Menu
1 / 0
Aktualności /

Małachowski w drodze po olimpijskie złoto

Małachowski w drodze po olimpijskie złoto

Sezon rozpoczął bardzo dobrze – od wyniku 65.62 m uzyskanego w Białymstoku. Tylko raz, w 2009 roku, miał lepszą inaugurację. Kilka dni później podczas Diamentowej Ligi w Dausze poprawił się na 67.53. A to oznacza, że Piotr Małachowski jest w znakomitej dyspozycji na wyjściu na ostatnią prostą przed igrzyskami w Londynie.

Sezon rozpoczął bardzo dobrze – od wyniku 65.62 m uzyskanego w Białymstoku. Tylko raz, w 2009 roku, miał lepszą inaugurację. Kilka dni później podczas Diamentowej Ligi w Dausze poprawił się na 67.53. A to oznacza, że Piotr Małachowski jest w znakomitej dyspozycji na wyjściu na ostatnią prostą przed igrzyskami w Londynie.

W czasach juniorskich miał w Polsce wielkiego rywala – Michała Hoduna. To Hodun zdecydowanie wybijał się na pierwszy plan, zdobywając medale mistrzostw świata i Europy. Później jednak Małachowski zaczął wychodzić z cienia i stał się czołowym młodzieżowcem globu. Przełomowy okazał się rok 2005, kiedy jako 22-latek zdobył złoto seniorskich mistrzostw Polski i srebro młodzieżowych ME w Erfurcie. To dodało mu pewności siebie i pozwoliło na przekroczenie pierwszej poważnej bariery w seniorskim dysku, czyli 65 metrów. Tę granicę pokonał już w sezonie 2006, bijąc też 21-letni rekord Polski Dariusza Juzyszyna. Od tej pory Małachowski niepodważalnie dominuje w tej konkurencji w naszym kraju (jego 10-ty wynik w karierze wynosi prawie 68 metrów, a więc jest o 2 metry lepszy od wspomnianego rekordu Juzyszyna!).

Piotr potwierdził też, że jest bardzo odporny psychicznie. Pojedynki jakie toczył z Robertem Hartingiem w MŚ 2009 i w ME 2010 przejdą do historii tej konkurencji. Ubiegłoroczny czempionat globu w Daegu zupełnie mu nie wyszedł, ale to były dziwne mistrzostwa dla całej naszej kadry. Poza tym, Małachowskiego nękały w ostatnich latach kontuzje, co uniemożliwiło odpowiednie przygotowanie do tak wielkiej imprezy. Dziś wydaje się jednak, że najgorsze nasz dyskobol ma już za sobą, co potwierdza trener, współtwórca największych sukcesów Piotra, Witold Suski:

- Kluczem do dalekiego rzucania wydaje się być brak problemów zdrowotnych. Solidne przygotowania rozpoczęliśmy od początku roku i w tym czasie Piotrek nie narzekał na żadne dolegliwości. Jest w dobrej dyspozycji. Wciąż trochę obawiam się o jego prawe kolano, ale na razie wszystko wydaje się być w porządku.

- Piotr wspominał też, że sporo schudł, a przy tym jest silny i szybki.

- To prawda. Jego waga o tej porze roku przeważnie wynosiła 130 kilogramów, teraz waży 124. To sporo mniej. A przy tym nie stracił na motoryce, jest dość szybki, choć jeszcze nie tak szybki, jak w swoim najlepszym okresie. Ale jestem przekonany, że jeśli zdrowie mu pozwoli to będzie dla niego bardzo dobry sezon.

- Treningi z okresu zimowego i wiosennego już przynoszą efekt. Jak dla Piotra będą wyglądały najbliższe tygodnie?

- Teraz wchodzimy w starty. W sobotę Piotrek weźmie udział w zawodach w Halle. Tam na pewno będzie mocny konkurs, bo jednym z rywali ma być jego odwieczny rywal, Robert Harting. Później wystartuje w Czechach, a co dalej – będziemy się rozglądać. Jedno jest pewne: nie będzie takiego szaleństwa jak dwa lata temu, kiedy przeskakiwał z mityngu na mityng. Teraz nie walczymy o zwycięstwo w Diamentowej Lidze. Jeśli będzie rzucał solidnie i regularnie to i tam powinno mu się udać.

- Zaskakuje Pana wysoka forma i wspaniałe wyniki polskich miotaczy na początku sezonu? To może być efekt złapania świeżości po odpuszczeniu ciężkich zimowych treningów?

- Z jednej strony na pewno tak. My z Piotrem ciężko trenowaliśmy jeszcze na obozie w kwietniu. Teraz zeszliśmy z tych obciążeń. Dla lekkoatletów rozpoczął się okres uzyskiwania minimów na Londyn. Jest on krótki, więc trzeba było odpuścić ciężki trening. Od tego momentu praca wykonana w ostatnich miesiącach powinna dawać rezultaty.

- Porównując rok 2008 z obecnym, jakie zauważa Pan różnice w przygotowaniu i w formie swojego najlepszego zawodnika?

- Nie da się tego porównać. Wtedy Piotr nie miał kłopotów zdrowotnych, teraz jest już po licznych przejściach pod tym względem. Na przełomie lat 2006/2007 wykonaliśmy ciężką pracę. Ta podstawa pozwoliła złagodzić nieco obciążenia w kolejnym sezonie, a więc widać było że taki sposób przygotowania musi wypalić. Później zaczęły się jednak kłopoty z palcem, z przepukliną, z kolanem. Przerwy były dłuższe, a więc czasu na porządny trening mniej. Przed obecnym sezonem przygotowania dość luźno zaczęliśmy w grudniu. Dopiero od obozu w RPA poszła ostra robota. Dziś jest w wysokiej dyspozycji fizycznej, wyrównał swój rekord życiowy w rwaniu – 140 kilogramów. To bardzo dobry wynik. No i trzeba wziąć pod uwagę, że jest lżejszy niż w poprzednich latach. Jeśli chodzi o siłę trudno ocenić stopień progresji, bo zmieniliśmy sposób robienia przysiadów z obciążeniem. Wcześniej robiliśmy przysiady tyłem, teraz przodem, a więc z mniejszymi obciążeniami. Ale efekt jest pozytywny. Co więcej? W ostatnich sezonach dużo rzucał na treningach kulkami, teraz wróciliśmy do ciężkich dysków. Kulki trochę go zamulały. Teraz potrafi przerzucić granicę 60 metrów dyskiem o wadze 2,5 kilograma. Z moich obserwacji wynika, że stać go na jeszcze więcej, ale już i tak na tym poziomie można myśleć o rzutach 70-metrowych „dwójką”.

- Z pewnością przed obecnym sezonem siedliście z Piotrem i rozmawialiście na temat celu na Londyn.

- Spodziewam się, że walka znów rozstrzygnie się między nim, a Hartingiem. Szykujemy się na mocny konkurs. Jeśli pogoda będzie dobra, nie będzie lało trzeba będzie rzucać na poziomie 70 metrów. Już po pierwszym starcie Hartinga widać, że jest silny. Ale spróbujemy go w Londynie pokonać… Obaj delikatnie na razie wspominamy o konkursie olimpijskim i doskonale zdajemy sobie sprawę, że trzeba się uporać z granicą 70 metrów. A to może dać złoty medal olimpijski.

- A co z tegorocznymi mistrzostwami Europy w Helsinkach?

- Wstępnie nie jesteśmy zainteresowani, ale zobaczymy jak wszystko się poukłada. Nie wykluczone, że jednak Piotr tam wystartuje, bo ten ostatni obóz przygotowawczy przed igrzyskami zaczynamy na początku lipca, a więc po mistrzostwach Europy. Oczywiście gdyby wystartował w Helsinkach broniłby wywalczonego w 2010 roku złota ME. Nie mamy jednak takiego ciśnienia. Wszystko zależy od Piotra. Jeśli będzie potrzebował takiego startu, nie będzie przeciwwskazań. Wybór będzie należał do niego.

-----------------------------------

Piotr Małachowski to niezwykle pogodna osoba. Bardzo otwarty i kontaktowy. Ma też różne zainteresowania pozasportowe. O jego wyczynach na trąbce (zaczynał w orkiestrze strażackiej) krążą już legendy. Lubi dobre samochody i dobrą kuchnię. Angażuje się w wiele projektów charytatywnych, jest m.in. ambasadorem Fundacji im. Kamili Skolimowskiej. Od kilku lat znajduje się w profesjonalnej grupie Orlean Team. Ma na koncie srebro IO 2008, srebro MŚ 2009, złoto ME 2010 oraz srebro MME. Dwukrotnie wygrywał Puchar Europy, raz triumfował w Drużynowych ME. Jest wielokrotnym medalistą MP i rekordzistą kraju. Jego rekord życiowy (to oczywiście jednocześnie rek. Polski) wynosi 69.83 m.

Powrót do listy

Więcej