Menu
1 / 0
Aktualności /

MAREK PLAWGO: Tatry są dla mnie szczęśliwe

Medalista mistrzostw świata i rekordzista Polski na 400 m pł, Marek Plawgo, rozpoczął przygotowania do sezonu. Ostatnie lata nie były dla niego udane, ale teraz przed tym zawodnikiem kolejne wyzwanie: powtórzyć sukces Pawła Januszewskiego podczas ME.

Brązowy medalista mistrzostw świata i rekordzista Polski na 400 m pł, Marek Plawgo, rozpoczął przygotowania do kolejnego sezonu. Ostatnie lata nie były dla niego udane, ale teraz przed tym zawodnikiem kolejne wyzwanie: powtórzyć sukces Pawła Januszewskiego podczas mistrzostw Europy.

 

Od 9 listopada Plawgo trenuje w Zakopanem. Niedawno przeszedł kolejny zabieg, który miał na celu rozwiązanie problemu kontuzjowanej od dłuższego czasu stopu. - To leczenie było inne od poprzednich, nie inwazyjne – opowiada zawodnik. - Polegało na wstrzykiwaniu komórek macierzystych do rozścięgna podeszwowego. Czyli na pobieraniu szpiku kostnego i wstrzykiwaniu go w miejsca objęte chorobą. Sposób dość nowatorski. Dzięku temu rana ma się szybko zabliźnić. Teraz przekonam się, jak to wygląda w biegu, czy wszystko działa jak należy. Do tej pory miałem raczej inne ćwiczenia – rower, siłownia, basen.

 

Tak Marek Plawgo cieszył się z brązowego medalu MŚ 2007 w biegu na 400 m pł (fot. rb)...

 

Na miejsce pierwszego zgrupowania przed sezonem 2010 Plawgo wybrał Zakopane. - W Tatrach ostatni raz byłem w 2000 roku - wspomina. - Co ciekawe, mieszkałem wtedy w jednym pokoju z przyszłym mistrzem olimpijskim, Tomkiem Majewskim. Przyznam, że wtedy nie dałbym za niego złamanego grosza. Ale okazuje się, że każdy może być mistrzem. Warto tam wrócić, bo sezon 2000 zakończyłem ze złotym medalem mistrzostw świata. Tatry okazały się więc szczęśliwe. Na początku będziemy wykorzystywali góry – piesze wycieczki, marszobiegi. Ogólnie rzecz biorąc – zabawy trenowe. Pod tym względem cała robota w konkurencjach wytrzymałościowych niewiele się różni. Natomiast trening w polskich górach, a ten w zagranicznych nie mają ze sobą wiele wspólnego. U nas w tych warunkach chodzi o zbudowanie siły biegowej – chodzenie po trudnym terenie, wspinaczka itd. W wysokich górach za granicą trenuje się właściwie w ten sam sposób co w tradycyjnych warunkach, ale tam ogromne znaczenie ma wysokość. Wartości biochemiczne są zupełnie inne. Staram się unikać takich warunków.

Znany z wielkich ambicji Plawgo nie zraził się niepowodzeniami w ostatnich sezonach i z jeszcze większą motywacją przygotowuje się do mistrzostw Europy, które w 2010 roku odbędą się w Barcelonie. - Średnio udane igrzyska olimpijskie i w ogóle nieudany poprzedni sezon. Taki bilans ostatnich lat sprawia, że mam ogromny głód sukcesu, który muszę zaspokoić. Zdaję sobie sprawę, że nie wykorzystuję w pełni swojego potencjału. Teraz chęć biegania i wygrywania mam jeszcze większą. Za tym powinny pójść wyniki. W tym roku mamy 90-lecie PZLA, w związku z tym wybierani są najlepsi zawodnicy całgo tego okresu. Wiem, że komisja ma twardy orzech do zgryzienia. Dylemat dotyczy właśnie konkurencji 400 m pł. Wybrać mistrza Europy, czy brązowego medalistę mistrzostw świata? Mam nadzieję, że po przyszłorocznych mistrzostwach Europy w Barcelonie będziemy mieć już płotkarza, który ma na koncie oba te sukcesy. Przygotowuję się poniekąd, żeby wyrównać rachunki z nie trenującym już Pawłem Januszewskim (śmiech)...

 

... a tak po ostatniej konkurencji w Osace - biegu sztafetowym 4x400 m, w którym wraz z kolegami (Marcin Marciniszyn, Kacper Kozłowki i Daniel Dąbrowski) wywalczył drugi brąz (fot. rb)

 

Plawgo nie zrażają ani nękające go kontuzje, ani uciekające lata. Za kilka miesięcy rekordzista Polski będzie obchodził 29. urodziny. - Mistrz olimpijski z Pekiniu – Angelo Taylor – jest o trzy lata starszy ode mnie – zwraca uwagę Marek. - Podczas igrzysk w Londynie będę prawie w tym samym wieku co on, gdy zdobywał złoto w Chinach. W naszej konkurencji wiek nie odgrywa aż tak wielkiej roli. Szczyt formy rzeczywiście przychodzi stosunkowo później. Dlatego mam jeszcze szanse. To nie jest tak, jak w przypadku sprintu, gdzie triumfują coraz młodsi zawodnicy. Na płotkach ogromną rolę pełni wytrzymałość i technika. One z wiekiem nie uciekają, ucieka natomiast szybkosć, ale ją można zrekompensować innymi elementami treningowymi.

Marek Plawgo odpuszcza najbliższy sezon halowy, bo zdaje sobie sprawę, że podczas MŚ w Katarze miałby szansę jedynie na występ w sztafecie 4x400 m. - Zależy mi przede wszystkim na sprawdzeniu, czy przyjęta przez mnie i trenera Widerę nowa koncepcja przygotowań jest słuszna. W tym roku to się nie udało z powodu moich kłopotów ze zdrowiem – mówi Marek, który w sezonie 2010 planuje starty nie tylko na 400 m przez płotki, lecz także w biegu płaskim na 400 metrów.

 

Rozmawiał Rafał Bała

Powrót do listy

Więcej