Menu
1 / 0
Aktualności /

RIO 2016 - dzień IV: Złoto Anity Włodarczyk!

RIO 2016 - dzień IV: Złoto Anity Włodarczyk!

Osiem lat temu w Pekinie była szósta, w 2012 roku w Londynie zdobyła srebro, a teraz - w Rio de Janeiro - nie było na nią mocnych. Anita Włodarczyk zdobyła złoto igrzysk olimpijskich, ustanawiając rekord świata: 82.29 m!

Osiem lat temu w Pekinie była szósta, w 2012 roku w Londynie zdobyła srebro, a teraz - w Rio de Janeiro - nie było na nią mocnych. Anita Włodarczyk zdobyła złoto igrzysk olimpijskich, ustanawiając rekord świata: 82.29 m!

 

Powiedzieć, że Anita pokonała rywalki, to nic nie powiedzieć. Nasza młociarka zdeklasowała przeciwniczki w olimpijskim finale, wybiła im z głowy jakąkolwiek rywalizacje o złoto, odskoczyła im do innej galaktyki! Już w I próbie na 76.35 m pokazała, kto tego dnia będzie rządził w kole. Drugi rzut to 80.40 m, czyli definitywne rozstrzygnięcie rywalizacji o mistrzowski tytuł. A trzecia próba – znakomity rzut i rekord świata: 82.29 m! Rywalki stanęły jak wryte, mogły tylko złożyć ręce do oklasków. A Polka wyskoczyła w kole jak sprężyna, doskonale wiedziała, że to wyjątkowy rzut. Chwile później pobiegła w kierunku trybuny, na której siedzieli jej rodzice i trener Krzysztof Kaliszewski. Ale to nie był koniec popisów Anity. – Przyznam, że zastanawiałam się, czy nie skończyć rzucania po trzech próbach, ale ostatecznie zostałam w konkursie i wcale nie opadłam z sił – mówiła później. W IV kolejce miała nieważny rzut, w V 81.74 (także więcej od poprzedniego rekordu świata), a w VI 79.60. Najlepsza z rywalek – Chinka Zhang, była 5,5 metra za Polką…

- Jestem bardzo szczęśliwa. Dziś narodowe święto w Polsce, więc chciałam sprawić prezent wszystkim Polakom, ale także mojej mamie, która właśnie 15 sierpnia obchodzi imieniny. Przy takiej atmosferze można rzucać na igrzyskach. Doping był wspaniały. Dziękuję wszystkim, którzy byli ze mną przez całą karierę. Mam jeszcze rezerwy i liczę na to, że wciąż będę robiła postępy w naszym trenersko-zawodniczym duecie: Włodarczyk-Kaliszewski – mówiła szczęśliwa Anita. – Mam brylant, który chcę jeszcze rozwijać. Wcale mi to nie przeszkadza, że Anita odskoczyła tak daleko rywalkom. Ona może się mobilizować, stawiając sobie inne cele. Już dawno mówiłem, że być może kiedyś pokusi się 4-kilogramowym młotem o odległość lepszą niż rekordowy wynik w młocie mężczyzn. Teraz widać, że to jest realne… - zapowiada trener Krzysztof Kaliszewski, a prezes PZLA Jerzy Skucha dodaje: - Nic piękniejszego nas dziś nie mogło spotkać. Anita miała ogromną energię, jest z innej epoki niż pozostałe miotaczki. Wielkie gratulacje dla niej, dla trenera i całej grupy, która towarzyszy naszej rekordzistce.

 

Radość Anity Włodarczykpodczas finału w Rio

Radość Anity Włodarczyk podczas finału w Rio (fot. Marek Biczyk)

 

Z trybun Anicie kibicowali jej rodzice – pani Maria i Andrzej Włodarczykowie. – Córka sprawiła mi wspaniały prezent imieninowy. To piękny dzień – powiedziała mama naszej rekordzistki. – Starannie przykładaliśmy się do wychowania córki i są tego efekty. Sport ją dodatkowo ukształtował i dziś możemy być z niej dumni - dodał tata Anity.

 

 

Druga z Polek, startująca w finałowym konkursie, Joanna Fiodorow, zajęła 9. miejsce z wynikiem 69.87 m. W ostatnim rzucie III kolejki z ósemki wypchnęła ją Amerykanka Amber Campbell. – Trudno, takie rzeczy się zdarzają. Szkoda tego jednego miejsca, bo w kolejnych próbach mogłabym się poprawić. Ale nie ma co się nad tym zastanawiać. Ostatnie tygodnie były dla mnie ciężkie. Mimo to przyleciałam do Rio, wystartowałam w olimpijskim finale. Skończyłam o jedno miejsce wyżej niż 4 lata temu w Londynie. Miałam to szczęście, że startowałam w trzech konkursach, w których Anita biła rekordy świata. To niesamowite uczucie – przyznała Asia.

W eliminacjach na 400 m pł nie powiodło się Patrykowi Dobkowi. Nasz zawodnik był 7. w swojej serii, a wynik 50.66 nie pozwolił mu na awans do półfinału.

W finale trójskoku wystąpi natomiast Karol Hoffmann. Nasz medalista niedawnych mistrzostw Europy w eliminacjach uzyskał rezultat 16.79 i zajął 7. miejsce. – Eliminacje zawsze są stresujące, a tym bardziej tu, na igrzyskach. Trochę się zestresowałem, gdy zobaczyłem, że minimum do wejścia do finału jest tak wysokie (16.95). Okazało się jednak, że nie trzeba tak daleko skakać. Zapewniam, że zachowałem jeszcze energię na finał! – powiedział Karol.

Powodów do radości nie miał natomiast Krystian Zalewski. Wicemistrz Europy w biegu przeszkodowym na 3000 m z przeszkodami w swojej serii eliminacyjnej był 10. z czasem 8:34.52. Po zejściu z bieżni miał łzy w oczach. – Nie chcę się tłumaczyć kontuzjami, choć trzeba przyznać, że w tym roku wyjątkowo mnie prześladowały. Tu w Brazylii czułem się dobrze, treningi nastrajały optymistycznie. Wierzyłem, że stać mnie na finał, ciężko teraz powiedzieć co się stało. Chce przeprosić kibiców, którzy na mnie liczyli. Ta porażka mnie wzmocni i wrócę silniejszy – zapowiada Krystian. W finale tej konkurencji, ale wśród pań, najszybsza była reprezentująca Bahrajn, a pochodząca z Kenii, Ruth Jebet (8:59.75).

W rywalizacji na 200 m Annie Kiełbasińskiej zabrakło tylko 0.01 sekundy, by awansować do półfinału (uzyskała czas 22.95).

Powrót do listy

Więcej