Menu
1 / 0
Aktualności /

MAREK ADAMEK: Trzeba mierzyć wysoko

MAREK ADAMEK: Trzeba mierzyć wysoko

Reprezentacja Polski na HME w Paryżu liczy 18 osób. Połowę tej grupy stanowią średniodystansowcy, z których nawet kilka osób ma szanse medalowe.

Reprezentacja Polski na HME w Paryżu liczy 18 osób. Połowę tej grupy stanowią średniodystansowcy, z których nawet kilka osób ma szanse medalowe.

 

Oczywiście największymi gwiazdami naszych biegów są ośmiusetmetrowcy – Marcin Lewandowski i Adam Kszczot. Jednak w ostatnich tygodniach na kandydatow do medali wyrośli też Sylwia Ejdys i Bartosz Nowicki, którzy razem z Mateuszem Demczyszakiem przygotowywali się do sezonu pod okiem trenera Marka Adamka. I właśnie z tym szkoleniowcem rozmawialiśmy o szansach jego podopiecznych.

 

- Czy w Paryżu średniodystansowcy mogą być siłą napędową naszej reprezentacji?

- Oczywiście, Lewandowski i Kszczot to już uznane marki, które prezentują wysoką klasę. Jeśli chodzi o pozostałych – to się dopiero okaże. Zajrzałem na stronę internetową EA, na której pojawiły się listy startowe. Jest tam kilka niespodzianek. Na przykład na 1500 metrów Sylwia Ejdys jedzie do Paryża z najlepszym wynikiem, ale do rywalizacji zostały zgłoszone dwie Hiszpanki, które w tym roku jeszcze nie startowały. A wiemy przecież, jak Hiszpanie potrafią się przygotować do najważniejszej imprezy. Natomiast u mężczyzn pojawiło się nazwisko Mert Girmalegese. Brzmi typowo po etiopsku, ale ten zawodnik będzie reprezentował Turcję. Na dodatek Hiszpan Olmedo, który w tym roku nabiegał 1:46.07 na 800 metrów również wybiera dłuższy dystans. Jedno jest pewne – we Francji nikt nie będzie rozdawał medali za darmo. W każdym razie moi podopieczni jadą tam w dobrych nastrojach i będą walczyć.

- Czy to, że na poszczególnych dystansach wystartuje po dwóch, trzech Polaków ma jakieś znaczenie taktyczne? Czy nasi reprezentanci będą sobie pomagać w walce z rywalami?

- Owszem, w trakcie rozgrzewki jest raźniej, zawodnicy się wspierają. Ale kiedy stają na starcie międzynarodowej imprezy liczą się indywidualne predyspozycje i cele. Każdy biega dla siebie i to – wydaje mi się – są czyste reguły gry.

- Skąd tak wysoka forma naszych średniodystansowców?

- Okres przygotowawczy do sezonu halowego przepracowali bardzo solidnie. W pełnym zdrowiu, z odpowiednimi obciążeniami. Pojechaliśmy do RPA, gdzie było ciepło i dość wysoko, bo 1350 metrów nad poziomem morza. Treningi przebiegały bez zakłóceń i to spowodowało, że dyspozycja tych zawodniczek i zawodników jest taka, jaka jest, czyli optymalna. A co to da podczas mistrzostw w Paryżu – wkrótce się przekonamy.

- Start w Paryżu przypadnie na który dzień po powrocie ze zgrupowania w Afryce?

- Jeśli chodzi o Ejdys, Kszczota, Nowickiego i Demczyszaka to będzie 24-25 dzień po zjeździe z gór. Powinno więc być dobrze.

Sylwia Ejdys podczas DME 2009 w Leirii (fot. rb)

- Mógłby Pan porównać obecną formę Sylwii Ejdys do tej sprzed roku, kiedy zajęła czwarte miejsce w halowcych MS w Dausze?

- Dziś Sylwia jest w lepszej dyspozycji. Zresztą, tegoroczne mistrzostwa przypadają w lepszych terminie dla niej niż te ubiegłoroczne. W Dausze startowała ponad 30 dni po zjeździe z gór. Ale wtedy musieliśmy tak wcześnie wrócić do kraju, żeby walczyć w mityngach o minimum na HMŚ.

- Objawieniem obecnego sezonu jest Bartosz Nowicki, który pobił halowy rekord Polski na 1500 metrow.

- Bartek stracił sezon 2009 z powodu kontuzji. A w 2010 roku zszedł poniżej 3:40 na 1500 metrów. Dostałem tego zawodnika dobrze przygotowanego. Uczyliśmy się siebie nawzajem, dużo go obserwowałem. Zaczął trenować razem z Mateuszem Demczyszakiem. Stworzyli fajny duet i to procentuje teraz tak dobrymi wynikami. Już po zgrupowaniu w RPA wiedziałem, że będzie dobrze. Forma przyszła bardzo szybko i powinna się utrzymać do mistrzostw w Paryżu.

- Czy na treningach widać rywalizację Bartka z Mateuszem?

- Na ściganie się nie pozwalam. Widać natomiast współpracę przy pokonywaniu poszczególnych odcinków. Czasem, w kryzysowaych momentach pomagają sobie, ten silniejszy dyktuje tempo słabszemu. A poza tym, w treningach obętościowych, monotonnych zawsze raźniej, gdy ramię w ramię biegnie kolega z grupy. Zastanawiałem się, jak będą ze sobą współgrać ci dwaj zawodnicy o tak różnych charakterach. Okazuje się, że znakomicie się uzupełniają.

- Więcej w tym wszystkim talentu, czy ciężkiej pracy?

- Oczywiście bez talentu pewnie nic by się tu nie dało zrobić. Ale na tym etapie kariery zawodniczej talent odgrywa już coraz mniejszą rolę. Teraz już bez ciężkiej pracy, na samym talencie daleko byśmy nie zajechali.

- Rekord Polski, który Nowicki ustanowił w hali zwiastuje też bardzo dobre wyniki w sezonie letnim.

- Oczywiście, liczę na kolejne dobre warunki przygotowań do sezonu na otwartym stadionie. Na razie nie wiemy jeszcze jak i gdzie spędzimy wiosenne miesiące 2011 roku. Prawda jest taka, że jeśli biegacze-wytrzymałościowcy nie mieliby wysokogórskich, klimatycznych zgrupowań to na dobre starty w mistrzostwach świata w Daegu czy w igrzyskach olimpijskich nie mogliby liczyć. W maju albo na przełomie lipca i sierpnia spokojnie można trenować w Europie, ale w górach na wysokości około 1700 metrów.

Mateusz Demczyszak wygrywa bieg na 1500 metrów

podczas HMP 2011 w Spale (fot. M. Biczyk)

- Halowe mistrzostwa Europy to jedno, a mistrzostwa świata na otwartym stadionie to zupełnie inna bajka. Czy któryś z Pańskich zawodników ma szansę zająć wysokie miejsce w letnim czempionacie globu? Tam trzeba będzie rywalizować przede wszystkim z ciemnoskórymi biegaczami.

- Zacznijmy od tego, że aby wystartować w Daegu na dystansie 1500 metrów trzeba ustanowić rekord Polski. Wynosi on 3:35.62, a minimum na MŚ wyznaczono na 3:35.00. Zresztą, z myślą o igrzyskach w Londynie postawiliśmy sobie na ten sezon taki cel. Moich podopiecznych nie przeraża perspektywa rywalizacji z ciemnoskórymi zawodnikami. Nie raz udało im się już nawiązać walkę z zawodnikami z Afryki. Co prawda jeszcze nie z tymi najlepszymi, ale z takimi, którzy również prezentują dużą klasę. W każdym razie będziemy próbowali gonić świat. Takie są nasze ambicje. Żeby coś osiągnąć trzeba wysoko mierzyć. Warto jednak wziąć pod uwagę, że sezon 2011 będzie dla lekkoatletów bardzo ciężki. Moi zawodnicy - podobnie jak wielu innych z naszej czołówki - mają w tym roku wojskowe igrzyska. To dla nich obowiązkowa impreza ze względu na przynależność klubową. Niestety, termin zawodów w Rio de Janeiro – połowa lipca - nie jest zbyt fortunny. Inni w tym czasie będą szlifować formę na zgrupowaniach.

 

Rozmawiał Rafał Bała

Powrót do listy

Więcej