Dawid Tomala (złoto w chodzie na 50 km - 3:50:08):
Myślę, że nikt na mnie nie stawiał, ale przed startem mówiłem, że będę czarnym koniem tych zawodów. Pierwsze 30 kilometrów było bardzo spokojne, jakbym robił wolny trening. Zaczęło mi się nudzić. Mówię sobie: trzeba przyspieszyć. Czekałem na jakiś ruch rywli. Mieliśmy przecież wielu wspaniałych zawodników. Szedłem więc dalej, przyspieszyłem. Miałem klapki na oczach. Odwracam się i widzę, że nikogo za mną nie ma. To był element zaskoczenia. Nikt na mnie nie stawiał, nikt się nie spodziewał, że utrzymam to tempo do końca. Co zawodnicy mnie wypuścili i zlekceważyli. A ja to wykorzystałem. Dobrze, że miałem tę przewagę, bo zmęczenie narastało. Dopiero później, po zawodach, zdałem sobie sprawę, jak blisko mnie podszedł przed metą Niemiec. Zakręciło mi się w głowie. Myślałem, że upadnę i nie wstanę. Cierpiałem na ostatnim okrążeniu. Ten sukces jest nie do opisania. Ile ja musiałem poświęcić w drodze na szczyt! Od lat wierzyłem w sukces. Chciałem pogratulować również tym, którym się nie udało, a przecież także ciężko trenują.
Maria Andrejczyk (srebro w rzucie oszczepem - 64.61 m):
Robiłam co mogłam, wystarczyło na drugie miejsce. Czuję niedosyt. Ale w tym roku były chwile, gdy nie sądziłam, że pojadę na igrzyska. Zastanawiałem się, czy czeka mnie kolejna operacja? Walczylam z czasem i bólem. Tak wyglądało ostatnich 5 lat. Na szczęście mam swój pierwszy seniorski medal, ale jest też co poprawiać. Dzisiaj nie byłam sobą. Przed konkursem poprosiłam psychologa, profesora Blecharza o pomoc, bo w trakcie rozgrzewki niesamowicie się denerwowałam. Musiał mi poprzestawiać w głowie. Na szczęście zrobiłam co mogłam. Dziś odczuwam mieszankę uczuć. W ostatnich latach dorosłam, zmieniłam się mentalnie. Mimo problemów za mną udało się wywalczyć olimpijskie podium. Ale chcę więcej, będę walczyć o to, co jest nieosiągalne. Nie boję się mówić, że będę atakować rekord świata, będę na niego polować. Ludzie, kibice najbardziej mnie motywują. Chcę im szczególnie podziękować.
Dariusz Kowaluk (awans do finału w sztafecie 4x400 m - 2:58.55):
Nie oszczędzałem się, ale to też nie było moje 100 procent. W finale mogę zademonstrować swoją siłę. Tym wynikiem jesteśmy prawie wszyscy zaskoczeni. Myśleliśmy, że możemy celować w granicę 2:59. Liczę na to, że w finale jeszcze bardziej pokażemy pazur.
Jakub Krzewina (awans do finału w sztafecie 4x400 m - 2:58.55):
Medal chłopaków i dziewczyn ze sztafety mieszanej był dla mnie motywacją. On nas jeszcze bardziej scalił jako ekipę. Chodzi o wszystkich czterystumetrowców. Cieszę się, że mogę tu z chłopakami być i biegać. Oni są mocni, ja jestem jako ten czwarty, a czuję się wspaniale. Mam trochę braków treningowych, ale charakteru mi nie brakuje. Mimo mojego wieku, wciąż jestem w stanie szybko biegać. Wspaniale jest patrzeć, jak młodzi się rozwijają. W tym roku miałem trochę problemów. Jednak teraz skupiam się na tym, co tu i teraz.
foto: Marek Biczyk