Menu
1 / 0
Aktualności /

#ProstozTokio: mówią wicemistrzynie olimpijskie w sztafecie

#ProstozTokio: mówią wicemistrzynie olimpijskie w sztafecie

Natalia Kaczmarek (srebro w sztafecie 4x400 m - 3:20.53, rekord Polski):

Nie byłam zadowolona z biegu indywidualnego. Chciałam się poprawić w sztafecie. Dałam z siebie wszystko, żeby jak najwyżej oddać pałeczkę i żeby dziewczyny miały najłatwiejsze zadanie. Wydaje mi się, że mi sie to udało. Jestem też dumna z nas wszystkich, bo mamy drugi medal na tych igrzyskach. Zrobiłyśmy rekord Polski, jesteśmy w super dyspozycji. Wszystkie pobiegłyśmy bardzo mocno. A 3:20 na pewno jeszcze pęknie, na razie nie wiemy tylko kiedy.

Justyna Święty-Ersetic (srebro w sztafecie 4x400 m - 3:20.53 - rekord Polski):

To srebro smakuje dla nas jak złoto. Amerykanki miały rewelacyjny skład. A ja byłam dziś złym prorokiem. Obstawiałam znacznie niższe miejsce. Na szczęście spełniła się przepowiednia Gosi Hołub. Bałam się nie tylko Jamajek, ale też Brytyjek. To nasz drugi olimpijski medal. To co się działo w ostatnich miesiącach, czyli seria kontuzji, to nas tylko wzmocniło i dodatkowo napędziło. Cieszę się, że dałyśmy radę. Największe sportowe marzenie zostało spełnione.

Karol Zalewski (5. miejsce w sztafecie 4x400 m - 2:58.46):

Na początku dystansu nie warto było szarżować. Strata była duża. Starałem sie ustawić w odpowiednim miejscu za rywalami. Mam wrażenie, że ostatnią setkę przebiegłem chyba w 11.00, bo organizatorzy to zauważyli i drugi raz na tej imprezie wzięli mnie na antydoping (śmiech)... Liczyliśmy na więcej, na zdobycie medalu. Ale nie spodziewałem się, że inne ekipy wystrzelą z takimi wynikami. Przed startem rozmawialiśmy, że jeszcze 2 miesiące temu biegaliśmy kilka sekund wolniej. Teraz zrobiliśmy duży postęp.

Mateusz Rzeźniczak (5. miejsce w sztafecie 4x400 m - 2:58.46):

Trenujemy pod te igrzyska bardzo długo, to chyba nasz piąty wspólny tydzień tutaj. Byłem głodny biegania, liczyłem, że gdzieś uda mi się załapać. Znalazłem się w finale olimpijskim, więc trudno wymarzyć sobie lepszą sytuację. Nie znam swojego międzyczasu, ale starałem się dać z siebie wszystko. Z lewej strony widziałem Włocha, z prawej zawodnika z Trynidadu, ale nie pamiętam końcówki. Może zamknąłem oczy, żeby tylko podać Kajtkowi pałeczkę. Było ciężko. Poczułem jedną z poważniejszych "bomb" w karierze. Ale podobało mi się, było warto.

Karolina Nadolska (14. w maratonie - 2:32:04):

Jestem osobą, która nie do końca toleruje trudne warunki pogodowe. Dlatego chciałam się na nie przygotować. Oczywiście nie dało się trenować dokładnie w takich warunkach, ale od wielu tygodni biegałam w olbrzymim upale, choć oczywiście bez takiej wilgotności. Wiedziałam, że muszę zacząć spokojnie. Biegłam z tyłu, a od 19 kilometra "połykałam" rywalki. Pięłam się w górę, lekko podkręcając tempo. Może można było zacząć trochę bardziej agresywnie, być bliżej grupy. Ale łatwo teraz mówić. Wydaje mi się, że zaliczyłam bardzo rozsądny bieg w trudnych warunkach.

Michał Rozmys (8. w biegu na 1500 m - 3:32.67):

Wiedziałem, że jestem dobrze przygotowany. Że w tym biegu mogę wykorzystać maksimum swoich możliwości. Niestety, lub stety, skończyło się na ósmym miejscu. Bardzo liczyłem na medal, nie ukrywam. Po to tu przyjechałem, bo takie jest marzenie każdego sportowca. Dałem z siebie sto procent. Bez względu na to, czy bieg jest szybki, czy wolny zawsze chcę być najlepszą wersją siebie. Czułem, że jest ciężko, bo półfinał dał mi się we znaki, ale w głowie sobie powtarzałem, że ból nie istnieje. W trakcie rozgrzewki starałem się nie dać bólowi i pokazać się z jak najlepszej strony.

foto: Marek Biczyk

Powrót do listy

Więcej