Menu
1 / 0
Aktualności /

KAMILA STEPANIUK: Poprawić wynik z Turynu

KAMILA STEPANIUK: Poprawić wynik z Turynu

Jest jedną z kilku polskich zawodniczek, które wypełniły już normę na halowe mistrzostwa Europy w Goeteborgu. Skoczkini wzwyż Kamila Stepaniuk po raz drugi w karierze wystartuje więc w imprezie tej rangi.

Jest jedną z kilku polskich zawodniczek, które wypełniły już normę na halowe mistrzostwa Europy w Goeteborgu. Skoczkini wzwyż Kamila Stepaniuk po raz drugi w karierze wystartuje więc w imprezie tej rangi.

 

W 2009 roku w Turynie w finale HME Kamila skoczyła 192 cm i zajęła 8. miejsce. Tym razem minimum (192 cm) uzyskała kilka dni temu podczas mityngu w Spale.

- To był całkiem dobry konkurs. Do wysokości 187 wszystkie próby miałam udane. Później oddałam jeden skok na 190 i dwie kolejne próby przełożyłam na 192. Udało się za drugim razem. Tego dnia czułam się jakoś wyjątkowo spokojna. Po pierwszym skoku na wiedziałam, że zabrakło niewiele, strąciłam poprzeczkę biodrami. Chwilę później skoncentrowałam się, lepiej pobiegłam i… wyszło. Bardzo pomogło mi też to, że poziom konkursu był wysoki, dziewczyny bardzo dobrze skakały, biły rekordy życiowe. To mnie zmobilizowało.

- To był Twój trzeci konkurs w tym sezonie.

- Tak. Na początek skoczyłam na przetarcie 180 cm, później 188 no i teraz 192. Przyznam, że bardzo lubię skakać w hali. Zdecydowanie lepiej czuję się w rywalizacji pod dachem niż na otwartym stadionie. Tu warunki są przewidywalne, można wykorzystać swoją dyspozycję w danym dniu, pozostaje tylko kwestia rozbiegu. Ten w Spale jest dość twardy, ale nie narzekam. Często tam startuję.

- Dużo startujesz też za naszą południową granicą, w serii mityngów skoku wzwyż. Jak znalazłaś się w tym doborowym towarzystwie?

- Pierwszy raz pojechałam tam w 2009 roku. Od razu spodobała mi się idea tych zawodów. Startują w nich tylko skoczkinie i skoczkowie wzwyż, przy muzyce, mnóstwo ludzi na trybunach. Z mityngu jedzie się na drugi mityng, a więc praktycznie zostaje się tam przez tydzień. Można się zintegrować. Lubię tam startować, organizatorzy dobrze mnie znają i chętnie zapraszają.

- Wspomniałaś 2009 rok, najlepszy w Twojej karierze.

- Zdecydowanie tak. Poprawiałam wtedy rekordy życiowe w hali i na stadionie. Od tamtej pory chyba tylko raz skoczyłam 190. Pod koniec 2009 roku miałam kłopoty ze stopą. Ciągnęły się bardzo długo. Po jakimś czasie usłyszałam diagnozę, że chodzi o rozczepienie fragmentu kości, który tarł o więzadła. To powodowało duży ból. Trzeba było operować i wyleczyć się. Mam nadzieję, że teraz wróci ta forma sprzed czterech lat.

- Twoja międzynarodowa kariera, jeszcze w kategorii młodzieżowej, zaczęła się wcześniej, w 2007 roku. Pamiętasz mistrzostwa Europy w Kownie?

- Oczywiście. Brązowy medal dawał wynik 189, a ja jechałam tam z rekordem życiowym 190. Podium było więc w moim zasięgu. Jednak wtedy zawiodła mnie głowa. Trener chciał mnie zmobilizować, mówił, żebym dobrze skakała i będzie medal. To chyba trochę mnie rozkojarzyło. Zawody ukończyłam na piątej pozycji, ale jakiś czas później zdyskwalifikowano Białorusinkę i przesunęłam się o jedno miejsce w górę.

- Dwa lata później znów byłaś tuż za podium podczas Uniwersjady w Belgradzie.

- Tam na medal wystarczyło skoczyć 191 centymetrów. Niestety, znów trochę mi zabrakło.

- W tym samym, 2009 roku, zimą odbyły się halowe mistrzostwa Europy w Turynie, w których wzięłaś udział. Jak wspominasz tę imprezę?

- Już awans do reprezentacji był dla mnie dużym sukcesem. Do samych zawodów podeszłam już ze sporym spokojem. Robiłam swoje, moje skoki wyglądały bardzo dobrze i dzięki temu udało mi się awansować do finału. Tam po raz kolejny skoczyłam 192, byłam bliska pokonania poprzeczki zawieszonej na 196 cm. To był dla mnie bardzo dobry konkurs.

- Miałaś więc okazję do poprawienia halowego rekordu Polski. Na razie, już od prawie 30 lat należy on do Danuty Bułkowskiej i wynosi 195 cm.
- Już parę razy próbowałam atakować ten rekord. Myślę, że jestem już gotowa, żeby tyle skoczyć. Ale to jest sport i nigdy nic nie wiadomo. Kolejne próby wysokiego skakania podejmę na halowych mistrzostwach Polski i na mistrzostwach Europy w Goeteborgu.

- Na jakie miejsce liczysz w perspektywie halowych mistrzostw Europy? Na razie na światowych listach prym wiedzie Włoszka Alessia Trost.

- Tak, jest rewelacyjna. Startowała we wspomnianych mityngach w Czechach. Ta dziewczyna ma papiery na bardzo wysokie skakanie. A jeśli chodzi o mistrzostwa w Goeteborgu, chciałabym wejść do finału i znaleźć się tam o kilka miejsc wyżej niż w Turynie. Czołowa ósemka będzie satysfakcjonująca, ale mam ochotę na lepszą pozycję.

- Pochodzisz z Bielska Podlaskiego. Jak zaczęła się Twoja przygoda z lekkoatletyką?

- Bielsk leży 60 kilometrów od Białegostoku. Tam już w szkole podstawowej zaczęłam uprawiać lekkoatletykę. Później w gimnazjum trafiłam do Eugeniusza Bedeniczuka, tam już trenowałam regularnie, 3 razy w tygodniu. Następnie uczyłam się w Szkole Mistrzostwa Sportowego w Białymstoku. Przez 10 lat trenowałam z trenerem Januszem Kuczyńskim. Od kilku miesięcy przygotowuję się już pod okiem nowego szkoleniowca. Michał Lićwinko prywatnie jest moim narzeczonym. Kiedyś był dobrze zapowiadającym się kulomiotem, ale dopadły go kontuzje, teraz będzie trenerem. To, że jesteśmy ze sobą bardzo mi pomaga. Poprzednio miałam momenty zwątpienia jeśli chodzi o treningi, starty. Teraz Michał mobilizuje mnie do ciężkiego treningu, coś takiego było mi potrzebne. Muszę zachować dyscyplinę w treningu.

- Twoi rodzice uprawiali jakiś sport?

- Mama trenowała kiedyś wielobój, właśnie z trenerem Kuczyńskim. Tata lubił grać w siatkówkę. Ale nie osiągali jakichś dużych sukcesów.

- Zajmujesz się nie tylko sportem, dużą uwagę przywiązujesz też do edukacji.

- W zeszłym roku skończyłam wychowanie fizyczne, a wcześniej zrobiłam magistra z gospodarki przestrzennej. Obie szkoły w Białymstoku.

- Wzorowałeś się na kimś jeśli chodzi o technikę skoku wzwyż?

- Raczej nie, choć kiedyś bardzo podobało mi się to, co na skoczni robiła Wenelina Wenewa, fajnie wykorzystywała swoje odbicie. No i oczywiście Blanka Vlasić.

 

----------------------------------

Kamila Stepaniuk urodziła się 22 marca 1986 roku w Bielsku Podlaskim. Jej rekord życiowy w skoku wzwyż w hali wynosi 1.92 m, a na stadionie 1.93 m.

W 2005 roku była 7. w ME juniorów w Kownie. Dwa lata później zajęła 5. pozycję w młodzieżowych ME (po zweryfikowaniu wyników przesunęła się na 4. miejsce). Udanie wystartowała też w Uniwersjadzie w 2009 r w Serbii (do medalu zabrakło niewiele) – w tym samym roku odpadła w kwalifikacjach MŚ w Berlinie, a zimą zajęła 8. lokatę w halowych ME w Turynie. Ma na koncie 3 tytuły mistrzyni Polski i 4 złote medale halowych MP seniorek.

Powrót do listy

Więcej