Menu
1 / 0
Aktualności /

KAROLINA TYMIŃSKA: rekord Polski w Moskwie?

KAROLINA TYMIŃSKA: rekord Polski w Moskwie?

Karolina Tymińska to jedna z najlepszych wieloboistek świata, wciąż ociera się o podium największych międzynarodowych imprez. Być może w Moskwie, podczas mistrzostw świata, uda jej się wreszcie spełnić wielkie marzenie.

Karolina Tymińska to jedna z najlepszych wieloboistek świata, wciąż ociera się o podium największych międzynarodowych imprez. Być może w Moskwie, podczas mistrzostw świata, uda jej się wreszcie spełnić wielkie marzenie.

 

Niedawno, w trakcie zawodów Superligi Pucharu Europy w Tallinnie wygrała klasyfikację indywidualną i pomogła drużynie w utrzymaniu się w elicie.

- Cieszę się ze zwycięstwa indywidulnego, chociaż najważniejsze było utrzymanie ekipy w Superlidze. Udało się i jest OK. Co do poszczególnych konkurencji, nie jestem do końca zadowolona. Muszę poprawić płotki, chciałabym biegać tak jak w poprzednich latach, w granicach 13 sekund. Słabo skoczyłam wzwyż, ale miałam problemy z łydką. Obawiałam się, że mogę nie skończyć tego wieloboju. Było ryzyko, nie oddawałam więc skoków na maksymalnym obciążeniu. To mogło być naciągnięcie łydki, nie chciałam być wykluczona przez kontuzję przed mistrzostwami świata, które są dla mnie priorytetem. Na szczęście zabiegi, tape’y pomogły mi skakać i ukończyć zawody. To było ważne dla drużyny.

- Wieloboje to ciężka specjalność, sporo różnorodnych konkurencji, treningi na dużym obciążeniu.

- Taka jest specyfika wielobojów. Startowanie na najwyższym poziomie to balansowanie na granicy kontuzji. Nie można odpuszczać, trenować lekko, bo wiadomo, że z tego wyników nie będzie. Jestem osobą, która ma predyspozycje szybkościowe i wytrzymałościowe. To element, którego nie muszę jakoś specjalnie wytrenowywać. Teraz priorytetem jest dla mnie ustabilizowanie się na odpowiednim poziomie w skoku wzwyż. W Kladnie skoczyłam 1.74, było blisko 1.77. W Tallinie byłam nastawiona na 1.77, ale ten problem z łydką mocno mnie wybił, nie skakałam tak jak powinnam. Mam jednak nadzieję, że w Moskwie będę w dobrej dyspozycji. Żeby walczyć o coś więcej trzeba skoczyć koło 1.80, albo nawet wyżej. Na pewno mnie na to stać.

- Twoją piętą achillesową był do niedawna oszczep, teraz rzucasz już ponad 42 metry. Skąd ten postęp?

- Kontynuuję współpracę z panem Głogowskim, jestem bardzo zadowolona. Daje mi to duży komfort treningu, jestem lepiej ułożona technicznie, zmieniliśmy rozbieg. Na pewno rywalki są zdziwione, ze rzucam 42 metry, a nie 36. W Tallinie pierwszy rzut byłby powyżej 43 metrów, gdybym przypilnowała grot. Wierzę, że nie będę traciła 200 czy 300 punktów w oszczepie. Stać mnie na regularne rzuty ponad 40 metrów.

- Ważną konkurencją jest skok w dal, rozpoczyna drugi dzień rywalizacji. Ty masz bardzo dobry rekord życiowy.

- Tak, ale od zeszłego sezonu miałam tu problem, bo z powodu kontuzji nie mogłam trenować skoku w dal. Teraz jest już coraz lepiej. Na początku sezonu skakałam z 16 kroków, moim docelowym rozbiegiem jest 18-krokowy.

- Konkurencja, która kończy siedmiobój, czyli 800 metrów, jest u Ciebie bardzo mocna. Drżą przed Tobą rywalki na całym świecie.

- Lubię biegać, dla mnie treningi biegowe nie są problemem.

- Bierzesz udział w jakichś biegach ulicznych, na przykład po sezonie?

- Nie! Po sezonie to ja sobie biegam rekreacyjnie, po lesie. Ale może kiedyś, po zakończeniu kariery zdecyduję się na przykład na półmaraton.

- W Tallinie uzyskałaś wynik 6347 punktów. To nie jest Twój rekord życiowy, ale wynik na przyzwoitym poziomie. Dobry prognostyk przed mistrzostwami świata w Moskwie?

- Jestem zadowolona z tego wyniku. Gdyby nie ten skok wzwyż… Straciłam tam co najmniej 100 punktów. Gdybym skoczyła na swoim poziomie, to już w tym starcie mogłabym zrobić ponad 6400 punktów. Cieszę się, że wróciłam do rywalizacji. Po kontuzji i nieudanym starcie olimpijskim. Reprezentuję wysoki poziom – to jest też ważne dla psychiki moich rywalek. Trenowanie i startowanie wciąż sprawia mi przyjemność. Nie wychodzę na stadion jak na skazanie. To bardzo ważne, jestem doświadczoną zawodniczką, trenuję wiele lat, ale nie czuję się wypalona. Wciąż jeszcze mam coś do zrobienia w wieloboju.

- Zdarzały się trudne chwile, byłaś mocna, ale nie kończyłaś rywalizacji. Najbardziej bolesny okazał się chyba start w igrzyskach w Londynie…

- To była dla mnie prawdziwa szkoła. Teraz wiem, że trzeba kończyć każdy wielobój, nawet jeśli trafi się jakaś zerówka i jest tragicznie. W Londynie po prostu byłam tak rozbita psychicznie, że pewnie cały konkurs rzutu oszczepem bym przepłakała. Ale tamten start to już historia, nie ma do czego wracać. Zamknięty rozdział, przede mną mistrzostwa świata i chciałabym tam pokazać, że stać mnie na dużo, wykorzystać tę pracę, którą wykonałam rok temu przed igrzyskami.

- Dwa lata temu w Daegu byłaś tuż za podium, ukończyłaś rywalizację na czwartym miejscu. W Moskwie będzie szansa, żebyś przesunęła się trochę w górę i powtórzyła wynik Kamili Chudzik z 2009 roku z Berlina, która zdobyła tam brąz.

- Na pewno chciałbym zdobyć ten medal, robię wszystko, żeby tak się stało. Nie wiem, czy będzie startowała Ennis, jak będzie przygotowana Czernowa. Ale są kolejne zawodniczki, które mogą uzyskać wyniki ponad 6500 punktów. Podejrzewam, że w granicach 30-40 punktów może się rozegrać medal i mogą to  być wyniki poniżej 6600. Dlatego trzeba mocno trenować robić swoje i po biegu na 800 metrów zobaczymy jak będzie.

- Jestem bardzo dobra wieloboistką, ale czy zastanawiałaś się kiedyś, żeby przekwalifikować się na płotkarkę, czy skoczkinię w dal? W tych konkurencjach też mogłabyś osiągać sukcesy?

- Wystarczy spojrzeć na przykład na 100 m przez płotki, jakie trzeba tam osiągać wyniki, żeby mieć sukcesy. Ciężko, żeby Europejka weszła do finału igrzysk. Trenuje wielobój, dobrze mi idzie, odnajduję się w tej konkurencji. Nie rozpatrywałam zmiany, nie w tym wieku. Może po trzech-czterech latach treningów, gdyby wtedy mnie ktoś pokierował, byłby sens coś zmieniać. Ale nie teraz.

- Są zawodniczki, które zdobyły już dużo w wieloboju i z różnym skutkiem startują w innych konkurencjach, jak Carolina Kluft, czy Tia Hellebaut.

- No tak, ale Carolina osiągnęła w wieloboju wszystko i na pewno łatwiej było jej podjąć decyzję o zmianie. Ja nie osiągnęłam swojego celu, czyli medalu w międzynarodowej imprezie. Nie widzę więc powodu, dla którego miałabym coś zmieniać.

- Masz jeszcze czas na coś poza sportem?

- Cieszę się, że wreszcie, po wielu latach, obroniłam licencjat na Wyższej Szkole Sportowej w Łodzi. Analiza wyników sportowych w wieloboju lekkoatletycznym. Mam za sobą pewien etap, jest komfort, że już mam wykształcenie. A poza sportem mało jest czasu na cokolwiek.

- Od kilku lat zbliżasz się do rekordu Polski. Już naprawdę niewiele Ci brakuje.

- To mój drugi cel, po medalu wielkiej imprezy. Czuję, że stać mnie na ten rekord. Chciałabym go pobić w Moskwie.

Powrót do listy

Więcej