Menu
1 / 2
Aktualności /

HMŚ Belgrad 2022: czwarte miejsce Justyny Święty-Ersetic w biegu na 400 metrów

HMŚ Belgrad 2022: czwarte miejsce Justyny Święty-Ersetic w biegu na 400 metrów
HMŚ Belgrad 2022: czwarte miejsce Justyny Święty-Ersetic w biegu na 400 metrów HMŚ Belgrad 2022: czwarte miejsce Justyny Święty-Ersetic w biegu na 400 metrów

Justyna Święty-Ersetic zajęła czwarte miejsce w finałowym biegu na dystansie 400 metrów podczas rozgrywanych w Štark Arenie w Belgradzie halowych mistrzostw świata.

Polka mocno wystartowała z bloków i biegła w połowie stawki. Na ostatniej prostej chciała jeszcze zaatakować podium, ale rywalki były szybsze. Pierwsza metę minęła Shaunae Miller-Uibo (50.21), druga Femke Bol (50.57), trzecia Stephenie Ann McPherson (50.79). Polka ostatecznie minęła linię mety jako czwarta z czasem 51.40.

Dałam się z siebie maksimum. Starałam się mocno ruszyć i początek był taki jak zaplanowaliśmy z trenerem. Bieg jednak potoczył się inaczej – mówiła po zejściu z bieżni Święty-Ersetic.

Dla naszej utytułowanej sprinterki to już trzecie halowe mistrzostwa świata (po 2014 i 2018), które kończy w indywidualnym starcie na czwartym miejscu.

Byłam tutaj przygotowana na medal. Jest niedosyt po tym biegu, nie będę ukrywała – przyznała.

Przed podopieczną Aleksandra Matusińskiego w Belgradzie jeszcze niedzielny występ w sztafecie.

Jesteśmy naprawdę mocne. Od dłuższego czasu wiedzieliśmy, że nie będzie tutaj Gosi Hołub. Nie ma z nami Ani Kiełbasińskiej. Z pewnością jest to dla naszej sztafety pewne osłabienie, bo Ania była w tym sezonie w bardzo dobrej dyspozycji. Ale jest Natalia, jestem ja, jest Iga, której dyspozycja wraca. Ola i Kinga też są spragnione szybkiego biegania. Liczę, że w finale sztafety będziemy robić najlepiej to co potrafimy, czyli po prostu powalczymy o tytuł halowych mistrzyń świata – zapewniła Justyna Święty-Ersetic.

Polska zawodniczka przyznała też, że po tym sezonie halowym ma mieszane uczucia, jeśli chodzi o starty indywidualne.

Wiem, że było mnie stać w tym sezonie na lepsze bieganie. To pokazywały już mistrzostwa Polski, gdzie poprawiłam rekord kraju biegnąc po drugim torze – zauważyła, dodając, że zdecydowanie od areny w Belgradzie woli bieżnię z Areny Toruń, która wg. naszej zawodniczki ma zdecydowanie lepiej wyprofilowane wiraże i szybszą bieżnię. 

Finałowy konkurs pchnięcia kulą nie przyniósł nam sukcesów. Polacy od początku spisywali się poniżej oczekiwań. Haratyk pchnął daleko, ale wypadł z koła. Kula po próbie Bukowieckiego wylądowała przed 20 metrem – sędziowie zmierzyli 19.79. Tymczasem popis umiejętności zaprezentowali mocarze spoza Europy. Najpierw Tom Walsh machnął 22.29, a po chwili Ryan Crouser objął prowadzenie pchając 22.44. Na to wszystko odpowiedział jednak w trzeciej serii, dość niespodziewanie, Darlan Romani – 22.53. W drugiej serii Bukowiecki poprawił się o metr pchając 20.79, Haratyk osiągnął 20.42. Trzecia seria to 20.88 Haratyka i nieudane pchnięcie Bukowieckiego. Wszystko przełożyło się ostatecznie na dziewiąte i dziesiąte miejsce Polaków. Po konkursie Michał Haratyk przyznał, że zdawał sobie sprawę, że jego forma nie jest optymalna.

Wiedziałem, że moje wyniki z tego roku nic nie dadzą. Dlatego chciałem tutaj mocno wejść w konkurs. Nie wiem czy byłbym coś więcej wyrzeźbić, ale poziom jest przecież kosmiczny – przyznał po konkursie Michał Haratyk.

Poziomem konkursu nie był zaskoczony Konrad Bukowiecki.

Te wyniki, które padły nie robią na mnie wrażenia. Przez te lata w sporcie nauczyłem się patrzeć na siebie. Fakt, wyniki imponujące – kiwał głową zawodnik ze Szczytna.

25-letni Bukowiecki, który w tym roku pchał pod 22 metry, był bardzo niezadowolony ze swojego występu w belgradzkiej hali.

Mogłem zrobić tutaj więcej, a nie zrobiłem praktycznie nic, jeśli chodzi o moje możliwości. 20.79 to nie jest wynik, który zadowalałby mnie w jakimkolwiek stopniu. Wystarczy spojrzeć na to jak wyglądał ten sezon w moim wykonaniu – mówił Bukowiecki.

Polak, który często już w pierwszej kolejce osiąga znakomite wyniki, przyznał, że w Belgradzie mimo nieudanego wejścia w konkurs miał prawo mieć nadzieję, że jeszcze się poprawi.

Nie wyszło mi to pierwsze pchnięcie, ale miałem dwa następne żeby się poprawić. To jednak nie wystarczyło. Poziom jest jednak bardzo wysoki, a ja mogę mieć pretensje tylko dla siebie. Gdybym trafił dziś kulę to by poleciała naprawdę bardzo daleko – dodał były halowy mistrz Europy.

W niedzielę zakończenie mistrzostw. W pierwszej sesji czeka nas jeden finał z udziałem reprezentanta Polski – to skok wzwyż z Norbertem Kobielskim.

Pełne wyniki: Belgrad

Belgrad, Maciej Jałoszyński / foto: Marek Biczyk

Powrót do listy

Więcej