Menu
1 / 0
Aktualności /

MŚ W DAEGU: ZŁOTO PAWŁA WOJCIECHOWSKIEGO!

MŚ W DAEGU: ZŁOTO PAWŁA WOJCIECHOWSKIEGO!

Paweł Wojciechowski zdobył złoty medal w konkursie tyczkarzy podczas MŚ w Daegu. Czwarty był Łukasz Michalski, a siódmy Mateusz Didenkow.

Paweł Wojciechowski zdobył złoty medal w konkursie tyczkarzy podczas MŚ w Daegu. Czwarty był Łukasz Michalski, a siódmy Mateusz Didenkow.

Wojciechowski pokonał wysokość 5.90, Michalski ustanowił rekord żywiowy (5.85), przegrywając brąz z Francuzem Renaud Lavillenie większą liczbą zrzutek, a Didenkow wyrównał "życiówkę" (5.75). Wojciechowski cudem awansował do finału, po tym, jak zaliczył w eliminacjach zaledwie 5.50. Jednak w poniedziałkowy wieczór na skoczni wyglądał już zupełnie inaczej. Biegał znacznie lepiej niż dwa dni wcześniej, pewniej atakował poprzeczkę. Skoczył 5.50, 5.65 i 5.75. Na 5.85 strącił poprzeczkę w pierwszej próbie, a dwie kolejne przeniósł na 5.90. I tu za pierwszym razem strącił. W skoku ostatniej szansy prześliznął się po poprzeczce, ale ta została na stojakach. Oznaczało to pewny medal. W tej chwili na trzecim miejscu znajdował się jeszcze Łukasz Michalski, który był tego dnia znakomicie dysponowany (mimo kłopotów w trakcie rozgrzewki) i zaliczył 5.85. Ustępował znakomitemu Francuzowi, Renaud Lavillenie tylko większą liczbą zrzutek. Trzykrotnie strącił jednak 5.90. A w trzeciej próbie tę wysokość pokonał Lazaro Borges. To oznaczało poprawienie rekordu Kuby o 15 centymetrów. Borges wskoczył na drugie miejsce, za Wojciechowskiego i zepchnął Michalskiego na czwartą lokatę. Polak i Kubańczyk rozpoczęli próby na 5.95. Pierwszy skakał Wojciechowski. Strącił, podobnie zrobił Borges. W drugich próbach poprzeczka znów spadła. Przed trzecią próbą Wojciechowskiego trener Włodzimierz Michalski krzyknął do swojego podopiecznego, by ten opuścił 5.95 i poprosił o przeniesienie poprzeczki na 6.00. Tym samym chciał zdekoncentrować Kubańczyka i zmusić, by skakał w małym odstępie czasu. Jednak w tym momencie zegar rozpoczął odliczanie czasu na rozpoczęcie próby i Polak musiał skakać na 5.95. Strącił. Chwilę później Borges również nie dał rady i Wojciechowski uniósł ręce w geście triumfu. Mamy pierwszy medal MŚ w Daegu dla Polski. I od razu złoty!

 - Jeszcze nie mogę w to uwierzyć, ciężko będzie mi przez tydzień powiedzieć, co się tutaj stało. Sporo emocji jak na jeden dzień. Walczyłem trochę z bólem pleców, który poczułem po eliminacjach. Udało się, w pewnej chwili byłem poza podium. Wtedy zastosowałem jednak pokerową zagrywkę. Przeniosłem poprzeczkę na 5.90 i skoczyłem. Nie był to dobry skok, ale udany, dał złoto. Jestem szczęśliwy. W tym roku miałem trzy duże imprezy i zdobyłem trzy złota. Mam rewelacyjny sezon. Nie wiem, czy to się jeszcze kiedyś powtórzy. Chcę, żeby to do mnie dotarło, bo nie wiem co jest grane. Teraz trzeba się skupić na igrzyskach, nie wyeksploatować się. Boję się tego, co dalej będzie się działo, trochę mnie to przeraża. Ale stało się… - mówił zmęczony, ale szczęśliwy Paweł Wojciechowski.

Nieco zawiedziony schodził ze skoczni Łukasz Michalski. Kiedy pokonał 5.85 wydawało się, że będzie miał brąz. Ale Borges zepchnął go poza podium. – Czwarte miejsce jest najgorsze dla sportowca, muszę to przyznać – powiedział. – Ale skoki próbne nie zapowiadały tak dobrego dla mnie przebiegu konkursu. Na początku się męczyłem, bałem się pierwszej wysokości. Na szczęście rozskakałem się. Okazało się później, że pokonałem poprzeczkę wiszącą 35 centymetrów wyżej. Z rekordu życiowego chyba jestem zadowolony, ale na razie czuję złość i rozgoryczenie, bo nie zdobyłem medalu. Liczyłem, że 5.85 da medal. Ale Kubańczyk zepchnął mnie z podium. Już po eliminacjach mówiłem, że Borges wygląda dobrze. Skakał wspaniale, jestem pod wrażeniem.

Trzeci z Polaków, wicemistrz Uniwersjady, Mateusz Didenkow wyrównał rekord życiowy (5.75) i zajął 7. miejsce. Nie był jednak z siebie zadowolony. - Ten konkurs nie ułożył się dla mnie najlepiej. Wszystko zaliczałem w drugich-trzecich próbach. Nie ukrywam, że liczyłem na lepszy rezultat niż 5.75 i na wyższe miejsce. Trudno, nie udało się. Trzeba się wziąć za przygotowania do igrzysk. Na razie czuje wielki niedosyt i z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że już teraz stać mnie na 5.85. Zabrakło trochę szczęścia i siły. To jest po prostu sport. Cieszę się, że ustabilizowałem się na poziomie 5.70 i wyżej. Teraz trzeba parę centymetrów do tego dodać. Widzę u siebie rezerwy – powiedział Mateusz Didenkow.

Polscy tyczkarze przyćmili w Daegu wielkie gwiazdy tej konkurencji (jak Steve Hooker, Romain Mesnil czy Derek Miles). Utarli też nosa (a mówiąc dokładniej – utarł go Wojciechowski) faworytowi, Francuzowi Renaud Lavillenie, który skakał na niższych wysokościach z niesamowitym przewyższeniem, a później nie mógł zaliczyć 5.90. Ale przede wszystkim pokazali, że mają duży potencjał i mocną głowę. A to wspaniały prognostyk przed kolejnymi wielkimi imprezami.

 

Z Daegu

Rafał Bała

WYWIADY Z WOJCIECHOWSKIM, MICHALSKIM I DIDENKOWEM na www.youtube.pl/PZLAwideo

 

 

Wyniki na str. http://daegu2011.iaaf.org/ResultsByDate.aspx?racedate=08-29-2011

Powrót do listy

Więcej