Osiągając wynik 81.25 Dawid Wegner wywalczył awans do niedzielnego finału rzutu oszczepem podczas rozgrywanych w Budapeszcie lekkoatletycznych mistrzostw świata.
Oszczepnik Startu Nakło w drugiej próbie uzyskał wynik 81.25, który ostatecznie dał mu kwalifikację do finału.
– Zakładałem żeby ten finał załatwić sobie już pierwszym rzutem. Poleciało dopiero w tym drugim, nie jest źle. To mój trzeci wynik w karierze. Chciałem poprawić rekord życiowy, ale to zostawiam w tej chwili na finał – zapewnił.
Jak przyznał oszczepnik eliminacje nie były łatwymi zawodami.
– To był ciężki konkurs. Warunki pogodowe są jakie są. Jest duszno i ciepło. Ciężko załapać oddech. Mięśnie bardziej się męczą. Druga grupa, która rzuca w południe będzie miała jednak gorzej. Trzeba się do tego jakoś przygotować, ale też charakterem można osiągnąć wszystko – trafnie stwierdził zawodnik reprezentacji Polski.
Finał rzutu oszczepem mężczyzn jest zaplanowany na ostatnią sesję mistrzostw – w niedzielny wieczór.
– W finale będę chciał rzucić rekord życiowy. Przygotowywaliśmy się do tych mistrzostw i myślę, że trafiliśmy z trenerem Leszkiem Walczakiem z formą – podkreślił Wegner, który dodał, że w finale interesuje go „ósemka” także z przodu rezultatu.
Do finału nie udało się awansować drugiemu z naszych oszczepników. Cyprian Mrzygłód rzucał na poziomie 77-78 metrów i dało mu to miejsce poza czołową dwunastką. W najdalszym rzucie 25-letni Polak posłał oszczep na 78.49.
– Trzeba popracować nad techniką. Tutaj ewidentnie jej zabrakło. Żałuję, że w tej ostatniej próbie nie zrobiłem tego co chciałem, czyli rzucić 80 metrów. Jest bardzo gorąco, nogi trochę nie chciały współpracować – analizował.
Cyprian Mrzygłód liczy, że w finale dobrze spisze się Wegner.
– Myślę, że stać go na rzuty na poziomie 83-84 metrów. Jest przygotowany dobrze także mentalnie, ma dobrą głowę. Trzymam kciuki za miejsce w ósemce – zapowiedział.
Z minimum kwalifikacyjnym, ustalonym na poziomie 83 metrów, poradziło sobie jedynie trzech oszczepników z mistrzem olimpijskim Choprą na czele.
Budapeszt, Maciej Jałoszyński / foto: Tomasz Kasjaniuk