Menu
1 / 2
Aktualności /

MŚ w Budapeszcie: mistrzostwa okiem dziennikarzy i fotoreporterów

MŚ w Budapeszcie: mistrzostwa okiem dziennikarzy i fotoreporterów
MŚ w Budapeszcie: mistrzostwa okiem dziennikarzy i fotoreporterów MŚ w Budapeszcie: mistrzostwa okiem dziennikarzy i fotoreporterów

Lekkoatletyczne mistrzostwa świata w Budapeszcie są obsługiwane przez setki dziennikarzy. W tym gronie jest ponad dwudziestka żurnalistów, reporterów i fotoreporterów z Polski. – Praca tutaj to nie tylko wyzwanie, ale też wielka przygoda i satysfakcja – mówi dziennikarz Interii Tomasz Kalemba.   

Dla publikującego przez wiele lat na łamach portalu Onet, a od tego roku będącego dziennikarzem Interii Kalemby mistrzostwa w Budapeszcie są już siódmą edycją lekkoatletycznego czempionatu. Wszystko zaczęło się ponad dekadę temu w Daegu, a wyjazd tam był niejako pokłosiem sytuacji, która miała miejsce dwa lata wcześniej w Berlinie. 

To był czas, kiedy media elektroniczne nie jeździły jeszcze regularnie na tak duże imprezy. Wiele się trzeba było nauczyć, bo przecież w 2009 roku, kiedy były tak udane dla Polski mistrzostwa świata w Berlinie, zaspaliśmy w Onecie, gdzie wówczas pracowałem, z akredytacją. Po sukcesie w Niemczech, a potem udanych dla biało-czerwonych mistrzostwach Europy w Barcelonie, zapadła decyzja o wyjeździe do Daegu. To była daleka podróż, co spowodowało, że nie było tam zbyt wielu przedstawicieli polskich mediów – wspomina dziś redaktor Kalemba.

Dziennikarz przyznaje, że podczas wyjazdów na międzynarodowe imprezy przeżył z polskimi sportowcami wiele emocji.

Takich momentów była cała masa. Były mistrzostwa gorsze i lepsze dla naszej reprezentacji. Zdarzały się też dziennikarskie przygody, ale pewnie trzeba byłoby poświęcić na to więcej miejsca. Daegu po raz kolejny okazało się tutaj wyjątkowe. Tam jedyny wtedy medal dla Polski, i to złoty, wywalczył w skoku o tyczce Paweł Wojciechowski, który omal nie zaspał na eliminacje. Po wielu latach medal przyznano też Karolinie Tymińskiej i Paweł nie był już jedynym naszym medalistą tamtych mistrzostw. Interesująco było w Dosze, kiedy to w środku nocy odbywał się chód nad Zatoką Perską. Tam też w nocy ważyły się losy medalu dla Wojciecha Nowickiego w rzucie młotem – opowiada.

Jak przyznaje Tomasz Kalemba praca podczas lekkoatletycznych mistrzostw świata jest dużym wyzwaniem

Najtrudniejszy jest zdecydowanie brak snu. Pracę w czasie MŚ kończymy zazwyczaj późno w nocy, a zaczynamy wcześnie rano. Do tego w Dosze pracowaliśmy także w środku nocy i to do białego rana ze względu na porę rozgrywania chodu. Trybuna prasowa jest zazwyczaj oddalona od strefy wywiadów, więc trzeba nabić wiele kilometrów na stadionie i to chodząc  po schodach. Często w potwornym upale. Jeżeli jednak kocha się to, co się robi, to tak naprawdę szybko zapomina się o wszelkich niedogodnościach – konkluduje.

Pierwszy raz podczas lekkoatletycznych mistrzostw świata pracuje z kolei Przemysław Pozowski. Dziennikarz radiowy reprezentujący TOK FM obsługiwał już dwukrotnie mistrzostwa Europy i na pewnych płaszczyznach widzi analogię tych imprez.

Porównując skalę wydarzenia do mistrzostw Europy, na których byłem już w 2018 oraz 2022 roku to nie ma wielkiej różnicy. Budapeszt ma nawet mniejszy stadion niż Berlin, czy Monachium. Tutaj trybuny mają tylko 35 000 miejsc, a i tak po światowym czempionacie obiekt ma być zmniejszony – zaznacza.

Główną różnicę w obsłudze medialnej tego wydarzenia widzi jednak w poziomie sportowym jaki można obserwować podczas mistrzostw świata.

Niesamowicie opisuje się słuchaczom występy np. rewelacyjnych amerykańskich lekkoatletów – przyznaje Przemysław Pozowski.

Lekkoatletyczne mistrzostwa świata to jedna z trzech największych imprez sportowych na świecie, a co za tym idzie budzi ona ogromne zainteresowanie ze strony mediów.

Od strony organizacyjnej to mistrzostwa świata w lekkoatletyce podobne są do innych wielkich wydarzeń. Ogromne biuro prasowe, rzesze wolontariuszy. Natomiast zawsze na takich imprezach – nie ważne czy to są igrzyska europejskie, mityngi, turnieje Wielkiego Szlema, na których bywałem – są pewne braki. To naturalne. Trzeba jednak podkreślić, że często życzliwość wolontariuszy i organizatorów to łagodzą. Tak jest też w Budapeszcie – zaznacza dziennikarz sportowy TOK FM.

Organizatorzy, aby przedstawiciele mediów mogli poczuć się jak zawodnicy, zawsze podczas mistrzostw świata organizują podczas jednego z dni zawodów bieg dla mediów.

Być tutaj i nie wystartować na bieżni, na której bite są rekordy świata byłoby faux pas – śmieje się Przemysław Pozowski.

W Budapeszcie pracują także fotoreporterzy z Polski. Wśród nich są Łukasz Szeląg oraz Radosław Jóźwiak, których zdjęcia można zobaczyć m.in. na łamach Przeglądu Sportowego. Panowie od lat fotografują sport, współpracują z różnymi związkami sportowymi i są stałymi uczestnikami wielkich wydarzeń lekkoatletycznych.

Praca na zawodach lekkoatletycznych wymaga od fotoreportera oprócz przygotowania warsztatowego również przygotowania fizycznego – zauważa Łukasz Szeląg.

W tej sprawie wtóruje mu Radosław Jóźwiak przyznając, że sam sprzęt waży często kilkanaście kilogramów. 

Na niektórych zawodach w ciągu jednego dnia fotoreporter może zrobić nawet ponad 30 000 kroków. Często są ciężkie dostępy, żeby dotrzeć na miejsce przygotowane dla fotoreporterów trzeba pokonywać dziesiątki schodów. Tak było na przykład w Berlinie w 2018 roku podczas mistrzostw Europy – przypomina Jóźwiak.

Węgrzy stadion w Budapeszcie zbudowali od podstaw. To pozwoliło też bardzo dobrze przygotować miejsca pracy dla mediów.

To jest nowy stadion i do pracy mediów jest przygotowany perfekcyjnie. Z biura dla fotoreporterów w zasadzie wychodzimy bezpośrednio na płytę. Jest blisko. Mamy świetny dostęp do miejsc pracy – mówi Szeląg.

Specyfika pracy fotoreporterów wymaga dużo wcześniejszego przybywania na obiekt.

Niektóre konkurencje zaczynają się wcześnie rano. Żeby zdążyć na chód trzeba wstać po 5 rano, podobnie jak zawodnicy. Później musimy przemieścić się z całym sprzętem na stadion. Ustawiamy aparaty w kole, czekamy na decyzję czy będziemy mogli fotografować z płyty. Później trzeba te zdjęcia obrobić i wysłać do redakcji. Taki dzień kończymy często koło północy. Nie ma zbyt dużo czasu na sen – konkluduje Łukasz Szeląg.

W Budapeszcie Polacy pracują nie tylko dla krajowych mediów. Aleksandra Szmigiel jest fotoreporterką międzynarodowej agencji Reuters. 

– Dla mnie jako byłej lekkoatletki praca na takich imprezach jest spełnieniem marzeń. Praca dla Reutersa to trudne i wymagające zadanie, ale jest ogromnie satysfakcjonujące – przyznaje Szmigiel.

Lekkoatletyczne mistrzostwa świata w Budapeszcie potrwają do niedzieli. Transmisje m.in. w Telewizji Polskiej. Polecamy też śledzić relację wszystkich polskich dziennikarzy, w tym zespołu prasowego PZLA, którzy przyjechali pracować w stolicy Węgier.

Budapeszt, Maciej Jałoszyński / foto: Tomasz Kasjaniuk

Powrót do listy

Więcej