Menu
1 / 0
Aktualności /

MŚ W DAEGU: Awans tyczkarek, Marciniszyna i Pliś

MŚ W DAEGU: Awans tyczkarek, Marciniszyna i Pliś

W niedzielne przedpołudnie Anna Rogowska i Monika Pyrek awansowały do finału skoku o tyczce, który odbędzie się we wtorek. Z dobrej strony pokazał się czterystumetrowiec Marcin Marciniszyn. Do kolejnej rundy przeszła też Renata Pliś na 1500 m.

W niedzielne przedpołudnie Anna Rogowska i Monika Pyrek awansowały do finału skoku o tyczce, który odbędzie się we wtorek. Z dobrej strony pokazał się czterystumetrowiec Marcin Marciniszyn. Do kolejnej rundy przeszła też Renata Pliś na 1500 m.

 

Żeby odpowiednio przygotować się do konkursu Ania Rogowska wstała o godz. 5… Broniąca tytułu mistrzyni świata Polka oddała tylko dwa skoki. Pierwszy na wysokości 4.40 m, a drugi na 4.55 m. Oba były udane i zapewniły awans do finału. - Jest forma i jest dobre nastawienie psychiczne. To jest najważniejsze. Co z tego wyjdzie, to się okaże po finale. Byłoby miło zostać znowu mistrzynią świata. Miałam trochę mało startów w tym sezonie, ale to wynik kontuzji. Nie ma jednak co patrzeć wstecz, tylko trzeba się skupić na tym, co będzie w finale – powiedziała Rogowska.

Z kolei wicemistrzyni świata z Berlina, Monika Pyrek nie zdołała pokonać poprzeczki na 4.55. Wcześniej jednak w pierwszych próbach pokonała 4.25, 4.40 i 4.50. To wystarczyło, by zakwalifikować się do szóstego w karierze finału mistrzostw świata (to dla niej szósty start w MŚ i szósty finał). - Jest awans i z tego się cieszę. Taki właśnie miałam plan. Oddałam po równo - trzy - dobre i trzy złe skoki, ale eliminacje są zawsze bardzo stresujące – powiedziała Monika.

Konkurs finałowy tyczkarek we wtorek. Kwalifikacji nie przeszły m.in. reprezentująca Izrael (a do niedawna USA) Jillian Schwartz oraz Brytyjka Holly Bleasdale. W naszym serwisie youtube (www.youtube.pl/PZLAwideo) komentarz trenera Wiaczesława Kaliniczenki.

 

Anna Rogowska podczas eliminacji w Daegu (fot. M Biczyk) - więcej zdjęć w Galerii

Już w I rundzie odpadli: sprinterka Marta Jeschke (11.73 na 100 m) i płotkarz Dominik Bochenek (13.96 na 110 m pł). - Nie jestem zadowolona, bo jak można się cieszyć z takiego wyniku. Nie ukrywam, że jestem nim zdziwiona. Myślałam, że będzie naprawdę dużo lepiej, bo bardzo dobrze się czułam - zarówno na obozie w Geochang, jak również na rozgrzewce. Nie wiem, jakie błędy zrobiłam. Nie ukrywam, że chciałam się pokazać z jak najlepszej strony - stwierdziła Jeschke. - Chciałem jak najlepiej, ale wiedziałem już na treningach, że na pewno nie wyjdą mi superbiegi. Żeby awansować dalej trzeba było pobiec w okolicach mojej życiówki. Wiedziałem jednak, że nie jestem w stanie tego zrobić - dodał Bochenek.

Najwcześniej, bo o godz. 9.00, w niedzielny poranek rywalizację rozpoczęli chodziarze. W centrum miasta mieli do pokonania 20-kilometrową trasę. Tego dnia pogoda dała się zawodnikom we znaki. Wilgotność na poziomie 93%, temperatura 30 stopni Celsjusza (słońce przygrzało jeszcze mocniej tuż przed 10-tą). To sprawiło, że niektórzy nie wytrzymali tempa narzuconego przez Japończyka i Włocha, którzy uzyskali sporą przewagę. Jednak od połowy dystansu mocno ruszyli Rosjanie z obrońcą mistrzowskiego tytułu, Walerym Borczynem na czele. Nasz Rafał Augustyn stracił sporo do najlepszych, kończąc rywalizację na 24. Miejscu (w górnej połowie stawki). – Liczyłem na wyższe miejsce, w pierwszej ósemce – przyznał. – Ale dziś warunki pogodowe były ciężkie, na osiem kilometrów przed metą sędziowie pokazali czerwoną flagę, co oznaczało, że aura jest bliska ekstremalnej. No cóż, teraz pozostaje mi zapomnieć o tym starcie i przygotowywać się do kolejnego sezonu. Jeszcze nie wiem, czy w perspektywie igrzysk w Londynie będę się przygotowywał na 20 czy na 50 kilometrów – powiedział Augustyn (cała rozmowa z naszym chodziarzem na www.youtube.pl/PZLAwideo). Złoto obronił Borczyn.

Spokojnie do półfinałów awansowali Renata Pliś na 1500 m oraz Marcin Marciniszyn na 400 m. Pliś zajęła co prawda dopiero 10. miejsce w serii III, ale by to bieg najszybszy i udało się awansować z czasem 4:08.83. Polka kontrolowała to, co działo się na bieżni. - W moim biegu w porównaniu do poprzednich, to dziewczyny szalały. Poprzednie biegi były bardzo wolne i dlatego w naszym cała dwunastka chciała awansować dalej. Spokojnie biegłam sobie przy bandzie, kontrolując czas. Dlatego nie szarpałam się w walce o miejsca, bo wiedziałam, że z czasem spokojnie awansuję. Siły zachowałam na półfinał - wyjaśniła Pliś (więcej na www.youtube.pl/PZLAwideo).

Pewny awans wywalczył też Marciniszyn, który w swoim biegu eliminacyjnym na 400 m był trzeci z czasem 45.51. Ten wynik dał mu 18. miejsce w eliminacjach, w których najszybciej biegał Amerykanin LaShawn Merritt, ustanawiając najlepszy rezultat w tym roku na świecie – 44.35. Wydarzeniem był też start Oscara Pistoriusa z RPA, który jest pierwszym sportowcem w historii z protezami dopuszczonym do startu w MŚ w lekkiej atletyce. Zawodnik ten uzyskał czas 45.39. - Jestem zadowolony, bo po mistrzostwach Polski, na których pobiłem rekord życiowy nie startowałem. Na obozie robiliśmy tylko lekkie treningi i tak naprawdę nie wiedziałem na co mnie stać. Teraz już wiem, że jest siła. W półfinale, w którym jeszcze nigdy nie startowałem, na pewno pobiegnę szybciej. Będę chciał poprawić rekord życiowy. Jestem dobrze przygotowany w tym roku. Może dojrzałem z wiekiem. Noga się kręci i oby tak dalej - powiedział Marciniszyn.

 

Z Daegu

Rafał Bała

 

Wyniki na str.: http://daegu2011.iaaf.org/ResultsByDate.aspx

Powrót do listy

Więcej