Z sukcesami startowali Polacy w pierwszym tegorocznym mityngu IAAF World Indoor Tour. Marcin Lewandowski (Zawisza Bydgoszcz) wygrał rywalizację na 800 metrów, a minima na halowe mistrzostwa świata uzyskały Angelika Cichocka (SKLA Sopot) oraz Justyna Święty-Ersetic (AZS-AWF Katowice).
Z sukcesami startowali Polacy w pierwszym tegorocznym mityngu IAAF World Indoor Tour. Marcin Lewandowski (Zawisza Bydgoszcz) wygrał rywalizację na 800 metrów, a minima na halowe mistrzostwa świata uzyskały Angelika Cichocka (SKLA Sopot) oraz Justyna Święty-Ersetic (AZS-AWF Katowice).
Lewandowski stoczył pasjonujący pojedynek z Erikiem Sowinskim. Na 200 metrów przed metą Polak odskoczył od zawodnika z USA i objął prowadzenie. Po wyjściu z ostatniego wirażu Amerykanin dogonił naszego zawodnika, ale średniodystansowiec Zawiszy walczył do końca i na mecie wyprzedził rywala zaledwie o 0.01 sekundy. Marcin Lewandowski w pierwszym starcie halowym w tym sezonie, tuż po powrocie ze zgrupowania w Australii, uzyskał czas 1:46.90. - Zabrakło trochę do minimum. Szkoda, ale ten wynik i tak mnie zakwalifikuje do mistrzostw świata, bo tej zawyżonej normy nie wypełni pewnie zbyt wielu zawodników. Wtedy dobiorą do stawki biegaczy z listy światowej. Jestem już właściwie pewien, że taki rezultat da mi miejsce w mistrzostwach. Poza tym, zając dziś pobiegł beznadziejnie. Szarpane tempo, do tego zbyt wolne. Ja czułem się wspaniale. Byłem zaskoczony, bo nie wiedziałem, czego się spodziewać. W styczniu zrobiłem maratoński kilometraż - 600 kilometrów i tylko 2 treningi na stadionie. Na pewno jeszcze nie jestem "wyśmigany". Trzeba pamiętać, ze miałem długi lot z Australii, do tego zmiana strefy czasowej. Mimo to, w Karlsruhe udało się wygrać i zrobić dobry wynik. Jest się z czego cieszyć. Znam siebie i wiem, że z każdym startem będzie lepiej. Na zgrupowaniu w Australii czułem się rewelacyjnie, mieliśmy fantastyczne warunki do trenowania i mieszkania. Dlatego zrobiliśmy super robotę, z której jestem zadowolony. Jedyny minus to odległość od kraju. Przyznam, że chciałem potrenować w górach, poczuć tę atmosferę. Australia była w tej sytuacji jedyną opcją, bo PZLA i Ministerstwo, z przyczyn związanych z bezpieczeństwem, nie wysyła nas na zgrupowania do Afryki wschodniej. Jest co prawda możliwość trenowania w RPA, ale tam wysokość dla nas średniaków jest zbyt mała. Teraz zostaję w Niemczech, bo za 3 dni mam start w Duesseldorfie. Tak kończy się dla mnie przygoda w World Indoor Tour na dystansie 800 metrów. Potem mam 1500 metrów w Touruniu. Nie zostałem dopuszczony do biegu w Madrycie na 800 metrów, bardzo chciałem, ale organizator mnie nie chce - powiedział Lewandowski.
W konkursie tyczkarzy Paweł Wojciechowski (Zawisza Bydgoszcz) po pokonaniu w trzeciej próbie 5.70 bez powodzenia atakował poprzeczkę zawieszoną na wysokości równej minimum na halowe mistrzostwa świata, czyli 5.78. Polak w konkursie zajął trzecie miejsce. Wygrał, z najlepszym wynikiem na świecie w tym roku 5.88, Niemiec Raphael Holzdeppe.
Justyna Świety-Ersetic długo biegła jako czwarta w rywalizacji na 400 metrów, ale Polka skutecznie zaatakowała i metę minęła jako trzecia uzyskując czas 52.79. Wynikiem tym podopieczna Aleksandra Matusińskiego zapewniła sobie prawo startu w globalnym czempionacie IAAF w Birmingham. Najlepszy czas dnia osiągnęła Léa Sprunger – rekordzistka Szwajcarii pokonała dwa okrążenia hali w Karlsruhe w 52.03. - Jestem zadowolona… połowicznie - przyznała Justyna. - Wystraszyłam się trochę na początku, gdy zobaczyłam, że jestem zbyt blisko Lei Sprunger i Natashy Hastings. Myślałam, że za szybko zaczęłam i zaraz mnie "sponiewiera". Niepotrzebnie, bo kolejne koło dziewczyny trochę mi przeszkadzały, a nie chciałam nadrabiać po drugim torze. Wytrzymałam do końca, jednak na końcówce nie zdołałam wszystkiego nadrobić. Ale w gruncie rzeczy jestem zadowolona, bo nie "postawiło mnie" na ostatnich metrach. To dobry prognostyk przed kolejnymi biegami. Wypełniłam przecież minimum na mistrzostwa świata. Wydaje mi się, że mogło być dużo lepiej, ale brakuje mi jeszcze obiegania w hali. Trenuję wiec dalej w Spale, przede mną następny start, tym razem na 300 metrów, w później 400 metrów na Copernicusie w Toruniu.
W rywalizacji na dystansie 1500 metrów, który po samotnym biegu wygrała ze znakomitym czasem 3:57.45 Genzebe Dibaba, piąta linię mety minęła Angelika Cichocka. Polka, podobnie jak Marcin Lewandowski, do Karlsruhe przybyła po zgrupowaniu na Antypodach. Nasza mistrzyni Europy z Amsterdamu uzyskała w Niemczech czas 4:09.58, lepszy o blisko 2 sekundy od wskaźnika PZLA na mistrzostwa w Birmingham.
Szybka pozostaje Ewa Swoboda (AZS-AWF Katowice). W eliminacjach sprintu na 60 metrów urodzona w Żorach zawodniczka uzyskała czas 7.23, a w finale zajęła szóste miejsce z wynikiem 7.25. Wygrała Niemka Tatjana Pinto – 7.10.
Kolejna odsłona IAAF World Indoor Tour odbędzie się we wtorek w Düsseldorfie. 15 lutego zawody tego prestiżowego cyklu w Polsce – w Toruniu odbędzie się wówczas czwarta edycja mityngu Copernicus Cup.
Maciej Jałoszyński, rav