Menu
1 / 0
Aktualności /

PIOTR MAŁACHOWSKI: Szczyt formy kilka tygodni później

W sezonie 2010 Piotr Małachowski został mistrzem Europy, wygrał Diamentowa Ligę i ustanowił fantastyczny rekord Polski – 69.83. Podczas Gali Lauru Królowej Sportu odebrał nagrodę dla Zawodnika Roku 2010. Taki werdykt Kapituły oczywiście nie może dzi

W sezonie 2010 Piotr Małachowski został mistrzem Europy, wygrał Diamentowa Ligę i ustanowił fantastyczny rekord Polski – 69.83. Podczas Gali Lauru Królowej Sportu odebrał nagrodę dla Zawodnika Roku 2010. Taki werdykt Kapituły oczywiście nie może dziwić. Nasz znakomity dyskobol rozpocznie przygotowania do kolejnego sezonu z poślizgiem i z nadziejami na złoto mistrzostw świata w Daegu.

 

 

 

 

- To był oczywiście najlepszy sezon w mojej karierze, ale mam nadzieję, że osiągnięciami w 2012 roku przebiję mistrzostwo Europy i zwycięstwo w Diamentowej Lidze. Czuję, że mam szansę walki o złoty medal. Jestem w stanie przygotować się tak, by rzucać ponad 70 metrów. Wracając jednak do sezonu 2010. Ogólnie jestem bardzo zadowolony. Zabrakło mi tylko na koniec zwycięstwa w Pucharze Interkontynentalnym oraz… 17 centymetrów do „70-tki”. Ta granica wciąż pozostaje dla mnie magiczna.

- Kilka miesięcy przed rozpoczęciem sezonu były obawy, czy dasz radę dobrze się przygotować. Chodzi oczywiście o uraz palca, z którym borykałeś się dość długo. Czy w tej kwestii już wszystko w porządku?

- Przed operacją bałem się, bo kontuzja palca mogła zadecydować o tym, czy nadal będę mógł uprawiać rzut dyskiem. Na szczęście doktor Śmigielski stanął na wysokości zadania, jeszcze w zeszłym roku przed mistrzostwami świata w Berlinie ostrzyknął mi palec, mogłem normalnie porzucać, choć przyznam, że to nie było 100 procent moich możliwości. Po operacji zapewniał mnie, że zabieg się udał, przekonał mnie i wiedziałem, że będę zdrowy i mam szansę osiągnąć dużo w Barcelonie. A jak już zacząłem rzucać trzy miesiące po operacji i dysk latał daleko, w ogóle przestałem się martwić.

- Najpiękniejsze chwile sezonu 2010 dla Ciebie to z pewnością te, kiedy zdobyłeś złoto w Barcelonie, gdy na podium słuchałeś Mazurka Dąbrowskiego. Dąbrowskiego najcięższy konkurs?

- Również w Barcelonie, ale chodzi o eliminacje. Była tam niepewność: śliskie koło, czy mam do niego odpowiednie buty? Poza tym, jak zwykle te trzy rzuty przesądzają o być albo nie być w dalszej walce o medal. Wielu mistrzów odpada przecież we wstępnej rundzie wielkich imprez. Zresztą, to napięcie było widać, rzuciłem niewiele ponad 63 metry. Oczywiście to wystarczyło, by przejść kwalifikacje, ale to nie miało tak wyglądać.

- Sezon zakończył się dość dawno, zdążyłeś już zregenerować siły, wypocząłeś?

- Ani nie jestem po wakacjach, ani przed. Miałem lekki zabieg, a więc standardowo wszystko przedłuży się do grudnia, zacznę więc przygotowania do kolejnego sezonu podobnie jak ostatnio, czyli na przełomie roku. Mam nadzieję, że tym razem doktor Śmigielski też spisał się dobrze i będę mógł walczyć w Daegu o złoty medal mistrzostw świata.

- Dużo startów czeka Cię w sezonie 2011?

- Chciałbym znów startować regularnie w Diamentowej Lidze. To prestiżowe zawody, a przy okazji chodzi o finanse. To najbardziej opłacalne dla lekkoatletów imprezy. Tym bardziej, że moja konkurencja nie jest tak popularna, jak choćby sprinty, czy skoki. No i oczywiście wisienką na torcie byłoby złoto mistrzostw świata. Zawody w Daegu są późno, osiem miesięcy trzeba być na pełnych obrotach. W sezonie 2010 nie wytrzymałem takiego maratonu, bóle kolan, czy brzucha dawały o sobie znać. W 2011 roku szczyt formy musi być przesunięty o kilka tygodni. Chociaż oczywiście nie rezygnuję z walki o zwycięstwo w Diamentowej Lidze.

- Zdążyłeś już wydać pieniądze z nagrody za wygraną w tym prestiżowym cyklu?

- Nie, bo najzwyczajniej w świecie te pieniądze jeszcze nie wpłynęły na moje konto. Jak już je dostane, na pewno nie będę miał problemów z ich wydaniem. Właściwie to chce zainwestować, bo przecież kariera sportowca nie trwa wiecznie. Jeśli tylko miałbym się borykać z kłopotami dotyczącymi wydawania pieniędzy po takim sezonie, to chcę takich problemów jak najwięcej.

 

Rozmawiał Rafał Bała

Powrót do listy

Więcej