Ósme miejsce zajęła w finale polska sztafeta mieszana 4 x 400 metrów. W dramatycznych okolicznościach – po upadku na ostatnich metrach Holenderki Femke Bol – ze złota i rekordu świata mogła się cieszyć ekip Stanów Zjednoczonych.
W finale Polska startowała z pierwszego toru. Na początku do rywalizacji przystąpił Igor Bogaczyński, który zastąpił w składzie Kajetana Duszyńskiego – borykającego się z problemem z kolanem po upadku w porannych eliminacjach.
– Miałem pierwszy tor, który nie służy. Nie jest fajny do biegania. Trochę się stresowałem, bo nie lubię pierwszych zmian. Dałem się z siebie wszystko. To dla mnie też otwarcie kariery na 400 metrów – śmiał się Bogaczyński, który w tym sezonie dopiero pierwszy raz w karierze pokonał jedno okrążenie stadionu podczas oficjalnych zawodów.
Młody Bogaczyński przekazał pałeczkę doświadczonej i wracającej do rywalizacji po wielu miesiącach walki o zdrowie Patrycji Wyciszkiewicz-Zawadzkiej.
– Mieliśmy dziś dwa dobre biegi, dużo lekcji odrobiliśmy. Daliśmy z siebie wszystko. Zostawiliśmy na bieżni serce. Jestem dumna z naszej ekipy, jestem dumna z siebie. Wydaje mi się, że odrobiłam sporo na swojej zmianie. Wszyscy jednak walczyliśmy, a Igor od którego odbierałam pałeczkę zebrał dużo cennego doświadczenia jako debiutant na takiej imprezie -przyznała Wyciszkiewicz-Zawadzka.
Na trzeciej zmianie w polskiej ekipie zobaczyliśmy Karola Zalewskiego, który za sobą miał już świetny bieg w porannych eliminacjach.
– Ciężko jest po tych dwóch biegach. Musimy trochę ponarzekać na organizatorów, bo można zrobić tylko jedną zmianę w miksie, a jednak bieg eliminacyjny i finałowy rozgrywane są tego samego dnia – zauważył Zalewski.
Jako ostatnia do rywalizacji przystąpiła Popowicz-Drapała, która swoją zmianę zaczęła od lekkiego zderzenia z Irlandką.
– Generalnie jestem szczęśliwa, że tutaj jestem. Jest to dla mnie coś nowego, taka sztafeta. Jestem znana z tego, że walczę. Trener wystawiając mnie na czwartą zmianę podkreślał, że wie iż jestem waleczną zawodniczką. Mam nadzieję, że trochę się udało. Dwa biegi jednego dnia to dla mnie też nowe doświadczenie – powiedziała Popowicz-Drapała.
Zawodniczka bydgoskiego Zawiszy nie widziała sytuacji jaka miała miejsce na bieżni kilka metrów przed nią. Tam liderująca w biegu Femke Bol, wyprzedzana przez Amerykankę, upadła na bieżnię zgubiła pałeczkę i zaprzepaściła szanse Holendrów na triumf. Ekipa USA wygrała z rekordem świata 3:08.80. Polacy zostali sklasyfikowani na ósmym miejscu z wynikiem 3:15.49.
W biegu eliminacyjnym na 100 metrów Dominik Kopeć pomknął po pierwszym torze po czwarte miejsce. Uzyskał czas 10.12 i jako, że rywalizował w pierwszej serii musiał kilkadziesiąt minut czekać na to czy wywalczył awans do półfinału. Ostatecznie po rozegraniu siedmiu biegów Kopeć wszedł do półfinału z czasem – najlepszym wśród sprinterów, którzy nie wywalczyli bezpośredniej kwalifikacji z dużym Q.
– Bieg wydaje mi się, że był udany. Pierwsza część dystansu była naprawdę fajna, ale później nie wiem co się działo. Muszę jeszcze to przeanalizować z trenerem. Mam nadzieję, że w półfinale uda mi się pobiec może nie dużo szybciej, ale szybciej. Czuję się dobrze, bieżnia jest nowa i bardzo oddaje. Nie ma się do czego przyczepić – zaznaczył Kopeć.
Michał Rozmys długo biegł z przodu stawki w czwartej serii eliminacyjnej na dystansie 1500 metrów. Niestety na pół długości okrążenia przed metą był uczestnikiem przepychanki. Potknął się, stracił rytm i wypadł z walki o czołową szóstkę, która awansowała do finału. Na mecie był dopiero jedenasty chociaż uzyskał najlepszy czas w sezonie – 3:36.26.
– Taktyka na ten bieg była taka, żeby po prostu mądrze przebiec to 1500 metrów i awansować z pierwszej szóstki. To było w moim zasięgu. Na 200 metrów do mety potknąłem się dwukrotnie, ktoś mi przy tym pomógł . Zostałem wybity z rytmu, musiałem dostać mocnego kopniaka bo mam opuchniętą nogę – opowiadał Rozmys.
Polska ekipa złożyła protest, ale został on odrzucony. Rozmys przyznał jednak, że jego najważniejszym celem są przyszłoroczne igrzyska.
– Zmieniłem pewne elementy w treningu. Jest to ułożone bardziej pod Paryż, żeby tam była ta życiowa forma. Najwyższa jaka może być w życiu – powiedział Michał Rozmys.
Do finału rzutu dyskiem nie awansowali ani Robert Urbanek (61.30) oraz Oskar Stachnik (61.96).
W sobotnie popołudnie Paulina Ligarska kontynuowała starty w wieloboju. Najpierw pchnęła kulą 13.71, a potem przebiegła 200 metrów w 25.41. Po czterech odsłonach siedmioboju zawodniczka Sopockiego Klubu Lekkoatletycznego plasuje się na dziewiętnastej pozycji z dorobkiem 3427 pkt.
Pełne wyniki: Budapeszt
Budapeszt, Maciej Jałoszyński / foto: Marek Biczyk, Tomasz Kasjaniuk