Menu
1 / 0
Aktualności /

ME w Helsinkach – sobota: sztafeta kobiet i Noga bardzo szybcy

ME w Helsinkach – sobota: sztafeta kobiet i Noga bardzo szybcy

Nasza żeńska sztafeta 4x100 m zajęła 3. miejsce w swojej serii półfinałowej i awansowała do finałowego biegu, który odbędzie się w niedzielne popołudnie. Ta sztuka nie udała się naszym panom na tym samym dystansie, którzy nie ukończyli półfinałowej rywalizacji.

 

Nasza żeńska sztafeta 4x100 m zajęła 3. miejsce w swojej serii półfinałowej i awansowała do finałowego biegu, który odbędzie się w niedzielne popołudnie. Ta sztuka nie udała się naszym panom na tym samym dystansie, którzy nie ukończyli półfinałowej rywalizacji.

 

Polki wystartowały w półfinale w składzie: Marika Popowicz, Daria Korczyńska, Marta Jeschke i Ewelina Ptak. Biegłay na szóstym torze. Popowicz bardzo dobrze wyszła z bloku i płynnie przekazała pałeczkę Korczyńskiej. Ta ruszyła w kierunku Jeschke. Dwie pierwsze zmiany były w wykonaniu Polek bardzo dobre. Przy trzeciej, gdy Jeschke przekazywała pałeczkę Ewelinie Ptak było dość ryzykownie, ale dziewczyny zmieściły się w strefie zmian. Ptak biegła na ostatniej zmianie obok legendarnych sprinterek – Merlene Ottey (52-letnia Jamajka, startująca w barwach Słowenii) oraz Francuzki Christine Arron. Zdołała jednak doprowadzić polską sztafetę do mety na trzeciej pozycji. I – co najważniejsze – w bardzo dobrym czasie: 43.13, który plasuje nasz zespół na wysokim miejscu w światowym rankingu. To praktycznie zapewnia im występ w igrzyskach. – To był mój najważniejszy bieg w całej 11-letniej karierze. Starałam się dać z siebie wszystko. 11 lat czekałam na to, by jechać na igrzyska, to spełnienie marzeń. Inne sprawy, problemy odeszły w zapomnienie. Liczyło się tylko tu i teraz. Pokazałyśmy, że stać nas na ten olimpijski awans. Ten sezon był dla nas okrutny pod względem psychologicznym. Teraz, kiedy zrealizowałyśmy cel w postaci olimpijskiego awansu, pokażemy na co nas stać w finale mistrzostw Europy. Staniemy na bieżni tak samo zdeterminowane jak dziś – powiedziała Popowicz. – Bardzo się cieszymy, że wreszcie się udało. W ostatnich tygodniach nie szły nam te sztafetowe starty. W Helsinkach miałyśmy nóż na gardle, ale na szczęście się udało. Jesteśmy bardzo zadowolone – dodała Korczyńska. – Przyjeżdżając tutaj miałyśmy na celu poprawienie dotychczasowego wyniku i zapewnienie sobie wyjazdu na igrzyska. Kosztowało nas to dużo stresu – powiedziała Jeschke. - Koncentrowałam się tylko na Marcie, patrzyłam na jej nogi, chciałam w odpowiednim momencie odebrać od niej pałeczkę. Nie zwalniałam, wiedziałam, że jeśli Marta nie krzyczy, żebym zaczekała, jest dobrze. Zmieniłyśmy na ostatnim metrze. Nasza praca zaowocowała tym dzisiejszym wynikiem, czekałyśmy na przez kilka ostatnich lat – stwierdziła Ptak.

Pewne miejsce w reprezentacji olimpijskiej mają nasi sprinterzy, którzy plasują się wysoko w światowym rankingu. Do Helsinek przyjechali potwierdzić wysoką dyspozycję i walczyć o medal ME. Niestety, odpadli już w półfinale. Startujący z bloków Jakub Adamski w dobrym tempie dobiegał do strefy zmian na zejściu z wirażu. Kiedy jednak wyciągał rękę, żeby podać pałeczkę Dariuszowi Kuciowi, został potrącony w bark przez biegnącego na sąsiednim torze Łotysza. – To spowodowało, że ugięły mi się biodra, straciłem rytm i nie zdążyłem już przekazać pałeczki Darkowi. Nauczy nas to, żeby przewidywać pewne sytuacje, które zdarzają się na bieżni. Musimy wyciągnąć wnioski w perspektywie igrzysk. Szkoda, bo awans do finału był spokojnie w naszym zasięgu. A tam mogliśmy walczyć o medal – powiedział Adamski. Kuć nie odebrał od niego pałeczki i już po 120 metrach polska sztafeta zakończyła udział w mistrzostwach Europy. – Gdyby udało się przejąć pałeczkę od Kuby zmiana byłaby idealna. Nie wiadomo, jak potoczyłby się dalej ten bieg, ale mieliśmy szansę na zwycięstwo w półfinale i bardzo dobry czas. Nie udało nam się. Dobrze, że to się stało przed igrzyskami, a nie na tej najważniejszej imprezie sezonu – pocieszał się Kuć.

W eliminacjach rzutu dyskiem kobiet wystartowała Joanna Wiśniewska. Mistrzostwa Europy w Helsinkach to dla niej szansa na wywalczenie olimpijskiej kwalifikacji (do wymaganych 62 metrów brakuje jej 8 centymetrów). Brązowa medalista poprzednich mistrzostw Europy z Barcelony miała w najlepszym rzucie eliminacyjnym 57.54 m – to był ósmy wynik dnia, który dał jej awans do finału. – Zawsze trzeba mieć nadzieję i ja też mam taką przed finałem. Przyznaję, że nie lubię takiego chłodu i wiatru, jaki jest charakterystyczny dla fińskiej pogody, ale nie będę sobie tego wmawiać. Pójdę na finał i postaram się dostosować do panujących warunków. Jestem w stanie rzucić wynik, który zapewni mi olimpijską kwalifikację. W finale karty będą rozdawać Niemka Mueller i Chorwatka Perković. Ale trzecie miejsce jest tu w zasięgu kilku zawodniczek – powiedziała Wiśniewska.

W dobrym stylu awansował do półfinału na dystansie 110 m pł Artur Noga. Piąty zawodnik poprzednich igrzysk olimpijskich (to samo miejsce zajął w finale ME 2010) wygrała swoją serię eliminacyjną z czasem 13.49. – Bieg był w miarę przyzwoity, kontrolowałem to, co robią rywale. Najważniejsze, że awansowałem, jutro będę się starał poprawić ten czas. Stawka jest naprawdę mocna. Jeśli zdobędę tu medal, będę bardzo szczęśliwy – powiedział. W eliminacjach odpadł drugi z naszych płotkarzy – Dominik Bochenek – który popełnił błąd na ostatnim płotku i był ostatni w swojej serii.

Przemysław Czerwiński, który dwa lata temu w Barcelonie zdobył brązowy medal w skoku o tyczce, w Helsinkach nie zaliczył żadnej wysokości (trzykrotnie strącił 5.30). Do finału na 1500 metrów nie udało się awansować ani Angelice Cichockiej (11. w swojej serii – 4:14.59), ani Lidii Chojeckiej (13. w swojej serii – 4:20.66). W biegach półfinałowych mężczyzna tym samym dystansie mieliśmy trzech reprezentantów. Bartosz Nowicki i Mateusz Demczyszak startowali razem w I serii. Nowicki był 7. Czas 3:41.82 dał mu jednak awans do finału. – Jestem zadowolony, wypełniłem plan, którym był awans do finału. W niedziele będę już biegł inaczej, będę się ścigał na końcu i dam z siebie wszystko. Dziś przez pewien czas prowadziłem, ale nie jestem typowym pacemakerem. Na szczęście udało się zakwalifikować do decydującej rozgrywki – powiedział Nowicki.

Mateusz Demczyszak był 10. (3:43.97). Z kolei w II, znacznie wolniejszej serii półfinałowej wystartował Krzysztof Żebrowski. Był tam 11. z czasem 3:48.00. – To mój debiut w tak dużej imprezie, zbieram doświadczenie. Chciałem wejść do finału, ale nie udało się. Mam jednak nadzieję, ze to dopiero początek mojej międzynarodowej kariery – powiedział 22-letni zawodnik.

 

Powrót do listy

Więcej