W finale skoku wzwyż podczas rozgrywanych w Budapeszcie lekkoatletycznych mistrzostw świata Norbert Kobielski zajął dziesiąte miejsce. Do półfinału awansowała płotkarka Pia Skrzyszowska oraz średniodystansowcy Mateusz Borkowski i Filip Ostrowski.
Finał konkursu skoku wzwyż Polak rozpoczął od bezproblemowego zaliczenia pierwszej wysokości, czyli 2.20. Później w drugim skoku zaliczył 2.25.
– Ten start był trochę poniżej moich oczekiwań. Po skoku jaki oddałem na 2.25 pomyślałem, że to będzie naprawdę świetny konkurs, ale niestety coś się popsuło – powiedział Kobielski.
Po zaliczeniu 2.25 nasz zawodnik trzykrotnie strącił poprzeczkę zawieszoną na 2.29.
– Próbowałem w tych trzech skokach na 2.29 powtórzyć to co zrobiłem na 2.25. Czułem, że wszystkie te próby były bliskie i wszystkie były do siebie podobne. Jednak miałem zły rytm i to właściwie zadecydowało tym, że nie udawało się skoczyć – analizował swojej skoki reprezentant Polski.
Kobielski nie traktuje dziesiątego miejsca jako złego występu.
– Pierwszy raz od dawna byłem na konkursie uśmiechnięty. Mam nadzieję, że odzyskałem na stałe radość ze skakania. W zeszłym roku o tej porze siedziałem w domu ze złamaną nogą. Wróżono mi, że ten sezon będę miał stracony. Na szczęście udało się szybciej zrehabilitować i zaliczyłem już sezon halowy z mistrzostwami Europy w Stambule włącznie. Tutaj jestem dziewiąty, mam nadzieję to jest dopiero początek mojej drogi i prawdziwej przygody ze sportem – podsumował.
Już eliminacje pokazały, że poziom biegu na 100 metrów przez płotki będzie w Budapeszcie bardzo wysoki. Kendra Harrison, była amerykańska rekordzistka świata, wygrała trzecią serię kwalifikacyjną z najlepszym wynikiem na świecie w tym sezonie – 12.24. W sumie poniżej 13 sekund pobiegło aż 27. zawodniczek, a awansu do kolejnej rundy nie dawał rezultat na poziomie 12.95. Bardzo dobrze w tej niezwykle wyrównanej stawce spisała się Pia Skrzyszowska. Startująca w drugiej serii eliminacyjnej Polka osiągnęła czas 12.65 i zajęła drugie miejsce.
– Byłam troszkę zestresowana przez startem, ale dzięki temu byłam również bardziej skupiona. Wiedziałam, że nie chcę popełnić żadnego błędu i po prostu łatwo wejść do półfinału. Faktycznie byłam lekko zestresowana, bo eliminacje są zawsze dziwne. Człowiek czeka tyle na ten start i gdy on przychodzi człowiek dziwi się, że to już – mówiła Skrzyszowska.
Zawodniczka reprezentacji Polski, której generalnym sponsorem jest Grupa Orlen, miała, tak samo jak Nia Ali, reakcję startową na poziomie 0.142, czyli najlepszą w stawce, ale jak sama przyznała dopiero w drugiej części dystansu czuła się dobrze.
– Faktycznie początek był taki, że nie umiem go opisać. Pomyślałem wtedy, że jestem w czwórce i muszę gonić żeby w niej być. Jednak później czułam, że jestem druga i bezpiecznie awansuję. Nie musiałam walczyć o wygraną – podkreśliła.
W Budapeszcie panują ekstremalne upały, a temperatura przekracza 35 stopni. Nie wpłynęło to jednak na postawę Skrzyszowskiej.
– Nie było tak gorąco jak myślałam. Oczywiście było ciepło, ale lód mi pomógł. Piłam dużo wody, a rozgrzewkę spędziłam w chłodnej siłowni – opowiadała Skrzyszowska.
W przeciwieństwie do Pii Skrzyszowskiej słaby start zanotowała w Budapeszcie druga z naszych płotkarek. Klaudia Siciarz była w czwartej serii dopiero ósma, uzyskała czas 13.25 i nie awansowała do środowego półfinału.
Udanie rozpoczął zmagania na mistrzostwach świata Mateusz Borkowski. W drugiej serii eliminacyjnej na dystansie 800 metrów Polak długo czaił się w środku stawki, ale na ostatniej prostej zaatakował i spokojnym krokiem wbiegł do kolejnej rundy. Wygrał swój bieg z czasem 1:45.40.
– Dzisiaj naprawdę biegało mi się fajnie. Tartan jest dla mnie idealny. To był mądry bieg w moim wykonaniu. Wygrałem serię i awansowałem do półfinału. Ten bieg był na najlepszy wynik w sezonie, widać więc, że jest forma. 800 metrów to dystans gdzie wszystko może się wydarzyć. Zobaczymy jak będzie – przyznał Borkowski.
Drugi z Polaków zgłoszonych do rywalizacji 800 metrów – Filip Ostrowski – na finiszowej prostej walczył do ostatnich metrów, aby bezpośrednio awansować do kolejnej rundy. Przybiegł na metę czwarty z wynikiem 1:45.76 i ostatecznie dzięki niemu wywalczył awans do kolejnej rundy.
Budapeszt, Maciej Jałoszyński / foto: Tomasz Kasjaniuk