Menu
1 / 3
Aktualności /

MŚ w Budapeszcie: Filip Moterski: kiedy istnieje szansa po prostu trzeba składać protest

MŚ w Budapeszcie: Filip Moterski: kiedy istnieje szansa po prostu trzeba składać protest
MŚ w Budapeszcie: Filip Moterski: kiedy istnieje szansa po prostu trzeba składać protest MŚ w Budapeszcie: Filip Moterski: kiedy istnieje szansa po prostu trzeba składać protest MŚ w Budapeszcie: Filip Moterski: kiedy istnieje szansa po prostu trzeba składać protest

Przyjechał do Budapesztu jako członek reprezentacji by walczyć o rację polskich zawodników. Po udanych interwencjach stał się bohaterem kadry. Filip Moterski, bo o nim mowa, na co dzień jest przewodniczącym Centralnego Kolegium Sędziów PZLA oraz nauczycielem akademickim. – W momencie kiedy istnieje szansa na powodzenie grzechem byłoby nie złożyć protestu – przyznaje.

O Filipie Moterskim głośno zrobiło się w Budapeszcie już pierwszego dnia zawodów. Dzięki jego skutecznym zabiegom polska sztafeta mieszana została dokooptowana do finału. Dwa dni później wyściskać chciała go Ewa Swoboda, która dzięki jego interwencji mogła walczyć o medal w finałowym biegu na 100 metrów. Z przewodniczącym Centralnego Kolegium Sędziów PZLA rozmawiamy na trybunach Narodowego Stadionu Lekkoatletycznego w Budapeszcie przed kolejną sesją zawodów.

Czujesz się już gwiazdą?

Absolutnie nie. To zawodnicy są gwiazdami. Oni walczą na bieżni, skoczniach i rzutniach. Ja tylko pomagam w kontrowersyjnych sprawach. Moja praca jest zakulisowa, chociaż trochę się cieszę, że została dostrzeżona przez media. To pokazuje, że robię coś ważnego.

Mimo to podobno są na stadionie w Budapeszcie ludzie, którzy już cię nie lubią.

Tak (śmiech). Kiedy pojawiam się w TIC-u, czyli miejscu gdzie m.in. składa się protesty, nawet w sprawach nie związanych ze składaniem protestów, pierwsze pytanie brzmi czy znowu chcę coś oprotestować. Raz nawet, oczywiście w żartach, usłyszałem „o nie znowu ty”. Wolontariusze, którzy tam pracują już mnie kojarzą z dociekliwości i udanych interwencji.

To w sumie dobrze świadczy o tobie, że nie jesteś tam mile widziany, bo pokazuje, że jesteś skuteczny.

Z tą skutecznością jest różnie. Nie wszystkie protesty są rozpatrywane na korzyść. Jedno z odwołań, które złożyłem zostało odrzucone. Jak na razie jesteśmy jednak jako reprezentacja Polski jedną z najbardziej aktywnych. Muszę powiedzieć, że jest tutaj sporo sędziów międzynarodowych, którzy pełnią w swoich ekipach podobne funkcje do mojej, ale rzeczywiście te nasze protesty są bardzo konkretne. Są poświęcone konkretnym wydarzeniom, sytuacjom. W momencie kiedy istnieje szansa na powodzenie to wówczas składamy oficjalny protest.

Jak to się dzieje, od strony technicznej, że Twoje interwencje są tak błyskawicznie rozpatrywane. Mieliśmy taką sytuację podczas rzutu młotem, że wynik Węgra był anulowany w trakcie konkursu. Czy komisja, do której składasz protest ma bezpośredni kontakt z arbitrem na płycie?

Przy konkursie rzutu młotem było troszkę przypadku. Poszedłem oprotestować pierwszy rzut Bence Halásza, ponieważ posiadałem nagranie, na którym niebyło jednoznacznie widać czy on dotknął obręczy koła, czy nie. Poprosiłem o sprawdzenie tego arbitra video. W momencie gdy to sprawdzaliśmy Węgier oddawał trzecią próbę. Arbiter był skonsternowany, że rzut uznano za ważny. W tym momencie arbiter wideo natychmiast podjął decyzję o jego anulowaniu. Był w stałym kontakcie radiowym z arbitrem konkurencji.

Czy w Polsce np. podczas mistrzostw kraju mamy możliwość wprowadzenia takich rozwiązań jakie stosowane są tutaj na mistrzostwach świata? Mówię właśnie o takich operacjach na żywym organizmie. Składaniu protestów, analizie z arbitrem wideo w trakcie trwania konkursu.

Myślę, że pytanie powinno brzmieć bardziej czy nas na to stać. Nie mówię tutaj o tzw. hawk eye, czyli metodzie stosowanej na największych imprezach takich jak budapesztańskie mistrzostwa świata. To jest bardzo kosztowne rozwiązanie. Natomiast są możliwości organizacji tego na mniejszą skalę. Nie mówię o metodach chałupniczych, ale o takich rozwiązaniach, gdzie jakość materiału byłby na poziomie co najmniej Full HD. To pozwalałoby na oglądanie tego co działo się w poszczególnych konkurencjach w sposób zadawalający. Takie rozwiązania wymagają jednak dużego zaangażowania logistycznego. To dodatkowe okablowanie, konieczność przygotowania pomieszczeń do pracy. Składa się na to bardzo dużo elementów, ale będziemy zmierzać w tym kierunku, aby to wszystko zapewnić. Myślę, że w pierwszej kolejności takie rozwiązania powinny pojawić się na mistrzostwach Polski seniorów.

Na koniec jeszcze pytanie o sytuację nie związaną z występem reprezentacji Polski. Dużo kontrowersji w Budapeszcie wynika z nieuznania protestu dot. ominięcia płotka przez Karstena Warholma. Jak ocenisz decyzję w tej sprawie?

Mogę powiedzieć tylko tyle, że zgłosiłem wątpliwości, które powziąłem na ten temat tak ekipie włoskiej jak i amerykańskiej. Włosi początkowo twierdzili, że nie będą działać. Spotkałem koleżankę z USA, której pokazałem fragment zapisu video z tą sytuacją. Wiem, że złożono oficjalne zapytanie, ale ze względu na przekroczony czas nie przyjęto oficjalnego protestu, chociaż, rozważano również apelację. Protest odrzucono, ale działania zostały podjęte. Czy słusznie? Nie wiem, widziałem to tylko z jednej kamery. Może z innej było widać coś innego? Mam tylko nadzieję, że werdykt, który był podjęty przez sędziów jest sprawiedliwy chociaż wątpliwości pozostały.

Budapeszt, Maciej Jałoszyński / foto: Tomasz Kasjaniuk

Powrót do listy

Więcej