Menu
1 / 0
Aktualności /

HMŚ: Ejdys i Bochenek pozostają w grze

Sylwia Ejdys awansowała do finału biegu na 1500 m, a Dominik Bochenek do półfinału na 60 m pł podczas I dnia rywalizacji w Halowych Mistrzostwach Świata. Moment zawahania na starcie zdecydował o tym, że Marika Popowicz nie pobiegnie w półfinale 60 m.

Sylwia Ejdys awansowała do finału biegu na 1500 m, a Dominik Bochenek do półfinału na 60 m pł podczas I dnia rywalizacji w Halowych Mistrzostwach Świata w Doha. Moment zawahania na starcie zdecydował o tym, że Marika Popowicz nie pobiegnie w półfinale 60 m.

 

 

Na dystansie 1500 metrów Polskę reprezentuje w Katarze tylko jedna zawodniczka – Sylwia Ejdys. W piątek wystartowała w drugiej serii – jak się okazało – dużo szybszej niż pierwsza. Zwyciężczyni, Etiopka Kalikidan Gezahegne uzyskała 8:48.23. Ejdys trzymała się w czołówce. – Kontrolowałam sytuację, patrzyłam na telebim, wiadomo, że w szybszych biegach stawka się rozciąga i nie chciałam zostać daleko za prowadzącą grupą – powiedziała Sylwia. – Jestem w finale, ale muszę przyznać, że nie biegło mi się dziś dobrze. Nie było luzu. Coś w tej hali chyba wisi w powietrzu, bo widzę, że inne dziewczyny też nie czują się tu najlepiej. Ale teraz muszę się już skupić na finale. W sobotę zrobię rozruch, a potem nogi do góry i czekanie w spokoju na decydujący bieg. Mam nadzieję, że uda mi się zregenerować, mogę tu poprawić życiówkę. Z treningu wynika, że jestem w wysokiej formie, ale w tej hali nie biega się zbyt szybko.

Sylwia Ejdys walczy o finał w biegu na 1500 m (fot. Adam Nurkiewicz)

 

Problemy na bieżni w Aspire Dome miała inna Polka – Marika Popowicz. Bydgoszczanka wystartowała w drugiej serii eliminacyjnej na 60 m. Zadanie wydawało się proste: żeby awansować do półfinału wystarczyło być w czwórce (w tej serii Popowicz miała 6 rywalek), lub mieć jeden z czterech najlepszych czasów w gronie tych zawodniczek, które zajęły dalsze miejsca. Niestety, Marika wbiegła na metę dopiero jako szósta, z bardzo słabym wynikiem – 7.56. Dlaczego? – Powód jest prosty: tuż przed startem wydawało mi się, że zawodniczka na sąsiednim torze poruszyła się i sądziłam, że sędzia odstrzeli falstart. Tak się jednak nie stało. Zostałam w blokach i nie miałam już szans, żeby odrobić taką stratę na dystansie. Jestem na siebie zła, bo w ułamku sekundy podjęłam niewłaściwą decyzję, która zdecydowała o tak słabym występie. To była mój życiowa szansa. Jestem w formie, mogłam ustanowić tu rekord życiowy, znaleźć się w półfinale mistrzostw świata. A tu taka głupia sytuacja… Cóż, zapłaciłam frycowe.

Na ósmym torze, tuż obok Popowicz, w blokach uklękła niedoświadczona Malezyjka Norjannah Hafiszah Jamaludin, dla której był to pierwszy w życiu start na 60 m (na 100 m ma rekord 11.86). Rzeczywiście, poruszyła się, ale nie na tyle, by włączyć aparaturę sygnalizującą falstart. Ten moment zawahania kosztował Polkę niemal pewny awans do półfinału. Uzyskała wynik o 0.25 sek. gorszy od rekordu życiowego…

Marika Popowicz w blokach przed eliminacyjnym startem. Po jej prawej stronie Malezyjka Norjannah Hafiszah Jamaludin (fot. Adam Nurkiewicz)

 

Z awansu do półfinału cieszył się natomiast płotkarz Dominik Bochenek. Startował w tej samej serii co rekordzista świata na 110 m pł, Dayron Robles. Jeden z rywali – Dhirendra Chaudhary z Nepalu – popełnił falstart. – Trudno się dziwić, chłopak nie miał wielkich szans, bo przed wejściem na bieżnię… sędziowie wykręcili mu kolce. Miał po prostu za długie – opowiada Bochenek. Polak biegł nierówno, potrącił cztery płotki i wpadł na metę w czasie 7.78. Zajął jednak trzecie miejsce (wybrał Robles) i awansował do półfinału. – Tutejsza bieżnia jest twarda, czuć odbicie Kiedy się po niej biegnie. Przed startem czułem presję, nie chiałem odpaść już na początku. Teraz będę spokojniejszy, nie mam nic do stracenia.

Półfinały rywalizacji płotkarzy zaplanowano na 16.25 w niedzielę.

Z Dohy

Rafał Bała

Powrót do listy

Więcej