Menu
1 / 2
Aktualności /

Monachium: srebrna sztafeta 4 x 400 metrów i brązowa Wielgosz

Monachium: srebrna sztafeta 4 x 400 metrów i brązowa Wielgosz
Monachium: srebrna sztafeta 4 x 400 metrów i brązowa Wielgosz Monachium: srebrna sztafeta 4 x 400 metrów i brązowa Wielgosz

Sztafeta kobiet 4 x 400 metrów kobiet wywalczyła w Monachium srebrny medal mistrzostw Europy. Brązowy medal w biegu na 800 metrów zdobyła Anna Wielgosz, a czwarta na dystansie 3000 metrów z przeszkodami była Alicja Konieczek.

Polki przystępowały do rywalizacji w Monachium jako obrończynie tytułu mistrzowskiego. W finale na Olympiastadion zobaczyliśmy kwartet Anna Kiełbasińska, Iga Baumgart-Witan, Justyna Święty-Ersetic, Natalia Kaczmarek. Polki uzyskały drugi wynik w historii krajowej lekkoatletyki – 3:21.68. Droga po ten wynik i srebro nie była jednak łatwa. Na ostatnią zmianę Polki wbiegały jako czwarte, a walka z Brytyjkami, Holenderkami oraz – dość niespodziewanie – Belgijkami była niezwykle emocjonująca.

Spodziewałyśmy się, że z Holenderkami będzie mocna walka. Widziałyśmy jaki miały skład oraz jak się prezentowały w tym sezonie i tutaj na mistrzostwach Europy. Podjęłyśmy z nimi walkę i wierzyłyśmy, że możemy z nimi wygrać – przyznawała Anna Kiełbasińska, która pobiegła na pierwszej zmianie.

Sztafetę kończyła wicemistrzyni Europy z Monachium, czyli Natalia Kaczmarek. Polka musiała się na bieżni zmierzyć z innym wyzwaniem niż przypuszczała.

Wiedziałam, że Femke Bol będzie mocna. Chciał z nią walczyć, ale wiedziałam, że będę do tego potrzebowała przewagi kilku metrów. Spodziewałam się iż będę musiała bronić pozycji, a jednak odebrałam pałeczkę jako czwarta. To postawiło przede mną nowe zadanie. Chciałbym przyprowadzić naszą sztafetę na jak lepszym miejscu. Dałam z siebie wszystko i udało się wywalczyć to srebro. Jestem z nas dumna, bo uzyskałyśmy świetny czas – mówiła Kaczmarek.

Jako trzecia na bieżni zaprezentowała się Justyna Święty-Erestic, która cztery lata temu kończyła sztafetę. Jedna z liderek naszej kadry podkreślała wysoki poziom jaki zaprezentowały na bieżni  nasze zawodniczki uzyskując drugi czas w historii.

Myślę, że każda z nas wykrzesała z siebie ostatki sił. Walczymy dla drużyn, chciałyśmy obronić mistrzostwo Europy. Jednak przegrać z takim wynikiem to żaden wstyd. Pobiegłyśmy drugi czas w historii i mamy srebrne medale. To pokazuje jak bardzo wysoki był tutaj poziom sportowy. Natomiast my jesteśmy spokojne, za dwa lata zrobimy wszystko żeby mistrzostwo Europy w sztafecie wróciło do nas – deklarowała Święty-Ersetic.

Wielgosz, która jeszcze kilka miesięcy temu rozważała zakończenie kariery i borykała się z poważnymi problemami zdrowotnymi spisała się na mokrej bieżni Olympiastadion znakomicie. Po pełnej pasji walce na ostatniej prostej finiszowała trzecia z czasem 1:59.87.

Do końca biegu byłam przytomna. Starałam się odsunąć od siebie negatywne myśli. Od początku było prawdopodobnie, że dziewczyny lepiej dobiorą sobie miejsca w stawce niż ja, biegnąc po pierwszym torze. Starał się trzymać czołówki i koncentrować. Wiedziałam, ze wszystko rozstrzygnie się na ostatniej serce. I tak było – analizowała Wielgosz.

Przed biegiem finałowym w Monachium zakończyły się bardzo obfite opady deszczu.  Nad stadionem pojawiły się imponujące tęcze.

Spojrzałam na nie i wystraszyłam się, że mogę stracić koncentrację. Tak się nie stało, wytrzymałam. Natomiast ciągle nie dociera do mnie to, że jestem medalistką mistrzostw Europy – przyznawała Polka.

Dla Wielgosz, która przed czterema laty w Berlinie była piąta medal w Monachium jest pierwszym w karierze na imprezie międzynarodowej.

Tyle lat czekania. Mam nadzieję, że to początek sukcesów. Wywalczyłam ten medal. Zawsze wierzyłam, że stać mnie na takie sukcesy. Nigdy nie stawiałam się w cieniu koleżanek z bieżni – podkreśliła brązowa medalistka.

Słowa uznania Wielgosz skierowała też w stronę swojego trenera, Jacka Kostrzeby.

Trener świetnie mnie przygotował żeby ten medal tutaj zdobyć. Jestem z niego dumna, że udało mu się tak misternie to wszystko zaplanować – chwaliła szkoleniowca.

Znakomite czwarte miejsce w biegu na 3000 metrów z przeszkodami zajęła Alicja Konieczek. Miejsce okrasiła czasem 9:25.15, czyli trzecim rezultatem w historii polskiej lekkoatletyki. Polka była niezwykle bliska medalu. Sukcesywnie odrabiała starty do liderek, a gdy Elizabeth Bird straciła siły Konieczek niemal dogoniła ją na mecie.

Zobaczyłam jak Brytyjka umiera w rowie, ale nie było szans żeby odrobić do niej na ostatniej prostej. Tego biegu nie można było inaczej rozegrać. Myślałam, że będę w stanie pobiec 9:22, może gdyby inaczej pobiegły rywalki to by się to udało. Świetnie biegło mi się ostatnie dwa okrążenia, gdy miałam za plecami Turczynkę. To bardzo pomagało, może gdybym miała kogoś takiego wcześniej wyglądałoby to inaczej – opowiadała w strefie mieszanej Konieczek.

Dla zawodniczki AZS Poznań dzisiejsze czwarte miejsce to największy sukces w karierze.

Bardzo się cieszę z tego miejsca. Dotychczas bywałam w drugiej dziesiątce. Tutaj mnie wszystko cieszyło. Dawno tak nie miałam – radośnie mówiła Konieczek.

Do niedzielnego półfinału biegu na 100 metrów przez płotki awansowała Klaudia Wojtunik. Polka była w swoim biegu trzecia z czasem 13.40. Tym samym zawodniczka klubu AZS Łódź dołączyła do rozstawionych już w półfinale Klaudii Siciarz i wiceliderki europejskich tabel Pii Skrzyszowskiej.

Przed finałowym dniem mistrzostw Europy w Monachium Polka ma 11 medali – dwa złote, pięć srebrnych i cztery brązowe. Więcej krążków zdobyli tylko Niemcy (14) i Brytyjczycy (18). Jutro ostatnie finały.

Monachium, Maciej Jałoszyński / foto: Marek Biczyk, Tomasz Kasjaniuk

Powrót do listy

Więcej