rywalizację na 100 metrów przez płotki. Memoriał Janusza Kusocińskiego to najstarszy polski mityng lekkoatletyczny, który odbywa się nieprzerwanie od 1954 roku.
Lisek w trakcie konkursu pokazał, że jest w dobrej formie i gdy już zapewnił sobie zwycięstwo wynikiem 5.72 m spróbował zapewnić sobie kwalifikację na mistrzostwa świata. Nie udało mu się tego osiągnąć, ale w przynajmniej jednej próbie był bardzo blisko.
– Cieszę się, że dałem radę na skoczni. W tym sezonie chcę udowodnić, że jak jadę na imprezę mistrzowską to jadę tam po coś. Już dawno nie wszedłem tak dobrze w sezon, a pierwsze starty nigdy nie są łatwe. Na pewno technicznie mam coś do poprawienia, ale jest dobrze. A już w niedzielę w moich Dusznikach mityng „Lisek w domu”. Serdecznie zapraszam! – mówił Lisek. Organizację mityngu wsparły Grupa ORLEN oraz samorząd województwa śląskiego.
Najsilniej obsadzoną konkurencją Memoriału, obserwowanego z trybun Superauto.pl Stadionu Śląskiego przez ponad dziesięć tysięcy widzów, był rzut oszczepem mężczyzn, bo do Chorzowa przyjechali mistrz olimpijski z Tokio i wicemistrz z Paryża Hindus Neeraj Chopra, dwukrotny mistrz świata oraz brązowy medalista olimpijski sprzed roku Grenadyjczyk Anderson Peters oraz mistrz Europy, Niemiec Julian Weber. Najlepszy był ten ostatni, który oddał trzy najdalsze rzuty w konkursie. Na czwartym miejscu z wynikiem 80.49 finiszował reprezentant Polski Cyprian Mrzygłód, a metr bliżej uzyskał piąty w konkursie Marcin Krukowski.
Takich emocji nie było w żeńskim konkursie, który wygrała Maria Andrejczyk z wynikiem 5.82 m. – Nie miałam zbyt dużych oczekiwań, bo tak właśnie rzucałam na treningach. Jeszcze miesiąc temu byłam w ciężkim treningu i jeszcze nie jestem gotowa na rzucanie powyżej sześćdziesięciu metrów. Do mistrzostw świata mam jeszcze ponad trzy miesiące, więc czasu jest bardzo dużo – komentowała. W konkursie rzutu młotem sezon zainaugurowała Anita Włodarczyk. Trzykrotna polska mistrzyni olimpijska w Chorzowie zajęła drugie miejsce.
Ciekawie było w konkurencjach biegowych. Na płotkach w biegu na 100 metrów pierwsza finiszowała Pia Skrzyszowska, która nie ukrywała, że rywalizowała nie tylko z przeciwniczkami, ale też z przeraźliwym zimnem. – Dobrze wyszłam z bloków, start na pewno mi się podobał. Pod koniec troszkę brakowało, ale naprawdę było bardzo zimno. Mogę zażartować, że jak na warunki zimowe to chyba mój najlepszy bieg. Dzisiaj wyjęłam kurtkę zimową, której już dawno nie nosiłam – opowiadała.
Z kolei w biegu na 110 metrów przez płotki trzeci był Jakub Szymański. – Zrobiłem błąd techniczny przed jednym płotkiem i dlatego straciłem wygraną. Psychicznie czułem się mocny, bo wiem, jak dobrze biegam na treningach, ale tu zderzyłem się trochę z rzeczywistością. Jestem zawiedziony, bo liczyłem, że pogoda będzie lepsza, co pomoże w lepszym wyniku – dodał.
Na 1500 metrów swoją życiówkę połamała Anna Wielgosz, ale trzeba pamiętać, że ta zawodniczka specjalizuje się przede wszystkim w biegu na 800 metrów. – Dzisiejszy start zakończył moją bazową część treningu, czyli najcięższą jego część. Nie spodziewałam się, że pobiegnę tak szybko i muszę powiedzieć, że mam nadzieję, iż to tysiąc pięćset metrów częściej zagości w moich startach – komentowała.
W biegach na 400 metrów mieliśmy dwójkę na podium – wśród pań druga była Justyna Święty-Ersetic, a wśród panów Maksymilian Szwed zajął trzecie miejsce.
– Cieszę się, ze znowu mogę robić to, co uwielbiam. Ta pogoda nie jest dla mnie, ja lubię upały, a nie zimno. Liczyłam na lepszy czas, ale ten też jest całkiem dobry. Pierwszy start w sezonie zawsze nieco stresuje, więc cieszę się, że mam go już za sobą – mówiła Święty-Ersetic.
– Jestem zmęczony treningiem, mam sporo w nogach. Zresztą nie tylko ja, bo widać, że każdy notuje wyniki o sekundę, czy dwie poniżej życiówek. Cele na ten sezon mam bardzo ambitne i mocno pracuję, by je osiągnąć – powiedział Szwed.
Informacja prasowa