Menu
1 / 0
Aktualności /

MŚ W DAEGU: Rewelacyjna Glanc, trzej tyczkarze w finale

MŚ W DAEGU: Rewelacyjna Glanc, trzej tyczkarze w finale

W pierwszym dniu MŚ w Daegu startowało dziesięcioro Polaków. Do dalszej rywalizacji awansowało dziewięcioro z nich.

W pierwszym dniu MŚ w Daegu startowało dziesięcioro Polaków. Do dalszej rywalizacji awansowało dziewięcioro z nich.

 

 

Ze znakomitej strony w eliminacjach rzutu dyskiem pokazała się Żaneta Glanc. Pierwsza próba co prawda nie była zbyt dobra (59.48), ale w kolejnej Polka pokazała klasę. Rzuciła 63.44 m (minimum kwalifikacyjne do finału wynosiło 62 m) – to czwarty wynik spośród wszystkich startujących i jej trzeci rezultat w karierze.

- Pierwszy rzut był na przetarcie, nie trafiłam go i dysk nie poleciał zbyt daleko. W drugiej kolejce było już znacznie lepiej. Teraz nie ma co gadać, trzeba zapomnieć o eliminacjach, wejść do koła i nastawić się na mocną walkę w finale. Każdy sportowiec marzy o medalu, ja także. Jestem dobrze przygotowana. W porównaniu z mistrzostwami świata w Berlinie, jestem mocniejsza psychicznie niż to było w 2009 roku. Pracowałam z psychologami - Romaną Kruk i Nikodemem Żukowskim. To przyniosło dobre efekty – powiedziała Glanc.

W eliminacjach na 800 m wystartowali dwa nasi medaliści mistrzostw Europy – Marcin Lewandowski i Adam Kszczot. Ten pierwszy w serii IV, razem m.in. z rekordzistą świata, Davidem Rudishą i mistrzem Europy z 2006 roku, Holendrem Bramem Somem. Od początku trzymał się w środku stawki. Ukończył bieg na drugim miejscu (tuż za Rudishą) z czasem 1:46.73. - Kontrolowałem sytuację, cieszę się z tego, jak go rozegrałem. Forma zwyżkuje. Poczułem swoją moc i mam nadzieję, że teraz będzie już łatwiej. Myślałem, że Rudisha będzie forsował szybsze tempo, nawet na 1:44, ale stało się inaczej. Na szczęście zachowałem jak najwięcej energii na półfinał i to napawa mnie optymizmem. Atmosfera na tym wielkim stadionie bardzo pomaga – powiedział po biegu.

W piątej serii startował Adam Kszczot. Halowy mistrz Europy z Paryża rozpoczął spokojnie, na końcu stawki. Później stopniowo przesuwał się do przodu, by na ostatniej prostej prowadzić. Zobaczył jednak, że ma już pewny awans do kolejnej rundy i zwolnił. Zajął trzecie miejsce (czas 1:46.16) i również zachował sporo sił na półfinał. – Może i nie wyglądam najlepiej, ale zawsze tak jest po pierwszym biegu. Jutro bieg półfinałowy i walka o plan minimum, czyli wejście do finału, poprawienie tego, co było dwa lata temu. Zobaczymy jak to wszystko będzie wyglądać, ale wygląda na to, że jest dobrze – powiedział Adam.

Sporo emocji było w eliminacjach skoku o tyczce, w których startowali trzej Polacy. Najlepiej wypadł Mateusz Didenkow, który w drugiej próbie zaliczył 5.65. Łukaszowi Michalskiemu wystarczyło 5.60, by zakwalifikować się do finału. Do końca rywalizacji na obu skoczniach niepewny był los Pawła Wojciechowskiego. Pierwszy w tym roku na listach światowych (5.91) rekordzista Polski nie wyglądał dobrze na rozbiegu. Był wolny, nie widać było siły i dynamiki. W pierwszych próbach pokonał 5.35 i 5.50, ale na 5.60 trzykrotnie strącił poprzeczkę. Na szczęście wyniki tak się ułożyły, że to wystarczyło, by awansować do finału (wystartuje w nim aż 16 tyczkarzy). – Chcę zapomnieć o tych eliminacjach, zresetować się i zacząć od nowa. Myślę, że lepiej, ze takie nerwy były w eliminacjach niż w finale. Po konkursie podszedł do mnie Steve Hooker i powiedział: „Paweł, masz drugie życie, nie zmarnuj tego”. Nie zamierzam tego zmarnować. Całe szczęście, że jestem w tym finale, bo chyba bym się załamał – powiedział Wojciechowski.

-  Rozgrzewka szła nam trochę „pod górkę”. Zaliczyłem w niej tylko jeden udany skok i przed konkursem miałem miękkie nogi… Na szczęście w eliminacjach poszło mi dobrze. Po udanym skoku na 5.60 poczułem, że będzie dobrze. W Daegu stres jest większy niż niedawno na Uniwersjadzie. Startowałem tu po… nieprzespanej nocy. W finale będę walczył z całych sił i dam z siebie wszystko – zapewniał Mateusz Didenkow.

W eliminacjach tyczkarzy doszło do sporej niespodzianki. Odpadł mistrz olimpijski i mistrz świata, Australijczyk Steve Hooker, który nie zaliczył żadnej wysokości. W rzucie dyskiem kobiet dopiero z 11. wynikiem (60.05) do finału awansowała jego rodaczka, obrończyni mistrzowskiego tytułu, Dani Samuels. Obydwa sobotnie finały (maraton i 10 000 m) zdominowały Kenijki, które zdobyły wszystkie 6 medali…

 

W wieczornej sesji startowała czwórka Polaków: młociarze – Szymon Ziółkowski i Paweł Fajdek, skoczkini w dal Teresa Dobija i sprinter (100 m) Dariusz Kuć. „Ziółek” w pierwszej kolejce eliminacji wyrzucił młot poza promień, ale w drugiej próbie uzyskał 77.19 (minimum kwalifikacyjne wynosiło 77 m). Trener Krzysztof Kaliszewski i Anita Włodarczyk, którzy obserwowali konkurs z trybun unieśli ręce w geście radości. To siódmy w karierze występ Ziółkowskiego w mistrzostwach świata i piąty finał (zdobył już złoto, srebro i brąz). – Nienawidzę eliminacji, są dużo bardziej nerwowe niż finał. Rzucałem dziś słabo, ale najważniejsze, że jest finał. Czuję się dobrze, ostatnie treningi wyglądały w porządku. Mam nadzieję, że stać mnie na dalsze rzucanie niż dwa lata temu w Berlinie. Jeśli w finale głowa wytrzyma, będzie dobrze. Jaki wynik trzeba osiągnąć? Zobaczymy. W Osace cztery lata temu po pierwszym rzucie prawie na 80 metrów byłem niemal pewny, że już stoję na podium. A skończyło się na siódmym miejscu. Wszystko może się zdarzyć – powiedział Ziółkowski.

W grupie B (początek o 22.00) startował Paweł Fajdek. Mistrz Uniwersjady i młodzieżowy mistrz Europy z tego sezonu w pierwszej próbie uzyskał 75.83, w drugiej 76.10, a w trzeciej 75.66. Awansował do finału z jedenastym rezultatem.

W kwalifikacjach skoku w dal wystąpiła Teresa Dobija. W tym sezonie ustanowiła rekord życiowy (6.78). W Daegu nie mogła sobie poradzić z rozbiegiem. Dotknęła plastelinę na belce w pierwszej (3,7 cm) i drugiej (1,3 cm) kolejce. W trzeciej skoczyła 6.30, ale to było zdecydowanie zbyt mało, żeby myśleć o awansie do finału. W I rundzie biegu na 100 m mieliśmy jednego reprezentanta. Dariusz Kuć spisał się dobrze, zajmując trzecie miejsce z czasem 10.36 i awansując do półfinału.

 

Z Daegu

Rafał Bała

 

Wyniki na str: http://daegu2011.iaaf.org/ResultsByDate.aspx

 

Rozmowy, zdjęcia i inne materiały o reprezentantach Polski na str: www.youtube.pl/PZLAwideo

 

Powrót do listy

Więcej