Menu
1 / 2
Aktualności /

HME w Apeldoorn: Jakub Szymański halowym mistrzem Europy! Brąz Skrzyszowskiej

HME w Apeldoorn: Jakub Szymański halowym mistrzem Europy! Brąz Skrzyszowskiej
HME w Apeldoorn: Jakub Szymański halowym mistrzem Europy! Brąz Skrzyszowskiej HME w Apeldoorn: Jakub Szymański halowym mistrzem Europy! Brąz Skrzyszowskiej

To był biało-czerwony wieczór płotkarzy w Apeldoorn. W ostatnim finale dnia Jakub Szymański wywalczył złoty medal halowych mistrzostw Europy w biegu na 60 metrów przez płotki. Kilka chwil wcześniej na tym samym dystansie brąz zdobyła Pia Skrzyszowska. Szósta w finale biegu na 1500 metrów była Weronika Lizakowska.

Dokładnie 50 lat temu – 8 i 9 marca 1975 roku – w katowickim Spodku złote medale halowych mistrzostw Europy w biegu na 60 metrów przez płotki zdobywali Grażyna Rabsztyn (Gwardia Warszawa) oraz Leszek Wodzyński (Legia Warszawa). Do tych sukcesów w piękny sposób nawiązali w piątkowy wieczór w holenderskim Apeldoorn Pia Skrzyszowska oraz Jakub Szymański. Podczas rozgrywanych w tutejszej hali Omnisport mistrzostw Europy sięgnęli oni po złoto i brąz.

Za Jakubem Szymańskim znakomite tygodnie. Od ponad miesiąca jest liderem europejskich tabel, a jego tegoroczny wynik 7.39 to rekord Polski. Ukoronowaniem ostatnich startów był finałowy bieg halowych mistrzostw Europy. Zawodnik SKLA Sopot zdobył w nim złoty medal i z czasem 7.43 wywalczył mistrzostwo kontynentu.

Wykonałem robotę, którą sobie założyłem. Zdobyłem dla Polski złoty medal. Mam nadzieję, że dzięki temu będziemy, jako reprezentacja, wysoko w klasyfikacji. Udźwignąłem dziś presję. Start wykonany w 100% perfekcyjnie. Jestem dumny z siebie i ze sztabu – podkreślił nowo kreowany mistrz Europy.

Chwilę przed biegiem Szymańskiego o brązowy medal postarała się Skrzyszowska. Reprezentantka Polski poprawiała się w Apeldoorn z każdym biegiem. Wczoraj w eliminacjach uzyskała 7.88, a piątkowym półfinale pobiegła 7.84. W finale Polka wyraźnie została za rywalkami, ale na dystansie zaczęła odrabiać i zdobyła brązowy medal z czasem 7.83.

Ten medal bardzo dobrze smakuje. Pewnie, gdyby ktoś zapytał mnie w styczniu, w jakie rezultaty celuję, to spodziewałabym się lepszych wyników. Ten sezon był dla mnie trudny. Cieszę się, że dziś zdobyłam ten brąz. Jestem w 100% usatysfakcjonowana. Postaram się kolejny medal dołożyć za dwa tygodnie podczas halowych mistrzostw świata. Bardzo bym tego chciała – powiedziała Skrzyszowska.

Halową mistrzynią Europy została Szwajcarka Ditaji Kambundji, która czasem 7.67 poprawiła w Apeldoorn rekord Starego Kontynentu.

Ten wynik mnie zaskoczył. Wiem, że to bardzo dobra zawodniczka, ale nie spodziewałam się, że będzie tak szybka w finale. Ona też byłą tym zaskoczona – skomentowała wynik mistrzyni Europy Polka.

W finale biegu na 1500 metrów zobaczyliśmy Weronikę Lizakowską. Ostatecznie nasza zawodniczka na mecie zameldowała się szósta, z czasem 4:09.64. Jak przyznała po zejściu z bieżni, w dzisiejszym starcie zabrakło jej spokoju i  doświadczenia.

Jeśli szukamy pocieszeń, to jestem bardzo zadowolona. Nigdy wcześniej nie byłam szósta w Europie. Nie zmienia to faktu, że dziś biegło mi się po prostu ciężko. Według mnie zabrakło chłodnej głowy i doświadczenia. Za bardzo chciałam być z przodu. Nie umiałam się w tym biegu ustawić – analizowała Weronika Lizakowska.

Jutro rano zawodniczka z Kościerzyny stanie na starcie biegu eliminacyjnego na 3000 metrów. 

Przede mną druga szansa, ale trzeba przyznać, że 3000 metrów to będzie już hardcore – przyznała reprezentantka Polski.

Po wybornym porannym biegu eliminacyjnym, w którym uzyskał świetne 45.69, Maksymilian Szwed przystąpił do półfinału jako jeden z faworytów. W wyniku losowania przyznaniu mu w drugiej serii szósty tor. Polak pobiegł bardzo swobodnie i kontrolując sytuacje do ostatnich metrów, wygrał z czasem 45.78. Jak przyznał po zejściu z bieżni, dużo sił zaoszczędził na finał, w którym ma ambicje poprawić rekord Polski.

Całe siły zostawiam na walkę w sobotnim finale. Wierzę, że mogę tam poprawić rekord Marka Plawgo. Teraz nie wiem jeszcze, jakie będzie rozstawienie w finale. Liczę, że wylosuję piąty tor. Dla mnie idealny układ byłby wtedy, kiedy Hiszpan pobiegłby na czwartym, a Węgier na szóstym. To moi najgroźniejsi rywale. Przy takim układzie mógłby kontrolować swoją prędkość. Wiem, że Iñaki Cañal nie zaczyna najszybciej. Attila Molnár, gdyby był przede mną, to też byłoby dla mnie komfortowe. Nie ścigałbym się, byłbym spokojny, że nic mi nie grozi za plecami – powiedział Szwed.

Po wieczornym półfinale w zupełnie innym nastroju niż po porannych eliminacjach schodziła z bieżni Justyna Święty-Ersetic. Polka była uśmiechnięta i pozytywnie nastawiona. Na bieżni wywalczyła drugie miejsce z czasem 52.41 i awansowała do sobotniego finału.

Rano nie było mi do śmiechu, było mi przykro. Dostałam jednak drugą szansę i ją wykorzystałam. Trzymałam się czołówki, zgodnie z planem. Ta hala wymusza takie bieganie, chociaż ono nie jest dla mnie w pełni komfortowe. Musiałam jednak zaryzykować i to się opłacało – mówiła Święty-Ersetic.

Żadnego z polskich tyczkarzy nie zobaczymy w finale. W piątkowy wieczór awansu nie wywalczył ani Robert Sobera, ani Piotr Lisek. Ten pierwszy odpadł na 5.65, drugi atakował jeszcze – bez powodzenia – 5.75.

Gdybym skoczył 5.65 w pierwszej, a nie w trzeciej próbie byłby w finale. Nie mogę powiedzieć, że nie walczyłem. Zabrakło naprawdę niewiele – przyznał Lisek.

Po dwóch dniach mistrzostw Europy lekkoatletyczna reprezentacja Polski, której generalnym sponsorem jest Grupa ORLEN, ma na koncie dwa medale – złoto i brąz – i zajmuje trzecie miejsce w klasyfikacji.

Apeldoorn, Maciej Jałoszyński / foto: Tomasz Kasjaniuk, Łukasz Szeląg

Powrót do listy

Więcej