Menu
1 / 0
Aktualności /

LONDYN 2012: startujemy za 100 dni

LONDYN 2012: startujemy za 100 dni

Dokładnie za 100 dni - 3 sierpnia - rozpocznie się w Londynie rywalizacja lekkoatletów o medale Igrzysk XXX Letniej Olimpiady. To kulminacja czteroletnich przygotowań, wielki sprawdzian nie tylko samych zawodników i trenerów, ale i systemu szkolenia, który został opracowany z myślą o londyńskim teście.

Dokładnie za 100 dni - 3 sierpnia - rozpocznie się w Londynie rywalizacja lekkoatletów o medale Igrzysk XXX Letniej Olimpiady. To kulminacja czteroletnich przygotowań, wielki sprawdzian nie tylko samych zawodników i trenerów, ale i systemu szkolenia, który został opracowany z myślą o londyńskim teście.

Lekkoatletyka – Królowa Sportu – to miano zdobyła i utwierdziła właśnie w trakcie igrzysk olimpijskich. Stadion Olimpijski jest sercem każdych kolejnych igrzysk, wypełniony po brzegi, fantastycznie dopingujący zawodników – zarówno tych najlepszych, jak i tych, którzy stratują jedynie dzięki uprzejmości MKOl. Zdarza się przecież, że ktoś z egzotycznego kraju przy tej okazji weźmie np. po raz pierwszy oszczep do ręki, czy założy kolce. Między innymi na tym polega magia igrzysk, ich wyjątkowość i atmosfera. Ale większość ze startujących – a w każdym razie członkowie kilkudziesięcioosobowej polskiej ekipy lekkoatletycznej na Londyn – będzie miała znacznie wyższe ambicje niż tylko nawiązanie do coubertinowskiej idei.

- Przewidujemy, że w reprezentacji Polski znajdzie się około 50-55 zawodniczek i zawodników – mówi prezes PZLA, Jerzy Skucha. Jeśli taki scenariusz się sprawdzi, będzie to oznaczało nieco skromniejszą ekipę lekkoatletów niż ta, która poleciała cztery lata temu do Pekinu (wtedy naszą dyscyplinę w stolicy Chin reprezentowało 66 osób i była to oczywiście najliczniejsza grupa w całej drużynie olimpijskiej, liczącej 263 sportowców).

W Pekinie lekkoatleci zdobyli dwa medale. Na podium stanęli przedstawiciele konkurencji rzutowych: kulomiot Tomasz Majewski (złoto) oraz dyskobol Piotr Małachowski (srebro). Obaj są też naszymi nadziejami na medalowe miejsca w Londynie, ale nie tylko oni.

Już rok po pekińskich igrzyskach wspaniałą formą błysnęła Anita Włodarczyk, kiedy w Berlinie ustanowiła rekord świata i zdobyła tytuł mistrzyni globu. Wydawało się, że jej dominacja będzie trwała co najmniej kilka lat, a tylko kwestią czasu jest złamanie przez Anitę bariery 80 metrów. Niestety, kłopoty zdrowotne spowodowały, że Włodarczyk nie mogła się należycie przygotować do ubiegłorocznych mistrzostw w Daegu, a prymat w gronie młociarek dzierży Niemka Betty Heidler, której najgroźniejszą rywalką jest Rosjanka Tatiana Łysenko. Jeśli dołączyć do tego Anitę, mamy komplet rekordzistek świata z ostatnich lat. Polka jest w stanie rzucać 78 metrów. A na co to wystarczy? Przekonamy się 10 sierpnia, bo na ten dzień przewidziano finałowe starcie młociarek.

W rywalizacji mężczyzn też liczymy na sukces, bo zarówno doświadczonego Szymona Ziółkowskiego jak i rewelacyjnego przed rokiem Pawła Fajdka stać na rzuty w granicach 79-80 metrów. A takie wyniki w ostatnich latach zazwyczaj dawały medale największych światowych imprez.

W rzucie dyskiem mamy wielkiego wojownika, Piotra Małachowskiego, który rok po igrzyskach w Pekinie dołożył kolejne srebro – tym razem mistrzostw świata, a w sezonie 2010 został mistrzem Europy. Jego wspaniałe pojedynki z Niemcem Robertem Hartingiem dodawały kolorytu obu tym imprezom. Małachowski też borykał się do niedawna z problemami zdrowotnymi. Niepowodzeniem zakończył się jego występ w Daegu – podobnie jak w przypadku Tomasza Majewskiego, ale ostatnie miesiące przepracował solidnie i jest optymistycznie nastawiony nie tylko do olimpijskiego startu, ale i do osiągnięcia innego celu: przełamania magicznej bariery 70 metrów. Dotychczas udało się to 21 zawodnikom w historii rzutu dyskiem (Małachowskiemu brakuje 17 centymetrów).

O pokonaniu innej granicy myśli natomiast Tomasz Majewski. Mistrz olimpijski chciałby
w Londynie (albo nawet już wcześniej, w startach będących przygotowaniem do igrzysk) pchnąć kulę na odległość 22 metrów. Na razie jego rekord Polski wynosi 21.95, ale w tym roku, zimą Tomek był we wspaniałej formie. W Stambule zdobył brąz HMŚ, uzyskując wynik 21.72. Nigdy jeszcze tak daleko w sezonie halowym nie pchał. Nie ukrywa, że marzy mu się obrona olimpijskiego złota, wywalczonego w Pekinie. – To wielkie wyzwanie, tym bardziej, że w historii udało się to tylko jednemu kulomiotowi – przyznaje Majewski. Ma na myśli Amerykanina Parry’ego O’Briena, który triumfował w 1952 i 1956 roku. Oczywiście najgroźniejszymi rywalami Tomka będą Amerykanie – trzej z czwórki: Christian Cantwell, Reese Hoffa, Adam Nelson i Ryan Whiting, Niemiec David Storl oraz powracający po kontuzji Białorusin Andriej Michniewicz i być może Kanadyjczyk Dylan Armstrong. – Jest nas kilku, każdego stać nawet na złoto, a więc zapowiada się fascynująca walka – mówi Majewski.

Kandydatką do medalu jest też Żaneta Glanc, która już dwukrotnie – w 2009 roku w Berlinie i w 2011 roku w Daegu była blisko podium mistrzostw świata. W obu tych imprezach zajmowała czwarte miejsce, ale z pewnością stać ją aby wskoczyć przynajmniej jedno miejsce wyżej w światowej hierarchii dyskobolek.

Wielkie nadzieje pokładamy oczywiście w ekipie tyczkarskiej, która powinna być wyjątkowo liczna. Minima kwalifikacyjne – zarówno wśród kobiet (4.50) jak i wśród mężczyzn (5.72) – z pewnością osiągalne dla trzech (Rogowska, Pyrek, Piwowarska) zawodniczek i czterech (Wojciechowski, Michalski, Didenkow i Czerwiński) zawodników. Kwestia walki o medale to już sprawa dużo bardziej skomplikowana, bo nawet wspaniałe ubiegłoroczne starty Pawła Wojciechowskiego, czy pogłoski o życiowej formie w tym roku Łukasza Michalskiego nie przestraszą rywali. Jeśli pogoda będzie sprzyjać to możemy się spodziewać w Londynie nawet skoków 6-metrowych. A wśród pań w czołówce zrobiło się bardzo gęsto. Liderką znów staje się niedościgniona rekordzistka Jelena Isinbajewa. Czy Annie Rogowskiej uda się powtórzyć wspaniały sukces sprzed 8 lat, kiedy w Atenach stanęła na najniższym stopniu podium?

Szanse na medal mają nasi ośmiusetmetrowcy – Marcin Lewandowski i Adam Kszczot. Obaj udowodnili, że mogą jak równy z równym walczyć z najlepszymi biegaczami świata, obaj mają medalowe aspiracje i obaj wiedzą zarówno co znaczy smak zwycięstwa jak i gorycz porażki. Każda udana, czy nieudana impreza jest dla nich kolejną lekcją. Ale w Londynie nie będzie już czasu na eksperymenty. Wszystkie biegi z ostatniego czterolecia będą podstawą do pokazania, na co stać ich na olimpijskiej bieżni. Obu naszych zawodników stać nawet na ustanowienie rekordu Polski, a to w Londynie (przy założeniu szalonego tempa narzuconego np. przez Rudishę) spokojnie zapewniłoby medal. Nie wykluczone, że do wspomnianej dwójki dołączy też trzeci utalentowany ośmiusetmetrowiec, Artur Ostrowski (syn znakomitego przed laty biegacza – Ryszarda Ostrowskiego).

Kolejną próbę znalezienia się na olimpijskim podium podejmie wieloboistka Karolina Tymińska. Zdaje sobie sprawę, że musi do tego czasu poprawić rzut oszczepem i skok wzwyż, bo poziom na igrzyskach będzie niesamowicie wysoki.

Cieszy - jak zwykle przy okazji dużych imprez - liczna grupa chodziarzy, mamy już reprezentantów w maratonie, liczymy na kwalifikacje sztafet (przynajmniej trzech) oraz płotkarzy Ani Jesień i Marka Plawgi. Ta dwójka zrobiła już bardzo dużo dla polskiej lekkoatletyki. Będą walczyć o olimpijskie medale, jednak po perturbacjach zdrowotnych jakie ostatnio przechodzili, już występ w londyńskim finale byłby z pewnością dużym sukcesem.

W historii nowożytnych igrzysk olimpijskich lekkoatleci zdobyli dla Polski najwięcej medali – w sumie 52 (22 złote, 17 srebrnych i 13 brązowych). Miejmy nadzieję, że w Londynie dołożą do tego kolejne krążki. Z sentymentem wspominamy mistrzostwa świata w Berlinie (8 medali!), a przecież to wcale nie tak odległe czasy (2009 rok).

W najbliższym czasie będziemy przedstawiali sylwetki naszych olimpijczyków-lekkoatletów i rozmowy z nimi (oczywiście w miarę jak będą uzyskiwali kwalifikacje na londyńskie igrzyska). Na „pierwszy ogień” pójdzie, a właściwie… pobiegnie maratończyk Henryk Szost, który niedawno zadziwił świat uzyskując w Japonii znakomity rezultat (2:07:39), będący jednocześnie rekordem Polski. Skąd u niego tak wspaniała forma i jakie ma plany na występ w Londynie? O tym już wkrótce będzie można przeczytać na stronie www.pzla.pl.

Zapraszamy też na oficjalny kanał YouTube Polskiego Związku Lekkiej Atletyki, gdzie można obejrzeć relacje z lekkoatletycznych imprez oraz wywiady z zawodnikami i trenerami. Nasz wysłannik będzie również przy ekipie podczas igrzysk w Londynie i zaprezentuje Państwu reakcje polskich lekkoatletów po ich startach.

Powrót do listy

Więcej