Po sukcesie w Berlinie przyszło złoto w Glasgow. Michał Haratyk w imponującym stylu wywalczył tytuł halowego mistrza Europy w pchnięciu kulą – w Emirates Arenie uzyskał 21.65, to najlepszy wynik na kontynencie w tym sezonie halowym.
To było otwarcie godne mistrza Europy. Michał Haratyk w pierwszej serii długo przygotowywał się do pchnięcia. Machnął gdy zostało mu ledwie 14 sekund na wykonanie próby. Machnął potężnie – kula wylądowała daleko w sektorze. Po chwili na tablicy świetlnej ukazał się wynik – 21.65! To oznaczało niemal pewny medal, ale i prowadzenie w europejskich tabelach sezonu 2019. W drugiej kolejce do Polaka zbliżył się niemal odwieczny rywal naszych kulomiotów, czyli Niemiec David Storl – pchnął 21.54. W kolejnych próbach biało-czerwony uzyskiwał jeszcze 21.33, 21.43. Druga część konkursu przyniosła naszemu zawodnikowi dalekie pchnięcia, niestety żadnego nie ustał w kole. To nie przeszkodziło mu w zdobyciu pierwszego dla Polski złotego medalu podczas 35. Halowych Mistrzostw Europy. Po konkursie 26-letni zawodnik Sprintu Bielsko-Biała nie krył zdziwienia, że udało mu się osiągnąć tak znakomity wynik.
- Naprawdę nie czułem, że mogę tak daleko pchnąć. Jeszcze nie dawno na treningach nie przekraczałem 20 metrów i przed mistrzostwami Polski w Toruniu nie chciałem jechać do Glasgow. Dopiero po tamtym starcie zdecydowałem się na przyjazd tutaj. To była dobra decyzja, dziś każde pchnięcie miałem powyżej 21 metrów – relacjonował Haratyk.
Dla mistrza Europy z Berlina to drugi ważny tytuł w karierze, ale pierwszy osiągnięty pod dachem.
- To był mój pierwszy finał w zawodach halowych. Koło z każdym kolejnym pchnięciem było coraz bardziej śliskie. W szóstej próbie już naprawdę mocno ślizgałem się w nim – opowiadał podopieczny Piotra Galona.
Teraz przed świeżo upieczonym halowym mistrzem Europy krótka przerwa od lekkoatletyki.
- Muszę zrobić trochę badań lekarskich i 17 marca wracamy do trenowania. Pierwszy obóz mam zaplanowany na Teneryfie – poinformował Polak, który medal odbierze w Glasgow w sobotę.
Przed Haratykiem złote medale w pchnięciu kulą na halowych mistrzostwach Europy zdobywali Tomasz Majewski (Turyn 2009) oraz Konrad Bukowiecki (Belgrad 2017). Obaj dopingowali dziś miotacza Sprintu Bielsko-Biała z trybun Emirates Areny.
- Myślę, że Michałowi wiatru dodało już pchnięcie próbne, gdy kula poleciała naprawdę daleko. Poziom pchnięcia kulą jest teraz na świecie bardzo wysoki, więc ten medal jest tym bardziej wielkim osiągnięciem. Michał kręci naprawdę świetnie, styl obrotowy nie jest łatwy. Trudno tutaj oceniać technikę, bo każdy ma własną. Ale naprawdę Michał robi to bardzo dobrze – komentował start Haratyka wiceprezes PZLA Tomasz Majewski.
Z dwóch Polek, które w sobotni wieczór pobiegły w półfinałach 400 metrów lepiej spisała się Justyna Święty-Ersetic. Podopieczna Aleksandra Matusińskiego po porannych eliminacjach mówiła, że nie czuje się zmęczona i wieczorem powalczy o finał. Jak rzekła – tak zrobiła. Zajęła drugie miejsce z czasem 52.85 i bez problemu awansowała do sobotniej rozgrywki o medale. Niestety sztuki tej nie udało się dokonać Idzie Baumgart-Witan. Liderka światowych tabel wyraźnie osłabła w biegu półfinałowym, który ukończyła na czwartym miejscu z czasem 53.83.
- Muszę wszystkich przeprosić. Trenerkę, kibiców. Po prostu pobiegłam za wolno. Już jak zeszłam z łuku i trzy zawodniczki były przede mną to nie mogłam ich złapać, napędzić się. Biegłam strasznie zrezygnowana. Byłam przygotowana fizycznie, ale przegrałam głową – martwiła się Polka, przed którą w Glasgow jeszcze start w niedzielnym finale biegu rozstawnego 4x400 metrów.
W finale biegu 1500 metrów zameldowała się Sofia Ennaoui. Polka w piątek biegła w trzeciej, ostatniej, serii eliminacyjnej. Zajęła w niej drugie, premiowane bezpośrednim awansem, miejsce uzyskując czas 4:16.78. Przed niedzielnym finałem zawodniczka jest pozytywnie nastawiona.
- Jestem gotowa na każda taktykę. Czuję się świetnie przygotowana do tych mistrzostw. W finale będzie trzeba trzymać się blisko Laury Muir. Jeśli uda się wytrzymać jej tempo i będę blisko niej na 200 metrów przed metą to mogę wygrać – przyznała po biegu eliminacyjnym wicemistrzyni Europy na 1500 metrów z Berlina.
Kibice Klaudii Kardasz mogli drżeć gdy ich faworytka po próbach na 17.35 i 17.13 zajmowała dziewiąte miejsce w eliminacjach, nie dające jej awansu do finału. Sam Tomasz Majewski określił to mianem thrillera. Wszystko odmieniło się w ostatniej próbie kwalifikacji. Białostocczanka pchnęła 18.63 i bijąc rekord życiowy przesunęła się na czwarte, premiowane awansem, miejsce.
- W finale mogę się jeszcze poprawić, myślę, że 19 metrów jest w moim zasięgu – zapowiedziała po zejściu z płyty Kardasz, która przed kilkoma miesiącami zajęła czwarte miejsce w mistrzostwach Europy w Berlinie.
Do finału konkursu skoku o tyczce awansowali Piotr Lisek oraz Paweł Wojciechowski. Ten pierwszy był jedynym obok nastoletniego Greka Emmanouíla Karalísa, który w eliminacjach nie zanotowzł strącenia. Zmagania zakończył z wynikiem 5.70, Wojciechowski tą wysokość dwukrotnie strącił i do finału awansował ex aequo z innym Grekiem Konstandinosem Filipidisem pokonując 5.60.
- Bałem się tej hali bo jest podobna do tej w Toruniu, a tam mi nie idzie. Na szczęście dziś się przełamałem i skakałem na jednej tyczce całe kwalifikacje. Dużym wyzwaniem jest to, że już jutro jest finał. Zmagania dzień po dniu, więc będą emocje – zapewnił Paweł Wojciechowski.
Michał Rozmys mocno zaatakował na okrążenie przed metą biegu na 800 metrów. Wydawało się, że Polak awansuje do kolejnej rundy, ale wyraźnie osłabł na ostatniej prostej i dał się wyprzedzić rywalom. Finiszował czwarty z czasem 1:49.35. Do półfinału nie wbiegł także drugi z naszych reprezentantów. Mateusz Borkowski zajął w piątej serii eliminacyjnej trzecie miejsce z wynikiem 1:48.82. Brak awansu obu biało-czerwonych oznacza, że pierwszy raz od 2011 roku Polak nie zwycięży w halowych mistrzostwach Europy na dystansie 800 metrów.
Kontuzja nogi, odniesiona podczas rozgrzewki, wykluczyła z udziału w eliminacjach konkursu trójskoku Adriana Świderskiego. Z rywalizacji w półfinałowym biegu na 400 metrów zrezygnował Karol Zalewski – w eliminacjach doznał stłuczenia kostki.
W finałach bez udziału Polaków triumfowały zawodniczki gospodarzy. Laura Muir ustanowiła rekord mistrzostw w biegu na 3000 metrów – 8:30.61. Halową mistrzynią Europy w pięcioboju, z najlepszym wynikiem na świecie 4983 pkt., została Katarina Johnson-Thomson.
W sobotę w Glasgow m.in. start Ewy Swobody. Początek zawodów o 10:00 czasu miejscowego (11:00 czasu środkowoeuropejskiego).
Pełne wyniki: Glasgow
Glasgow, Maciej Jałoszyński / foto: Tomasz Kasjaniuk