Menu
1 / 0
Aktualności /

ANNA ROGOWSKA: To będzie rok powrotów

ANNA ROGOWSKA: To będzie rok powrotów

Przed rokiem miała bardzo dobry sezon halowy, latem zaliczyła osiem startów. Jednak w najważniejszej imprezie – Mistrzostwach Europy – nie uczestniczyła z powodu kontuzji. Teraz wraca i jest pełna optymizmu w perspektywie startów w roku przedolimpijskim.

Przed rokiem miała bardzo dobry sezon halowy, latem zaliczyła osiem startów. Jednak w najważniejszej imprezie – Mistrzostwach Europy – nie uczestniczyła z powodu kontuzji. Teraz wraca i jest pełna optymizmu w perspektywie startów w roku przedolimpijskim.



- Na początek powiedz, czy wszystko z Twoim zdrowiem w porządku. Letni sezon 2010 straciłaś z powodu kontuzji.
ANNA ROGOWSKA:
Warto wyjaśnić pewną nieścisłość, jaka pojawiała się w mediach w związku z moją kontuzją. W wielu artykułach czytałam, że w minionym sezonie miałam problemy ze ścięgnem Achillesa. To nieprawda. Chodziło o kość stopy. Musiałam więc dać jej trochę odpocząć, podleczyć się lekami przeciwzapalnymi. Na to trzeba było czasu i w związku z tym letni sezon 2010 minął tak jak minął – na odpoczynku i regeneracji. Kilka tygodni temu, w grudniu miałam zrobiony kontrolny rezonans magnetyczny. Wszystko wypadło dobrze dlatego jestem pełna optymizmu. Cieszę się, że zdrowa przygotowuję się do sezonu halowego. Oczywiście zdarzają się jakiś mniejsze kłopoty, niedawno skręciłam kostkę i na tydzień byłam wyłączona z treningu, ale teraz wykonuję już plan w stu procentach. We wrześniu zaczęłam się ruszać, chodząc na zajęcia z gimnastyki. Mogłam wykonywać te ćwiczenia, które nie obciążały stopy. Natomiast pierwsze treningi tyczkarskie i biegowe ruszyły w październiku, a w listopadzie polecieliśmy na zgrupowanie w RPA.
- Możesz już powiedzieć coś na temat swojej dyspozycji?
- Porównujemy przygotowania do tych z ubiegłego sezonu, gdzie miałam bardzo fajną halę. W tej chwili wszystkie parametry wskazują, że jest lepiej niż w zeszłym roku, więc mam nadzieję, że to przełoży się na wynik.
- Kilka słów o kwestiach technicznych. Zmieniasz tyczki? Podnosisz uchwyt? Wydłużasz rozbieg? A może wszystko zostaje na poziomie z poprzedniego sezonu?
- Każdy start weryfikuje twardość tyczek, których trzeba używać. Na razie mogę powiedzieć tylko tyle, że na treningach moja forma wygląda obiecująco, więc mam nadzieję, że to się przełoży na twardość tyczek w poszczególnych konkursach. Co do rozbiegu – będę miała 16 kroków, tak jak w sezonie 2010. No i długość tyczek pozostaje ta sama – 4.55. Liczę na to, że uda mi się zwiększyć uchwyt co powinno dać lepsze rezultaty.

Anna Rogowska i Jacek Torliński podczas zgrupowania w Spale (fot. http://anna-rogowska.com)


- Masz na koncie dwa medale halowych mistrzostw Europy. W marcu pewnie będziesz chciała powiększyć ten dorobek.
- Zawody w Paryżu będą sprawdzianem przed sezonem letnim. Chcę zobaczyć dokąd doprowadziła mnie wykonana praca. Wiadomo, gdybym od października do maja tylko trenowała – bez żadnych startów – to taki trening mógłby być naprawdę nużący. Myślę że hala jest dobrym przerywnikiem w przygotowaniach – oczywiście jeśli można sobie na to pozwolić. Zresztą, tych startów będę miała naprawdę niewiele – cztery, maksymalnie pieć, licząc z mistrzostwami Europy. W sumie cztery tygodnie. Zanim człowiek zdąży się rozpędzić to trzeba będzie już kończyć sezon halowy i przygotowywać się do lata.
- Jakie starty czekają Cię w tegorocznym sezonie halowym?
- Zaczynam 6 lutego w Moskwie, następnie będzie mityng w Doniecku i w Bydgoszczy – szczegóły tych dwóch startów na razie ustalamy – później halowe mistrzostwa Polski i mistrzostwa Europy w Paryżu. Startowałam już w hali Bercy, ale to wielofunkcyjny obiekt, nawierzchnia wstawiana jest tam w zależności od rodzaju imprezy. Zakładam, że będzie dobra. W każdym razie – na pewno taka sama dla wszystkich.
- Po przerwie wraca Monika Pyrek, wracasz Ty, wraca Jelena Isinbajewa...
- Rzeczywiście, rok 2011 będzie rokiem powrotów w damskiej tyczce. Już na początku lutego spotkam się z Jeleną w Moskwie, później w Doniecku. Cieszę się, że wraca, mam nadzieję, że będzie prezentować wysoki poziom. To będzie mobilizujące również dla mnie.
- A jak byś oceniła sezon 2010 w tej konkurencji pod Waszą nieobecność?
- Pierwszoplanową postacią była na pewno Fabiana Murer. W sumie jednak nie mieliśmy wielkich zaskoczeń. Jestem ciekawa formy Jennifer Suhr, która wróciła po kontuzji, później się wycofała. Ciężko powiedzieć na co ją stać. Ale podstawowa zasada jest taka, że trzeba się skupić na sobie, nie oglądać na inne zawodniczki. Nikt tej wysokości za mnie nie skoczy.
- Twoje rekordy życiowe są następujące: 4.81 w hali i 4.83 na stadionie. Celem na rok 2011 jest dla Ciebie ich poprawienie?
- Nie zakładam, że będę poprawiać te wyniki po centymetrze. Jeśli będę w dobrej dyspozycji – a na to liczę – to chciałabym już w tym roku skoczyć dużo wyżej.
- W listopadzie byłaś na zgrupowaniu w RPA. Widać już efekty tych przygotowań?
- Oczywiście. Można tam zrobić bardzo fajny trening na sporej wysokości, około 1500 metrów nad poziomiem morza. Nie zrealizujemy tego planu w naszych górach, gdzie o tej porze roku pogoda daje się we znaki, jest mroźno. W RPA mogłam spokojnie skakać, zrobiłam bazę skocznościowo-szybkościową. Plan wykonany w stu procentach.

Anna Rogowska podczas HME w Madrycie, gdzie zdobyła srebrny medal (fot. rb)


- A jeśli chodzi o inne, pozasportowe aspekty?
- Kiedy jest wolna chwila, człowiek jest wypoczęty, można się gdzieś wybrać, by docenić turystyczne walory miejsca, w którym się jest. Byliśmy w centrum rozrywki w Sun City, na safari.
- To była Twoja dziesiąta lub jedenasta wizyta w RPA. Zauważyłaś jakieś różnice po ubiegłorocznych mistrzostwach świata w piłce nożnej?
- Ceny mocno poszły w górę... Mieszkańcy narzekają, że wszystko podrożało. Z drugiej strony, widać poprawę jakości obiektów. Teraz mają one standardy europejskie. Ale przecież nie po to tam jeździmy. Liczą się optymalne warunki treningowe. Afryka o tej porze roku gwarantuje dobrą pogodę.
- Gdzie spędzisz kolejne miesiące?
- W sezonie halowym będę trenowała w Spale, stąd planuję wyjazdy na mityngi i na mistrzostwa Europy. A pod koniec marca znów lecimy do RPA. Wtedy będzie tam już więcej naszych rodaków.
- Na przełomie sierpnia i września lekkoatletów czekają mistrzostwa świata w Daegu. Będziesz tam broniła złota wywalczonego dwa lata temu w Berlinie.
- Wiem, że już niczego nie muszę udowadniać. Przede mną zupełnie nowy sezon, wszystko zaczyna się od początku, a sprawdzian nastąpi na mistrzostwach świata. Takie imprezy rządzą się swoimi prawami. Bardzo chciałabym wrócić z Daegu z medalem.

Rozmawiał Rafał Bała

Powrót do listy

Więcej