Menu
1 / 0
Aktualności /

ADAM KSZCZOT: Dobrze lub bardzo dobrze

ADAM KSZCZOT: Dobrze lub bardzo dobrze

Dwa lata temu, podczas halowych mistrzostw Europy w Turynie zajął czwarte miejsce i był wyraźnie rozczarowany. Później zdobył medale HMŚ oraz ME na otwartym stadionie. Teraz Adam Kszczot znów jest w znakomitej formie i liczy na podium w Paryżu.

Dwa lata temu, podczas halowych mistrzostw Europy w Turynie zajął czwarte miejsce i był wyraźnie rozczarowany. Później zdobył medale HMŚ oraz ME na otwartym stadionie. Teraz Adam Kszczot znów jest w znakomitej formie i liczy na podium w Paryżu.

 

- To mój trzeci tytuł halowego mistrza Polski. Jestem bardzo zadowolony – powiedział członek grupy lekkoatletycznej Orlen Team. – Najbliższe dni będą dla mnie intensywne. Czeka mnie poprawkowa sesja zimowa na uczelni. Poza tym, zostały mi jeszcze dwa ważne treningi tempowe. Później już błogi odpoczynek i start w Paryżu. Forma – jeśli miała przyjść - to już przyszła. Jestem w lepszej dyspozycji niż obaj z trenerem się spodziewaliśmy. Mam nadzieję, że w Paryżu zaprezentuję się najlepiej jak to możliwe.

- Jaki cel sobie stawiasz?

- Nie ukrywam, że jedziemy po medal. Plan minimum to brąz, a maksimum – wiadomo, złoto. Ale póki co, trzeba myśleć o tym, żeby dostać się do półfinału i finału. Wiadomo, że nie będą startowali Bram Som i Jurij Borzakowski, czyli potencjalni kandydaci do medali. Bez nich tempo może być trochę wolniejsze. nMam nadzieję, że doświadczenie, które udało mi się zebrać przez dwa ostatnie lata, od halowych mistrzostw Europy w Turynie, zaprocentuje. Wciąż się rozwijam. Właśnie te doświadczenia taktyczne są dla ośmiusetmetrowca najważniejsze. Bieg tak naprawdę zaczyna się od 600-tnego metra. To, jak dotrzemy do tej „sześćsetki“ decyduje o wszystkim.

- Po sezonie halowym przyjdzie czas na przygotowania do zawodów na otwartym stadionie. Mistrzostwa świata w Daegu to będzie dla Ciebie kolejny sprawdzian przed igrzyskami.

- Wszystko zależy od tego, jak uda nam się wypracować formę w sezonie letnim. To co było przed rokiem to już historia. Po latach pewnie będę to miło wspominał. Ale czas płynie, przede mną kolejne wyzwania. Oczekiwania z roku na rok są coraz większe. Nie chodzi tylko o presję zewnętrzną, ale i wewnętrzną. Muszę podołać zadaniu, które sam sobie wyznaczam. Trzeba przezwyciężyć, tremę, stres. Na szczęście na razie udaje mi się „zaprzyjaźnić“ z tą moją wewnętrzną presją, inaczej mówiąc – z moją własną głową.

- Zawsze towarzyszy Ci grupa wiernych kibiców, tak było również w Spale. Czy pojadą za Tobą do Paryża?

- Tego jeszcze nie wiem. Oczywiście to ludzie, którzy zawsze są ze mną – jeśli nie fizycznie, to sercem. Bardzo mi pomagają, dziękuję im za to.

- Jakie masz plany po powrocie z halowych mistrzostw Europy?

- Najpierw około dwa tygodnie roztrenowania, następnie, pod koniec marca krótkie zgrupowanie w Monte Gordo w Portugalii i wreszcie kolejne przygotowania – tym razem w Sankt Moritz. Mam bardzo wysoko zawieszoną poprzeczkę. Bierzemy pod uwagę tylko dwa scenariusze: albo będzie dobrze, albo bardzo dobrze.

 

Rozmawiał rb

Powrót do listy

Więcej