Menu
1 / 0
Aktualności /

HMŚ: Ejdys o krok od medalu

Dwa razy wygrywała Puchar Europy, w ubiegłorocznych mistrzostwach świata odpadła w półfinale. W Dausze, po znakomitej walce na ostatnim okrążeniu, Sylwia Ejdys uplasowała się tuż za podium.

Dwa razy wygrywała Puchar Europy, w ubiegłorocznych mistrzostwach świata odpadła w półfinale. W Dausze, po znakomitej walce na ostatnim okrążeniu, Sylwia Ejdys uplasowała się tuż za podium.

 

 

Wrocławska milerka była bardzo bliska zdobycia medalu. Mądrze rozłożyła siły. Nie wyrywała do przodu, ani nie zostawała na końcu stawki. Już na początku znalazła sobie miejsce w środku grupy. Było tam jednak bardzo ciasno i Polka kilka razy dostała kolcami od rywalek. - Etiopka Kalkidan Gezahegne, która ostatecznie wygrała cały bieg, poharatała mi udo. W trakcie biegu myślałam, że leci mi krew. To oczywiście nic przyjemnego, ale z drugiej strony takie przypadki potwierdzają, że walczymy w Dausze i dajemy z siebie wszystko – powiedziała Ejdys. - Bieg wydawał się wolny. Dziewczyny się zmieniały, stawka się tasowała, cały czas byłam w środkowej grupie. Na 100 metrów do końca uwierzyłam, że dojdę Rodriguez i powalczę o medal, ale Hiszpanka się nie dała. 50 metrów przed metą zmęczenie dało znać o sobie i musiałam się starać, żeby ktoś mnie nie wyprzedził. Generalnie jestem zadowolona. Czwarte miejsce w mistrzostwach świata to dla mnie duży sukces. Patrząc na wyniki rywalek, liczyłam na pierwszą szóstkę. Widać jednak, że hala mi pasuje, jestem niska i lepiej mi się biega w hali niż na stadionie. Co w sezonie letnim? Już w zeszłym roku stać mnie było na przebiegnięcie 1500 metrów w 4 minuty. Ale na razie mój rekord życiowy to 4:02.30. Muszę urwać z tego dwie sekundy. Jak będzie podczas mistrzostw Europy w Barcelonie? Nie wszystkie dobre Europejki biegały w HMŚ. Jest jeszcze jedna mocna Hiszpanka no i kolejne Rosjanki. Teraz czeka mnie chwila odpoczynku i powrót do objętościowej pracy.

Sylwia Ejdys tuż za pierwszą trójką w finale 1500 m w Dausze (fot. Adam Nurkiewicz)

 

Ejdys zrobiła ważny krok do tego, by latem rywalizować z najszybszymi na świecie jak równa z równymi. W Dausze uzyskała czas 4:09.24, szybsze od niej były tylko Etiopki - Kalkidan Gezahegne (złoto - 4:08.14) i Gelete Burka (brąz – 4:08.39) oraz Hiszpanka Natalia Rodriguez (srebro - 4:08.30).

 

Reprezentanta Polski mieliśmy też w biegu na 60 m pł. Dominik Bochenek przyleciał do Dauhy na swoje drugie halowe mistrzostwa świata. Przed dwoma laty w Walencji odpadł w półfinale z wynikiem 7.97. W Dausze pobiegł szybciej – 7.91 – ale to także nie wystarczyło, by awansować do finału. Polak schodził z bieżni utykając. Okazało się, że na jednym z pierwszych płotków stłukł sobie kostkę (zdarł skórę do krwi) i kolano. - Ładnie wyszedłem z bloków – powiedział kilak minut po zakończeniu rywalizacji. – Ale zgubiłem rytm już po pierwszym płotku. Cały ten wyjazd na mistrzostwa świata wypadł mi w ostatniej chwili, nie spodziewałem się, że w tym roku w hali będę biegał w granicach 7.70. Nie przygotowywałem się specjalnie pod sezon halowy. Co dalej? Zobaczymy. Zaczynam jeździć na obozy kadrowe. Latem trzeba będzie rywalizować z Arturem Nogą… na pierwszych pięciu płotkach (śmiech).

Dominik Bochenek podczas biegu półfinałowego w Dausze (fot. Adam Nurkiewicz)

 

W finale rywalizacji płotkarzy drugie z rzędu złoto HMŚ zdobył Kubańczyk Dayron Robles (7.34). Drugie i trzecie miejsce zajęli Amerykanie: Terrence Trammell i David Oliver.

 

Fantastyczny przebieg miał konkurs trójskoczków. Do szóstej kolejki prowadził Kubańczyk Yoandris Betanzos. Ale w ostatniej próbie Teddy Tamgho uzyskał 17.90 (!), czym poprawił 17-letni halowy rekord świata. Francuz zgarnął złoty medal i dodatkową premię w postaci 50 tysięcy dolarów.

 

Z Dauhy

Rafał Bała

Powrót do listy

Więcej