Menu
1 / 0
Aktualności /

RIO 2016 - dzień IX: Asia piąta z rekordem życiowym

RIO 2016 - dzień IX: Asia piąta z rekordem życiowym

To było pożegnanie ze Stadionem Olimpijskim, na którym rozgrywane były zawody lekkoatletyczne podczas igrzysk w Rio de Janeiro. Z dziesięciorga reprezentantów Polski w sobotę najlepiej wypadła Joanna Jóźwik w biegu na 800 m.

To było pożegnanie ze Stadionem Olimpijskim, na którym rozgrywane były zawody lekkoatletyczne podczas igrzysk w Rio de Janeiro. Z dziesięciorga reprezentantów Polski w sobotę najlepiej wypadła Joanna Jóźwik w biegu na 800 m.


Już w półfinale Asia zaprezentowała się znakomicie, wygrywając swoją serię. Jednak to co zrobiła w finale przeszło najśmielsze oczekiwania. Wiadomo było, że medal jest poza zasięgiem - w każdym razie dopóki do startu dopuszczane będą "zawodniczki" wyraźnie wykazujące męskie cechy i mające problemy z odpowiednim dla kobiet poziomem testosteronu. - W Rio właśnie takie osoby zajęły na 800 metrów całe podium - kręciła głową Asia. Zwyciężyła Caster Semenya (1:55.28), przed Francine Niyonsabą i Margaret Wambui. Polka ukończyłą rywalizację na piątym miejscu (wyprzedziła ją jeszcze Melissa Bishop z Kanady) z czasem 1:57.37. To jej rekord życiowy, poprawiony o prawie sekundę. Do rekordu Polski zabrakło 0.42 sek! Asia jak zwykle niesamowicie walczyła na ostatniej prostej. - Bieg był od początku szybki, pozostawało i trzymać się dość blisko rywalek. Myślałam, że wystarczy mi sił na końcówkę, ale tpo był trzeci bieg i trochę zabrakło. Szkoda, że nie udało się zdobyć medalu. Jednak poziom na 800 m jest bardzo wysoki. Za linią mety powiedziałam Melissie Bishop, że powinna się czuć złotą medalistką, bo trzy pierwsze dziewczyny są podejrzane. Chodzi oczywiście o poziom testosteronu. To dla nas, pozostałych, jest krzywdzące. Ten sezon przebiegał z dużymi komplikacjami, nie było powodów do optymizmu. Na szczęście forma pojawiła się w najważniejszym momencie - mówiła bardzo zadowolona.

 

 


Niestety, inna nasza faworytka ostatniego dnia rywalizacji na Stadionie Olimpijskim, Kamila Lićwinko, schodziła ze stadionu ze łzami w oczach. Czuła, że miała ogromną szansę na medal w skoku wzwyż, bo poziom nie był wysoki. Hiszpance Ruth Beitii do złota wystarczyło 1.97 zaliczone w I kolejce (a wcześniejsze wysokości bez zrzutek). Tyle samo skoczyły: srebrna - Bułgarka Mirela Demirewa oraz brązowa - Chorwatka Blanka Vlasić. Gdyby Kama skoczyła to w drugiej próbie miałaby brąz - ex aequo z Vlasić... Jednak już od początku konkursu Polce nie szło tak, jak tego oczekiwała. 1.88 w II próbie, podobnie jak 1.93. Później trzy strącenia na 1.97 i dziewiąta lokata. - Nie wiem, co się stało. Dałam z siebie wszystko, zostawiłam serce na skoczni. W najgorszych snach nie spodziewałam się, że tak zakończy się ten sezon. Kiepski wynik, jestem zdruzgotana. Biegałam odważnie, bo widziałam, że jestem dobrze przygotowana. Stać mnie na wysokie skakanie, treningi wyglądały bardzo dobrze. Ale na najważniejszym starcie nie wyszło... - powiedziała, powstrzymując wzruszenie.

 

Kamila Lićwinko podczas finału w Rio (fot. Marek Biczyk)

Kamila Lićwinko podczas finału w Rio (fot. Marek Biczyk)


W rywalizacji oszczepników złoto zdobył Niemiec Thomas Rohler (jako jedyny pokonał granicę 90 m - 90.30), bieg na 1500 m wygrał Amerykanin Matthew Centrowitz (3:50.00), a na 5000 m drugie złoto tych igrzysk zdobył Brytyjczyk Mo Farah (13:03.30).
Zawody lekoatletyczne na Stadionie Olimpijskim kończyły sztafety 4x400 m. Obie polskie ekipy w tej specjalności zajęły 7. miejsce. Zarówno panie jak i panowie pobiegli w takim samym zestawieniu jak w udanych eliminacjach: Małgorzata Hołub, Patrycja Wyciszkiewicz, Iga Baumgart i Justyna Święty oraz Łukasz Krawczuk, Michał Pietrzak, Jakub Krzewina i Rafał Omelko.
Polki walczyły bardzo dzielnie, były na 4-5 miescu, zakończyły jako siódme. Czas 3:27.28, dużo słabszy niż w eliminacjach, a Polki nie ukrywały, że biegło im się gorzej. - Wierzyłam, że zajmiemy 6-ste miejsce. Pierwsza trójka jest jeszcze poza naszym zasięgiem. Przyznam, że rezultat mnie nie satysfakcjonuje. Zarówno całej sztafety jak i mojego biegu - powiedziała Gosia. - Ja jestem zadowolona ze swojej formy. Pobiegłam z głową, oddałam pałeczkę na dobrym miejscu, nie miałam żadnych przepychanek, czysta rywalizacja. Bieg udany, ale jest niedosyt. Finały zawsze są trudniejsze - dodała Patrycja. - Ja nie jestem zadowolona ze swojego biegu, a przy odbieraniu pałeczki miałam zderzenie z rywalka. Starałam się dowieźć do końca moje miejsce, bo Justyna na ostatniej zmianie miała mega rywalki. Za cztery lata na igrzyskach powalczymy o jeszcze wyższe miejsce - mówiła Iga Baumgart. Polską sztafetę kończyła Justyna Święty. - Wydawało mi się, że ruszyłam mocno, ale Ukrainka mocno napierała. Już na wirażu miałam z nią dwa zderzenia. Chciałam dogonić rywalki, jednak trzeba przyznać, że są one ode mnie dużo szybsze. Jesteśmy siódme na świecie i powinnyśmy się z tego cieszyć - mówi Justyna.

 

 


Nasi panowie rozpoczęli od ostatniej pozycji, później przesuwali się do przodu, ale ostatecznie zajęli 7. miejsce z czasem 3:00.50. Z bloków wystartował Łukasz Krawczuk. - W eliminacacj zostawiliśmy na bieżni kawał zdrowia, w finale trochę zabrakło. Daliśmy z siebie 110 procent, ale to okazało się za mało - zapewniał. - Mieliśmy z Łukaszem spóźnioną zmianę. Na ostatnich metrach zmęczenie jest krańcowe, nie wziąłem na to poprawki. Wyszło jak wyszło, wynik nas nie zadowala - potwierdził Michał Pietrzak. - Kiedy zobaczyłem, że mam ósme miejsce, dostałem szału, byłem naładowany. Zacząłem się przepychać na siódme-szóste miejsce. Szkoda, że się nie udało. Mieliśmy plan, żeby pobiec szybciej niż w eliminacjach, ale nie zrealizowaliśmy tego. Trzeba to przeanalizować - kręcił głową Kuba Krzewina. - Bieg nie ułożył się po naszej myśli - dodał Rafał Omelko. - Starałem się gonić grupę przede mną, ale  dałem się zaskoczyć Kubańczykowi. Była determinacja i wola walki, ale nie ma powodu do zadowolenia.

 

Michał Pietrzak przekazuje pałeczkę Jakubowi Krzewinie (fot. Marek Biczyk)

Michał Pietrzak przekazuje pałeczkę Jakubowi Krzewinie (fot. Marek Biczyk)


Zarówno w sztafecie męskiej jak i żeńskiej 4x400 zwyciężyły ekipy Stanów Zjednoczonych.
Miłym akcentem sobotniego wieczoru była dekoracja medalistów rzutu młotem mężczyzn - brązowy medal odebrał Wojciech Nowicki, a dekorowała go Irena Szewińska.
W niedzielny poranek miejscowego czasu w Rio ostatnia lekkoatletyczna konkurencja - maraton mężczyzn z meta na Sambodromie. Wystartują m.in. Henryk Szost, Yared Shegumo i Artur Kozłowski.

rav

Powrót do listy

Więcej